Mimo, że światowe media, wspierane przez celebrytów, a także niekiedy polityków (jak np. były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski) od co najmniej kilku miesięcy głoszą śmierć dotychczasowej polityki antynarkotykowej, która okazała się wyjątkowo nieskuteczna i mało efektywna, to jednak do patrzenia – niezależnie od szerokości geograficznej – na marihuanę po prostu jak na zwykłą roślinę jeszcze daleka droga.
Marc Scott Emery zapoczątkował ruch legalizacyjny w r. 1990, kiedy w tym dość tradycyjnym kraju zabronione były i książki, i gazety, i fajki. Nawet mówienie (!) o „marijuanie”. Gdy miejscowa odmiana cenzury obyczajowej przechodziła bezszelestnie przez Parlament w 1987 r., przeciw był tylko jeden deputowany, z New Democratic Party.