A w konopiach strach... - Z profesorem Vetulanim rozmawia Maria Mazurek
Artykuły powiązane
- Uprawa konopi OUTDOOR w pigułce - Pozycja obowiązkowa od Przemysława Zawadzkiego
- Cegła w dobrej sprawie - Medyczna marihuana, Historia hipokryzji - dr Doroty Rogowskiej-Szatkowskiej
- Ekonomia dilowania
- Odlot, czyli o prawo do odurzenia
- Kreska dydaktyczna „NARKO” - Dana Łukasińska, Krzysztof Ostrowski
Chyba nikomu zainteresowanemu naukowym podejściem do substancji zmieniających świadomość nie trzeba przedstawiać postaci Jerzego Vetulaniego - profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurolog i biochemik wielokrotnie dawał się też poznać, jako zwolennik dekryminalizacji marihuany i osoba obdarzona bardzo rzeczowym podejściem do „narkotyków” w ogóle. Choć w tym roku profesor skończył osiemdziesiątkę, nie zwalnia tempa - poza pracą naukową, Vetulani w ciągu ostatnich miesięcy udzielił aż trzech długich wywiadów zakończonych publikacją w formie książkowej, do jednego z nich - również wydanego przez PWN Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg - A w konopiach... nawiązuje bezpośrednio poprzez osobę rozmówczyni - dziennikarki Gazety Krakowskiej Marii Mazurek. Pewna zażyłość rozmówców jest zresztą świetnie widoczna w wywiadzie - Vetulani z charakterystyczną dla siebie swobodą pozwala sobie na dość śmiałe, ale niepozbawione wdzięku wtręty osobiste. Ogromna swoboda i - momentami brawurowa wręcz - otwartość są zresztą cechami rozpoznawczymi stylu profesora, toteż każdy, kto miał przyjemność słuchać jakiegokolwiek wykładu Vetulaniego zgodzi się chyba, że w pozycji popularnonaukowej zachowująca cechy luźnej rozmowy formuła książki stanowi dla erudycji profesora formę idealną. W efekcie A w konopiach... nader często raczy nas efektownymi dygresjami, pogaduchami o Dodzie, czy żarcikami (z lekką bródką), nie oznacza to jednak by cały wywiad był tylko zapisem strumienia świadomości. Flow Vetulaniego jest jednak jakoś utrzymany w ryzach.
Pozycję otwiera nader ciekawy rozdział o neurotransmiterach, (w którego tytuł zagadkowo wkradła się Cannabis - podobnych niespełnionych zapowiedzi znajdziemy zresztą w nazewnictwie sekcji więcej, są pewnie efektem na wpół improwizowanej formy, mimo to jednak trochę rażą) - nawet jak wydaje się wam, że wiecie wszystko, co psychonauta o wychwycie zwrotnym serotoniny wiedzieć powinien warto do niego zajrzeć, wiedza serwowana jest tu w sposób jednocześnie usystematyzowany i przystępny. Następnie, zanim rozmówcy przejdą do bardziej specyficznych grup używek, omówiony jest pokrótce ogólny mechanizm działania substancji psychoaktywnych i uzależnień. I znów - rola układu nagrody w mechanizmie uzależnienia jest już niby znana, nigdy jednak dość powtarzania, że uzależnienia, jako takie stanowią raczej odrębną jednostkę chorobową, niż skazę etyczną jednostki.
Naprawdę ciekawie robi się jednak dopiero dalej.
Niezwykle interesująca jest sekcja o psychedelikach - czy też, jak nazywa je w ślad za Metznerem Vetulani - enteogenach. Co prawda dziwić może początkowo zaliczanie do nich alkoholu, ale taka klasyfikacja wynika tu przede wszystkim z kontekstu zażywania - na który zresztą Vetulani wielokrotnie zwraca uwagę czytelnika - czy to w kontekście uzależnień behawioralnych, czy właśnie rytualnych konotacji konsumpcji grzybów i peyotla. Wśród ekscentrycznych, ale już dobrze znanych „mckennizmów” zwraca uwagę efektowna teza o ayahuasce w Biblii. Ciekawostka, raczej jednak ze sfery domysłów. Zwróćmy od razu uwagę, że takich efekciarskich, choć raczej słabo udokumentowanych, a czasami wyrastających wprost z różnych miejskich legend twierdzeń znajdziemy tu więcej - wyróżniają się tu przede wszystkim szarże o Szekspirze palącym crack (sic!), czy przesądy o marihuanie maczanej w metaamfetaminie, czy rzekomo wyjątkowo niebezpiecznej extasy. Szacunek do autorytetu każe mi jednak podobne kwiatki (a nie jest ich wiele, Vetulani to przecież nie Sipowicz) zrzucać na karb retorycznego rozpędu, niż insynuować świadome przekłamania...
