Dyskografia
Gdybym nie trafił na koncert z okazji premiery płyty Geto Blasta, nie miałbym okazji, by odnowić zainteresowanie nurtem roots-rock-reggć. O tyle ma to znaczenie, iż swego czasu uważałem rock za cywilizacyjny folklor, a roots-reggć za muzykę świata. I nie mając zbyt wielu na to przykładów sięgałem po nagrania od Sasa do lasa. Teraz jest tak samo, z tym, że nie wykraczam poza domenę rege.
Na płycie T.Duby słyszę soul i funk, jako poprzedników raga. I gdybym miał napisać podręcznik do muzyki, nie widziałbym konieczności sięgania zbyt głęboko w przeszłość dla zilustrowania jej poszczególnych elementów. Wziąłbym wymienione płyty, ubogacając listę albumów o, dajmy na to, DiM – Same Dobre Wiadomości, Galago – Er, Rokosz – Oceany i może o któryś z własnych, jak Eleactra czy Dublection Try’in. Co ciekawe, kurs oparty na takim podręczniku w zupełności by wystarczył do nauki muzyki. I podejrzewam, że nie byłby nudny ni męczący.
Pamiętam, jakim było szokiem, gdy do szkolnych radiowęzłów dopuszczono młodzież. A było to w czasach, gdy nie było jeszcze klubów i dyskotek. Jest to epizod w historii, jaka nigdy nie została opowiedziana... choćby i dlatego, że nie każda szkoła była zradiofonizowana, mimo, że takie były cele i założenia projektu walki z analfabetyzmem. A jaka to była frajda, gdy w środku lekcji szczekaczka z nagła zarządzała gimnastykę [bo nie było jeszcze czegoś takiego jak fizyczne wychowanie]. Ten incydent stał się powodem zlikwidowania radiowęzłów, a że zbiegło się to w czasie z dopuszczeniem do ich obsługi młodzieży – to już, jak to mówią, wyższa siła, jedna z tych czterech mocy, które zawiadują światem.
Jest taki scenariusz, którego bohater zmaga się z systemem, robiąc za dee-jay’a w szkolnej reżyserce. Po każdym programie staje przed dyrektorem i tłumaczy się z tego, co robi. Programy są z początku tylko raz w tygodniu, na dużej przerwie, później pojawiają się codziennie i po lekcjach. Nasz bohater czuje, że otrzymał jakąś misję, w miarę, jak się rozkręca. W tym czasie jego starsi bracia zaczynają się interesować rockiem. Chcąc nie chcąc, mimowiednie i bezwolnie ulega ich wpływom. Na jednej z przerw puszcza coś, czego nikt nigdy przedtem nie słyszał. Przejęty premierą nowych nagrań nie zauważa, jak wokół narasta skandal, poruta i bezeceństwo. Dosłownie wszyscy gromadzą się pod głośnikami i robi się ciszej w całej szkole. Hipnotyczny nastrój przenosi się na czas lekcji. Wszyscy wydają się być zrelaksowani, odprężeni, pochłonięci własnymi myślami. Okaże się potem, że był to moment przełomowy w dziejach świata. Ludzie opuścili swoje stałe miejsca pracy, wyszli na ulice i do parków, położyli się trawie i zapatrzyli się w niebo. Nasz bohater jest w szoku i nie potrafi już sobie znaleźć miejsca ani opowiedzieć o tym, co zaszło.
Na drugi dzień we wszystkich szkołach pojawiają się panie i panowie, przebrani w uniformy i wyposażeni w sekatory. W jednej chwili odcinają kable transmisyjne od głośników. Jakiś czas potem w klasach pojawiają się radia, adaptery, patefony, magnetofony, gramofony i inne foniczne urządzenia. Każda klasa chce stworzyć własną fonotekę. Lecz niestety płyty są zbyt drogie, by każde dziecko przekazało choć jedną do wspólnej kolekcji. W ostatniej scenie przedstawienia widzimy głównego bohatera, trzymającego w ręku płyty, podczas gdy z off’u odzywa się muzyka. Wyciemnienie – kurtyna – wybrzmienie. Ostatnie frazy i takty, w pustej już sali, rezonują ze skrzypieniem zamykanych drzwi i szumem gasnących świateł.
Wspominam ten scenariusz wyobrażając sobie, na jak wiele sposobów można by go zaprezentować. I w jak różnych czasach można by umieścić jego fabułę. Dla własnej pamięci i potrzeb domowego archiwum odnotowuję play-listę jako partyturę kolejnej prelekcji. I jako projekt słuchowiska, któremu warto poświęcić chwilę uwagi dla dobra kultury i edukacji, spróbować rozróżnić i rozpoznać cywilizacyjny folklor i muzykę świata w wyszczególnionych przykładach.
Dział:
Kultura
Facebook YouTube