Konopie są lekiem ! Republika Czeska wprowadza rewolucyjne prawo.
W zakresie lecznictwa konopią Czechy są właśnie o krok od najnowocześniejszego ustawodawstwa na świecie. Ze względu na ograniczoną popularność tematu w Polsce, dodajmy: w licznych krajach zachodnich oficjalna, konwencjonalna medycyna stosuje cannabis
i preparaty pochodne w terapii niemału groźnych chorób, jak np. anoreksja, jaskra, padaczka, AIDS, stwardnienie rozsiane, nowotwory i w wielu innych.
W Republice Czeskiej liczba samoleczących się (w tej kwestii ogół lekarzy praktyków jest, tak jak u nas, dwa kroki do tyłu) pacjentów wynosi dziś prawdopodobnie około 20 tysięcy.
W marcu 2008 aktywistka Bushka Bryndová razem z terapeutą Dušanem Dvooákiem i wieloma innymi znajomymi powołali do życia inicjatywę obywatelską „Konopí je lék” (Konopie są lekiem). Zebrali mnóstwo podpisów naukowców, artystów, znanych ludzi oraz zwykłych obywateli i złożyli w Parlamencie projekt zmiany Kodeksu Karnego: powołując się na konstytucyjne prawo każdego obywatela do zdrowia, godności i prywatności zaproponowali, by każdy pełnoletni, bez żadnych zezwoleń, mógł zarejestrować w Ministerstwie Zdrowia i wyprodukować na własny użytek nawet 1,5 kg (w postaci ususzonych żeńskich kwiatostanów) rocznie, co będzie stanowić ilość wystarczającą nawet dla najbardziej cierpiących. Nie może podlegać to koncesjonowaniu ani kontroli oficjalnych służb medycznych, ponieważ uniemożliwiłoby równą dostępność dla każdego, stwarzając ryzyko kradzieży i nakręcając korupcję oraz czarny rynek.
Poparcia udzieliły wszystkie partie Parlamentu oprócz jednej! Ludowcy, KDU-ESL, stanowią jednak zdecydowaną mniejszość w ławach poselskich. Prawo to jest obecnie w drugim czytaniu, czyli prace są zaawansowane. Co ważne z przyczyn technicznych, wprowadzane zmiany nie wymagają rewidowania żadnych umów międzynarodowych.
Już w 2007 roku, jeszcze przed sądowym procesem Bryndovej (o którym za chwilę), Sąd Najwyższy Republiki Czeskiej stwierdził, że uprawa i używanie konopi w celach leczniczych nie może być karana.
Jeszcze przed wyrokiem skazującym dla Bushki, który zapadł 09.07.2008, w Czechach dość często dało się słyszeć, że zaistniała potrzeba zmiany legislacji – skoro precedensy ukształtowane w Sądzie Najwyższym nie zatrzymały represji. Partia Zielonych (obecnie w rządzie) zgłosiła projekt daleko idącej dekryminalizacji dla celów tak leczniczych, jak i rekreacyjnych, aby więcej nie dochodziło do podobnych oskarżeń. Przepisy dekryminalizujące były forsowane już w 2005 r.; chociaż nie wzbudzały kontrowersji, cała nowelizacja Kodeksu Karnego została odrzucona z powodu innych paragrafów, zupełnie niezależnych od spraw konopi.
Bushka Bryndová to jedna z ikon czeskiej sceny konopnej. Uprawiała konopie i wytwarzała z nich maść leczniczą na zwyrodnienie stawów dla siebie oraz dla wszystkich zainteresowanych (darmowo!). Pomaga ona także na oparzenia, niekrwawiące rany, grzybice, łuszczyce i wszelkie problemy skórne, żylaki, bóle menstruacyjne i migrenowe, skurcze mięśni oraz reumatyzm. Ma działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybakteryjne oraz rozluźniające (między innymi). Z maści szczególnie licznie korzystają ludzie starzy i niezamożni, osoby nie tolerujące skutków ubocznych aptecznych medykamentów lub rozczarowane ich ograniczoną skutecznością w niektórych przypadkach. Bushka potrafi również przyrządzać różne potrawy z konopią.
