Zastosowanie konopi w starożytnej Azji
Nasz gatunek, poszukując w przyrodzie najbardziej przydatnych materiałów do produkcji narzędzi, ubrań, domów etc., odkrywał przy okazji coraz to nowe właściwości, coraz liczniejszego grona roślin. Z badań archeologicznych wynika, że jako jedne z pierwszych zastosowanie odnalazły właśnie konopie. Miało to miejsce na terenach Chin, a wykorzystano je początkowo przy produkcji wszelkiej maści tkanin.
Najstarsze znalezisko wskazujące na ich wykorzystanie przez człowieka pochodzi z wyspy Tajwan, znajdującej się u wybrzeży Chin. Na tym urodzajnym i co za tym idzie gęsto zaludnionym obszarze, naukowcy znaleźli starożytną osadę, której wiek jest datowany na ok. 10 tysięcy lat. W trakcie wykopalisk odnaleziono narzędzia, których wygląd bardzo przypominał te, używane później do poluzowywania włókna konopi z łodygi. Ślady konopnych włókien odkryto również na glinianych naczyniach. Możliwe, że konopie wykorzystywano tam przy formowaniu gliny.
Jednak to dopiero Chińczycy i Japończycy rozwinęli i spopularyzowali wykorzystanie tej rośliny. Tak jak antyczni mieszkańcy Tajwanu, odkryli, że skręcone włókna są zdecydowanie mocniejsze od pojedynczych nitek. Rozpowszechnienie się tej wiedzy dało początek stosowaniu wytrzymałych ubrań i butów właśnie z konopi, które zaczęły stopniowo wypierać skórzane odzienie. Odkrycie dokonane w starożytnym grobowcu pochodzącym z czasów dynastii Chou wskazuje, że miało to miejsce ok. 2,5 tysiąca lat temu. Co ciekawe, w tym samym okresie upowszechniał się jedwab. Niestety wysokie koszty związane z problematyczną produkcją sprawiły, że stał się on przywilejem jedynie najbogatszych.
Poprzez swoją funkcjonalność i bezkonkurencyjność konopne stroje jak i same włókna szybko zajęły istotne miejsce w kulturze starożytnych Chin i Japonii. Wspomina o nich fragment Księgi Obrzędów pochodzącej z II w. p.n.e. Jest tam zawarty nakaz skierowany do żałobników, którzy na okres żałoby zobowiązani są nosić ubranie wykonane z tkaniny konopnej. Zwyczaj ten zakorzenił się tak głęboko w chińskiej mentalności, że przetrwał do dnia dzisiejszego.
Ponadto tkanina i włókno wykonane z tej rośliny nabrały znaczenia symbolicznego i były bardzo popularnym elementem poezji, legend i ludowych przekazów. Ich tematyka obracała się wokół najróżniejszych motywów: od miłości czy małżeństwa do wypędzania duchów włącznie. Z kolei starożytne chińskie manuskrypty wypełnione są wezwaniami do ubogich, nakłaniającymi do hodowli konopi, które miały zapewnić im odzienie.
Zdarzało się również, że materiał w niczym nie ustępował drogocennemu jedwabiowi. W IX wieku p.n.e. „amazonki” z Indochin oferowały chińskiemu cesarzowi brokat wyprodukowany z konopi. Według nadwornego skryby mienił się on pięcioma, fantazyjnymi kolorami oraz oczarowywał oszałamiającym i zarazem tajemniczym, słodkim zapachem.
Rosnąca popularność konopi przykuła uwagę wojskowych. Pewien chiński generał wpadł na pomysł, aby cięciwy z włókien bambusa zastąpić konopnymi. Innowacja okazała się rewolucyjna i przyczyniła się do zwycięstwa pomysłowego dowódcy. Jego łucznicy zyskali większy zasięg strzału, co oznaczało ogromną przewagę na polu bitwy. W konsekwencji co bardziej wojowniczy władcy zaczęli przeznaczać spore obszary ziemi pod uprawę tej rośliny.
Za jeden z najważniejszy wynalazków wczesno chińskich uważa się oczywiście papier. Bez jego zastosowania cywilizacja rozwijałaby się w ślimaczym tempie. Dziedzictwo naukowe, literatura, sztuka, księgowość etc. nie miałyby prawa istnieć bez prowadzenia zapisu.
O wynalezieniu papieru opowiada stara, chińska legenda. Był rok 105 n.e. W tamtych czasach Chińczycy rzeźbili swoje znaki na drewnianych i bambusowych tabliczkach. Jeśli więc ktoś pragnął poświęcić swoje życie dla nauki, musiał wykazywać się sporą sprawnością fizyczną, gdyż sam proces rycia jak i późniejszego czytania oznaczał przerzucanie wielu kilogramów drewna dziennie. Jeszcze poważniejszy problem stanowił transport pojedynczych książek lub nie daj boże całych bibliotek. Starano się więc znaleźć „lżejszy” sposób prowadzenia notatek. Przez krótki czas próbowano malować znaki na jedwabiu, jednak z uwagi na absurdalnie wysokie koszty projekt porzucono.
