Marihuana z coffeshopów pod lupą
Badaniu poddano 10 losowo wybranych coffeshopów, oraz dwa rodzaje konopi dostępnych w holenderskich aptekach (w niektórych krajach europejskich preparaty konopi stosowane są jako lek na szereg schorzeń). Obsługa w coffeshopach, której pracownik uniwersytetu przedstawiał się jako cierpiący na multiplersklerozę, była pomocna przy doborze gatunku, oraz nie szczędziła niedoświadczonemu konsumentowi wskazówek dotyczących sposobu wykorzystania zakupionego materiału.
Zawartość THC (12-19%) była podobna w próbkach pochodzących z coffeshopów i aptek. Ceny tych pierwszych kształtowały się na poziomie 50-70 Euro za 10 gram, w porównaniu do 82-94 Euro, które trzeba zostawić za tę samą ilość ziela w aptece. W Niemczech, gdzie preparaty THC są również dostępne w aptece, ta sama ilość substancji czynnej kosztuje co najmniej 10-krotnie więcej – pacjent nie ma bowiem legalnej alternatywy zakupu.
Badania wykazały jednak również i ciemną stronę zaopatrywania się w konopie w celach medycznych w coffeshopach. Wszystkie pochodzące z nich próbki były bowiem, w mniejszym lub większym stopniu, zanieczyszczone bakteriami i grzybami. Stężenie przekraczało normy dopuszczalne przez europejskie środowiska medyczne. Niektóre z wykrytych mikrobów, dostając się do układu oddechowego, mogą być niebezpieczne m.in. dla pacjentów chorych na AIDS lub raka, w leczeniu których coraz częściej stosuje się preparaty konopi.
Innym niebezpieczeństwem może być zawartość pestycydów i metali ciężkich. Kosztowne badania na ich obecność są regularnie przeprowadzane na marihuanie z apteki, jednak nikt nie zadaje sobie trudu, by podjąć się kontroli konopi dostępnych bez recepty. Stan prawny funkcjonujący w Holandii, określany jako schizofreniczny i niekonsekwentny, nie jest bowiem, wbrew powszechnemu w Polsce mniemaniu, równy legalizacji. Choć sprzedaż konopi w koncesjonowanych coffeshopach jest tolerowana, to ich uprawa na szeroką skale pozostaje nielegalna. Sytuacja ta sprawia, że jakość produktów konopnych nie podlega należytej, szczegółowej kontroli. Choć część sprzedawców zapewnia, że ich towar pochodzi z ekologiczny upraw, czystych od jakichkolwiek zanieczyszczeń i chemii, brak instrumentów prawnych, pozwalających na weryfikacje tych zapewnień.
Tymczasem, chcąc zminimalizować szkody dla zdrowia, holenderskim pacjentom poleca się samodzielną uprawę, bądź spożywanie ustne. W porównaniu z inhalacją, zażywanie poprzez napary bądź wypieki wyraźnie zmniejsza bowiem niebezpieczeństwo infekcji dróg oddechowych.
Cóż, strach pomyśleć o wynikach podobnych badań, przeprowadzonych na naszym rynku.
Facebook YouTube