Zeszłego roku drugi kanał czeskiej telewizji publicznej wyemitował dziesięciominutowy reportaż pt. „Konopná Paní”, o produkcji maści i rozdawaniu jej chorym ludziom. W ślad za tym „tropem” podążyła lokalna jednostka policji. Zarekwirowano zapasy maści, 26 roślin, w tym część około 20 cm wzrostu, o zawartości THC od 0,7 do 1,8%. Liści „Ciocia Bushka” używała nie tylko na maść, ale również do kąpieli i do odrobaczania kotek tradycyjną metodą. Jak mówi, większość ludzi na wiosce przestało z nią rozmawiać. Później część zawstydziła się tego; miejscowa młodzież przychodziła grać dla niej muzykę pod jej domem.
Część oficerów chciała anulować całą aferę, ostatecznie jednak sprawa trafiła do prokuratury. Górna granica kary to 5 lat pozbawienia wolności. Standardowa czeska konopia do celów relaksacyjnych zawiera minimum 3,5-4,5% THC, w porywach do 20%. Techniczna 0,2%. Próg zawartości podlegającej ściganiu został określony na 0,3%. W przeszłości niszczono już zbiory o zawartości 0,25% (np. Petr ®áeek z Litomioicka otrzymał karę więzienia w zawieszeniu za budowanie domu z użyciem włókien takiej konopi), ścigano też konsumentów miernej jakości suszu do celów leczniczych – część spraw anulowano, część zakończyła się wyrokami „w zawiasach”.
Ogół komentatorów (m.in. dyrektor Narodowego Centrum Monitorowania Narkomanii Viktor Mraveík i wielku innych) był jednego zdania: Bushka musi udowodnić, że jej konopia służyła celom leczniczym, a sąd będzie musiał ją uniewinnić. Chociaż bardziej logiczne wydawałoby się, że to prokuratura powinna udowadniać, że służyła rzekomo do innych celów. Przesłuchiwani świadkowie zgodnie twierdzili, że nigdy nie otrzymali od oskarżonej cannabis do palenia i że nic w całej sprawie nie wiedzą, oprócz wiedzy o lekarstwie. Adwokatka Klára Veselá Samková zarzuciła policji, że podejmuje podobne zadania właśnie po to, aby zamaskować swą nieskuteczność w walce ze zorganizowaną przestępczością. (Skąd my to znamy?)
[Zwróćmy uwagę na kolejną ciekawą sprawę z 2007 r. w czeskim Sądzie Najwyższym: stwierdził on, że uprawa konopi o wysokiej zawartości THC (bez określenia celu) nie równa się automatycznie „produkcji marihuany” i karalne powinno być tylko suszenie, preparowanie roślin itp. Po tym orzeczeniu opinia publiczna uznała, że można już sadzić, nie można tylko suszyć (sic). Trzeba przyznać, że gdyby tak właśnie do końca było, nawet holenderskie regulacje i szerzej znana codzienna praktyka, wraz z półoficjalną szarą strefą prawną, przestałyby wyglądać karkołomnie. Sąd wydał specjalne dementi, ogładzając, że nie do końca o to chodziło: każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie, po prostu uprawa nawet 500 roślin (tylu dotyczył omawiany casus) nie musi być uznawana ze czyn karalny, jeśli nie ma jasnych dowodów na „produkcję marihuany”. I ta oryginalna interpretacja musi być uznana za niezwykle postępową z wolnościowego punktu widzenia.]
Młody sędzia wymierzył dwa miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok za nadużycie cannabis do celów toksykomanii, jako że w reportażu dla telewizji Libuše Bryndová przyznała się do palenia – ale dla leczenia astmy! (To nie paradoks! drogi oddechowe rozluźniają się i są lepiej ukrwione.) Odmówił powołania na biegłych dwóch wskazanych przez obronę specjalistów światowego formatu. Apelacja została wniesiona natychmiast. Co do zarekwirowanych maści, mają zostać zwrócone, jednak teraz nie nadają się podobno do użytku.
