Haszysz z pralki
Oprócz pralki (i stuffu), potrzebne im były jedynie jedwabne siateczki do prania bielizny. Rolnicy mają przetestowane wszystkie modele i wykorzystują różne rodzaje do poszczególnych odmian i w zależności od warunków uprawy (rośliny uprawiane na dworze mają mniejsze drobinki żywicy niż w przypadku indoor).
Maszyna napełniana jest lodowatą wodą, która przechwytuje wszystkie pozostałości żywicy z liści, umieszczonych w torebkach. Po rozdzieleniu, żywica zmieszana z wodą przepływa przez drobne oczka siatki i wypływa z pralki jako ściek, podczas gdy materiał roślinny pozostaje w środku. „Ścieki” są zatrzymywane i w prosty sposób pozyskuje się z niej zgromadzoną żywicę.
Pierwszym krokiem moich kolumbijskich gospodarzy było wrzucenie dwóch toreb wypełnionych 500 g liści do zamrażarki – zmrożone listki kruszą się, co ułatwia oddzielenie się drobinek żywicy. Po 1,5 godziny liście przepakowane zostały do jedwabnych torebek do prania. Tak przygotowany materiał razem ze sporą liczbą kostek lodu trafił do bębna pralki. Dzięki temu temperatura wody, w której „wyprane” zostały liście, wynosiła zaledwie 4 stopnie C.
Po 10-12 minutach prania woda z żywicą została odpompowana i zebrana do odpowiednio dużego pojemnika. Dla pewności, przed wyrzuceniem liści, zostały one raz jeszcze przepłukane „ściekami”. Całość przelana została następnie do pojemnika z siatką o bardzo drobnych oczkach. Tak powstałe sito pozwoliło na odcedzenie czystej wody od czystego haszu. Po wyschnięciu, z kilograma liści pozostawało 30-40 g żywicy. W ciągu jednego 14-godzinnego dnia pracy przy użyciu jednej pralki i 100 kg liści wyprodukowano 3 kg wysokiej jakości żywicy, z której później uformowany został haszysz.
Artykuł z #38 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
Jorge Cervantes
Facebook YouTube