Do najciekawszych należy rozdział o stymulantach. Nie tylko dlatego, że dość kompleksowo objaśniony jest sposób ich oddziaływania, uwagę zwraca przede wszystkim otwarte, pozbawione uprzedzeń podejście naukowca do tematu. Często zdarza się, że apologeci marihuany posłuchają się uproszczonymi opozycjami: „natura-chemia”, albo „psychodeliki-speedy”, tymczasem stanowisko profesora daleko wykracza poza proste cepy pojęciowe z cyklu „amfetaminę to biorą brzydcy dresiarze spod bloku”, w istocie wszelkie stymulanty potraktowane są tu po prostu, jako narzędzia - owszem, czasami niebezpieczne, ale używane poza kontekstem rozrywkowym po prostu przydatne. Przy okazji po raz kolejny profesor popisuje się rozbrajającą szczerością i bez ogródek przyznaje się do wspomagania się amfetaminą w czasach studenckich.
Szczerość ta jest zresztą jeszcze dalej posunięta w rozdziałach dotyczących konopi - szczególnie rozbraja anegdotka o ciastku z haszem spałaszowanym przez szacownego profesora przed wywiadem telewizyjnym dla Wolnych Konopi...
Tytułowej bohaterce książki poświęcone są w zasadzie tylko jej ostatnie rozdziały. Dość ciekawą innowacją jest analiza społecznej psychologii funkcjonowania fobii - przybliżona na przykładzie polskiej narkofobii; nieco mniejsze wrażenie robi historia prohibicji - prawdopodobnie, dlatego, że niecna działalność Anslingera może być już rodzimemu czytelnikowi dość dobrze znana, ostatnio szczegółowo przybliżał ją np. Bogdan Jot w Odkłamywaniu marihuany (recenzja w poprzednim „Spliffie”). Jeśli zresztą chodzi o książki Jota to zaznajomiony z nimi czytelnik może odnieść wrażenie lekkiego deja vu - w trakcie lektury ostatnich rozdziałów, Vetulani zresztą w którymś miejscu wprost odsyła do kapitalnej, wyczerpującej Marihuana leczy. Dla tych, którzy fundamentalnej książki Jota nie znają rozdziały o medycznych właściwościach mogą być cenne - przede wszystkim ze względu na przystępne wyjaśnienie funkcjonowania układu endokannabinoidowego.
W ostatnim rozdziale do rozmowy zaproszony jest doktor Bachański - bohater głośnego skandalu, zwolniony z pracy za leczenie dzieci z padaczką marihuaną. Opisywane kulisy zwolnienia sprawiają, że opadają ręce, pesymistycznego wydźwięku finały pozycji nie rozbrajają nawet żarciki uczestniczącego również w rozmowie Vetulaniego (no i umówmy się, dopytywanie czy dyrektor szpitala, która zwolniła Bachańskiego nie jest przypadkiem starą panną jest nieco słabe, nawet dla czytelnika oswojonego po dwustu stronach ze specyficznym poczuciem humoru szacownego profesora).
A w konopiach strach… nie jest może pozycją na naszym rynku przełomową, w ostatnich latach doczekaliśmy się kilku znacznie bardziej szczegółowych pozycji (mam przede wszystkim na myśli książki Jota i Zrozumieć marihuanę Earlywine’a). Stanowi jednak niezwykle przyjemną lekturę z dziedziny szeroko pojętych środków psychoaktywnych, której niewątpliwie największą zaletą jest ogromna erudycja i rozbrajający styl zacnego rozmówcy.
A w konopiach strach - Jerzy Vetulani, Maria Mazurek, PWN, Warszawa 2016, 188 stron, oprawa twarda
Artykuł z #57 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
Robert Kania