Lekarz Jioí Presl z praskiego centrum „Drop in”, zajmującego się pomocą uzależnionym uznał wyrok za „oczywistą głupotę”, a jego współpracownik Ivan Doudy uzupełnił, że trawa musiałaby zawierać ok. 5%, a nie 0,7-1,8% THC, żeby miała odpowiednią wartość dla toksykomana. Dr Michal Miovský z Centrum Uzależnień Wydziału Medycznego Uniwersytetu Karola wskazuje na dwa fakty: Bryndová uprawiała rośliny dokładnie tak samo, jak zielarze setki lat temu, nie korzystając ze specjalnych nasion ani nowoczesnych technologii; ponadto wdychanie dymu ze spalania może wydawać się niezbyt leczniczym zastosowaniem, ale pacjenci mogą się na to decydować wobec braku odpowiednich preparatów doustnych w Czechach i wysokich ich cen za granicą. Wg niego na pewno nie można przesądzać o nadużywaniu suszu do celów odurzających.
Štipán Kotrba na łamach niezależnego portalu Britské listy dostrzega liczne uchybienia w postępowaniu sędziego. Przede wszystkim nie był w stanie uzasadnić, na jakiej podstawie uznał leczenie astmy wyjątkowo słabą konopią za nadużywanie jej do celów toksykomanii, w dodatku nie powoławszy wskazanych przez obronę naukowców jako biegłych. A to w świetle faktu, że jak sam przyznał, swoją znajomość tematu opiera na lekturze zasobów internetowych tuż przed samą rozprawą. Nie dostrzegł błędnego przygotowania materiału dowodowego – w czeskim prawie marihuana to nie to samo co suszona konopia, termin ten dotyczy tylko żeńskich kwiatów. Co więcej, naruszył Ustawę o ochronie danych osobowych, odczytując je na otwartym posiedzeniu, a zwłaszcza zdradzając przy publiczności szczegóły stanu zdrowia oskarżonej.
Jak dodaje komentator, wyrok w zawieszeniu praktycznie pozbawia oskarżoną możliwości dalszego leczenia; podczas gdy niedawne reformy, takie jak prywatyzacje szpitali i opłaty za wizytę u lekarza oraz wyższe ceny leków powinny chyba oznaczać przynajmniej tyle, że prywatna jednostka jest sama odpowiedzialna za swoje zdrowie.
Libuše Bryndová ma 51 lat, od jakiegoś czasu mieszka na wsi w południowych Czechach. Obecnie jest publicystką i tłumaczką, znaną głównie z przekładów Stephena Kinga. Z wykształcenia ekonomistka; włada również płynnie przynajmniej czterema językami. Zajmowała się już programowaniem, negocjacjami z Bankiem Światowym, prowadzeniem misji eksperckiej UE w zakresie komunikacji i telekomunikacji w Azji, pracą w biznesie i przemyśle w różnych dziedzinach, także we Francji i Holandii. Jako specjalistka do spraw pomocy technicznej byłemu ZSRR pracowała też w Brukseli przy Komisji Europejskiej.
Jeszcze przed wyrokiem skazującym dla Bushki, który zapadł 09.07.2008, w Czechach dość często dało się słyszeć, że zaistniała potrzeba zmiany legislacji – skoro precedensy ukształtowane w Sądzie Najwyższym nie zatrzymały represji. Partia Zielonych (obecnie w rządzie) zgłosiła projekt daleko idącej dekryminalizacji dla celów tak leczniczych, jak i rekreacyjnych, aby więcej nie dochodziło do podobnych oskarżeń. Przepisy dekryminalizujące były forsowane już w 2005 r.; chociaż nie wzbudzały kontrowersji, cała nowelizacja Kodeksu Karnego została odrzucona z powodu innych paragrafów, zupełnie niezależnych od spraw konopi.
