A+ A A-

Legalizacja i... co jeszcze?

Brzydzisz się polityką?     My też. Ostatnie dziesięć lat walki o nie karanie za posiadanie pokazało jednak, że to, co można osiągnąć jako oddolna inicjatywa, jest niestety mocno ograniczone. Chcąc zmienić prawo, trzeba działać tam, gdzie jest ono uchwalane. Postanowiliśmy więc przełamać obrzydzenie, włożyć gumiaki i odważnie wkroczyć w to bagno.

 

Wolne Konopie startują do Sejmu z jednym podstawowym postulatem – liberalizacja polityki narkotykowej. 
 
Znane na zachodzie ugrupowania jednego postulatu są w Polsce czymś nowym. Do tej pory do Sejmu trafiały tylko „poważne” partie, które w swoich manifestach obowiązkowo umieszczały programy naprawy gospodarki, tworzenia miejsc pracy, zapewnienia sprawiedliwości społecznej, itd. Dokąd nas to doprowadziło – każdy widzi. Pomijając już fakt, że najczęściej są to obietnice bez pokrycia, robienie z siebie znawców w każdej dziedzinie jest zwyczajną obłudą.

Warto wiedzieć, że w 99% decyzji posłowie dostają instrukcje jak głosować, ponieważ zwyczajnie brak im dostatecznej wiedzy na dany temat. Rzeczywisty wpływ na kształtowanie prawa mają w pozostałym 1%. Każdy z posłów zasiada w tematycznych komisjach, na których tworzone jest prawo zanim trafi pod głosowanie. To tutaj, na poziomie eksperckim, rozważane są wszystkie potencjalne skutki danego przepisu. Poza Ministrem Markiem Balickim, obecnych 460 wybrańców nie ma zielonego pojęcia na temat polityki narkotykowej, czego dowodem była kwietniowa debata i pamiętne wystąpienie Beaty Kempy. Kandydaci Wolnych Konopi są od lat związani z problemami polityki narkotykowej – znają temat od podszewski, wiedzą jakie rozwiązania są potrzebne i jak je osiągnąć.

Wolne Konopie nie znają lekarstwa na wszystkie bolączki każdego z 38 milionów obywateli. Nie czarujmy się – żadne z nas nie jest ekspertem w dziedzinie służby zdrowia czy bezpieczeństwa narodowego. Wiemy jednak jak powinna wyglądać polityka narkotykowa. Idziemy do Sejmu, aby zmienienić prawo, które czyni przestępców z 3 milionów osób.
 
Legalizacja i... co jeszcze?
Oceń ten artykuł
(0 głosów)