Pewien chiński urzędnik, zwący się Ts’ai Lun, od samego początku rozważał opcję wykorzystania do tego celu konopi. Jednak tworzenie tkanin, na których miałoby się prowadzić zapiski było tylko niewiele tańsze i łatwiejsze od stosowania jedwabiu. Trzeba było znaleźć coś jeszcze szybszego i prostszego. Po licznych próbach zakończonych niepowodzeniem, wreszcie osiągnął swój cel. Przepis był prosty, lecz rewolucyjny. Skruszone włókna konopi i kory morwy mieszano z wodą, tworząc papkę, którą następnie umieszczano w formach i pozostawiano do wyschnięcia. Tak powstawały arkusze gotowe do zapisywania. Jakie było zdumienie sprytnego Chińczyka, gdy jego wynalazek spotkał się nie tyle z chłodnym przyjęciem, co całkowitym odrzuceniem i ignorancją! Zrozpaczony urzędnik wpadł na niecodzienny pomysł i przypisał swojemu odkryciu moc wskrzeszania zmarłych. Przygotował, a następnie odegrał całą inscenizację, mającą potwierdzić nadprzyrodzony charakter swojego dzieła. Sztuczka się udała, Ts’ai Lun został gwiazdą, a papier zaczął być powszechnie wykorzystywany.
Historia mimo że zabawna, pozostaje w dalszym ciągu legendą, gdyż najstarsze, zachowane fragmenty papieru są o dwieście lat starsze niż sam Ts’ai Lun. Już od samego początku Chińczycy starali się utrzymać to odkrycie jak najdłużej w tajemnicy. Dlatego też reszta świata dowiedziała się o nim dopiero po ponad milenium, w IX wieku n.e. za sprawą Arabów.
Będąc już tak popularną, marihuana musiała stać się obiektem coraz większej liczby badań, aż wreszcie zaczęto wykorzystywać ją w medycynie. Początki bywają ciężkie i tak też było w tym wypadku. Pierwotnie używali jej więc szamani w trakcie swoich obrzędów. Korzystali z „magicznych” lasek w kształcie węża, wykonanych z łodyg konopi, którymi kapłan starał się wypędzić demona z ciała chorego. Dopiero wiele lat później, za sprawą mitycznego chińskiego cesarz Shen-Nung, została ponownie odkryta. Tym razem jako substancja znieczulająca. Cesarz po przetestowaniu jej działania na samym sobie zamieścił ją w swej Pen Ts’ao, czyli księdze opisującej przebadane przez niego i pozytywnie wpływające na człowieka zioła. Już wkrótce stosowano ją więc przy operacjach, porodach czy też przeszczepach.
Naturalną koleją rzeczy było więc dalsze poznawanie psychoaktywnych właściwości marihuany oraz wykorzystanie jej w celach relaksacyjno-rozrywkowych. Jednak z uwagi na cieszący się w tamtych czasach rosnącą popularnością taoizm, który propagował skrajnie zdrowy i naturalny styl życia, pomysł nie zyskał zbyt wielu zwolenników. Inaczej sprawa miała się w Indiach, gdzie rozpowszechniła się jako składnik takich potraw jak Bhang, Ganja oraz Charas, którego siła oddziaływania jest zbliżona do haszyszu. Najpopularniejszy Bhang był i nadal jest dla hindusów tym, czym dla mieszkańców Starego Kontynentu alkohol. W kulturze indyjskiej odgrywa niezastąpioną rolę w trakcie takich uroczystości jak śluby czy przyjęcia. Jej mocniejsza wersja, Ganja, była stosowana w trakcie wojny jako „napój wojowników”. Sprawiała, że walczący stawali się nieustraszonymi i zwycięskimi żołnierzami. Ta tradycja wzięła swój początek od Gobind Singh, jednego z dziesięciu guru religii sikhów. W trakcie bitwy, na wojsko duchownego natarł słoń bojowy i ten aby nie dopuścić do pogromu swojej armii, odurzył Bhangą jednego ze swych bojowników. Ten bez strachu podjął się samobójczej misji, w trakcie której zabił w pojedynkę słonia i zagwarantował swoim towarzyszom przetrwanie oraz wiktorię. Od tamtej pory sikhowie upamiętniają rocznicę tego wydarzenia rytualnym spożywaniem Bhangi.
Z upływem czasu marihuana zaczyna nabierać znaczenia sakralnego. O jej zażywanie posądza się Buddę, wielu fakirów oraz ascetów. Jest bardzo istotnym elementem tantryzmu. Pojawia się w księdze Wedy, w której jest nazywana „jednym z pięciu królewskich ziół, które uwalniają od lęku”. Jej pozycja stopniowo rośnie. W X w. jest już określana mianem „pokarmu bogów”, również piętnastowieczne księgi opisują ją jedynie w samych superlatywach. Staje się stałym tematem literatury hinduskiej. Na przełomie XIX i XX wieku specjalnie powołana komisja narkotykowa miała zbadać wykorzystywanie marihuany w Indiach. Ich wnioski były zaskakujące. Po licznych badaniach stwierdzono, że roślina stanowi nierozłączny i pozytywny element hinduskiej kultury.
Tak oto jako pierwsze, konopie odnalazły zastosowanie w Azji. Początkowo stanowiły materiał przędzalniczy, stopniowo wrastając w kulturę Japonii, Indii i Chin, by wreszcie umożliwić tym ostatnim produkcję papieru. Jej działanie psychoaktywne znalazło szerokie zastosowanie zarówno w religii jak i medycynie. Służyła jako środek łączący z bóstwem oraz preparat znieczulający. Wykorzystywano ją w niemal każdej dziedzinie ludzkiego życia i na stałe zagościła w literaturze tamtego regionu, stając się integralnym elementem azjatyckiej cywilizacji.
Artykuł z 50 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
(Józef Bongowski)
Facebook YouTube