Bushka Bryndová to jedna z ikon czeskiej sceny konopnej. Uprawiała konopie i wytwarzała z nich maść leczniczą na zwyrodnienie stawów dla siebie oraz dla wszystkich zainteresowanych (darmowo!). Pomaga ona także na oparzenia, niekrwawiące rany, grzybice, łuszczyce i wszelkie problemy skórne, żylaki, bóle menstruacyjne i migrenowe, skurcze mięśni oraz reumatyzm. Ma działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybakteryjne oraz rozluźniające (między innymi). Z maści szczególnie licznie korzystają ludzie starzy i niezamożni, osoby nie tolerujące skutków ubocznych aptecznych medykamentów lub rozczarowane ich ograniczoną skutecznością w niektórych przypadkach. Bushka potrafi również przyrządzać różne potrawy z konopią.
Zeszłego roku drugi kanał czeskiej telewizji publicznej wyemitował dziesięciominutowy reportaż pt. „Konopná Paní”, o produkcji maści i rozdawaniu jej chorym ludziom. W ślad za tym „tropem” podążyła lokalna jednostka policji. Zarekwirowano zapasy maści, 26 roślin, w tym część około 20 cm wzrostu, o zawartości THC od 0,7 do 1,8%. Liści „Ciocia Bushka” używała nie tylko na maść, ale również do kąpieli i do odrobaczania kotek tradycyjną metodą. Jak mówi, większość ludzi na wiosce przestało z nią rozmawiać. Później część zawstydziła się tego; miejscowa młodzież przychodziła grać dla niej muzykę pod jej domem.
Część oficerów chciała anulować całą aferę, ostatecznie jednak sprawa trafiła do prokuratury. Górna granica kary to 5 lat pozbawienia wolności. Standardowa czeska konopia do celów relaksacyjnych zawiera minimum 3,5-4,5% THC, w porywach do 20%. Techniczna 0,2%. Próg zawartości podlegającej ściganiu został określony na 0,3%. W przeszłości niszczono już zbiory o zawartości 0,25% (np. Petr ®áeek z Litomioicka otrzymał karę więzienia w zawieszeniu za budowanie domu z użyciem włókien takiej konopi), ścigano też konsumentów miernej jakości suszu do celów leczniczych – część spraw anulowano, część zakończyła się wyrokami „w zawiasach”.
Ogół komentatorów (m.in. dyrektor Narodowego Centrum Monitorowania Narkomanii Viktor Mraveík i wielku innych) był jednego zdania: Bushka musi udowodnić, że jej konopia służyła celom leczniczym, a sąd będzie musiał ją uniewinnić. Chociaż bardziej logiczne wydawałoby się, że to prokuratura powinna udowadniać, że służyła rzekomo do innych celów. Przesłuchiwani świadkowie zgodnie twierdzili, że nigdy nie otrzymali od oskarżonej cannabis do palenia i że nic w całej sprawie nie wiedzą, oprócz wiedzy o lekarstwie. Adwokatka Klára Veselá Samková zarzuciła policji, że podejmuje podobne zadania właśnie po to, aby zamaskować swą nieskuteczność w walce ze zorganizowaną przestępczością. (Skąd my to znamy?)
[Zwróćmy uwagę na kolejną ciekawą sprawę z 2007 r. w czeskim Sądzie Najwyższym: stwierdził on, że uprawa konopi o wysokiej zawartości THC (bez określenia celu) nie równa się automatycznie „produkcji marihuany” i karalne powinno być tylko suszenie, preparowanie roślin itp. Po tym orzeczeniu opinia publiczna uznała, że można już sadzić, nie można tylko suszyć (sic). Trzeba przyznać, że gdyby tak właśnie do końca było, nawet holenderskie regulacje i szerzej znana codzienna praktyka, wraz z półoficjalną szarą strefą prawną, przestałyby wyglądać karkołomnie. Sąd wydał specjalne dementi, ogładzając, że nie do końca o to chodziło: każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie, po prostu uprawa nawet 500 roślin (tylu dotyczył omawiany casus) nie musi być uznawana ze czyn karalny, jeśli nie ma jasnych dowodów na „produkcję marihuany”. I ta oryginalna interpretacja musi być uznana za niezwykle postępową z wolnościowego punktu widzenia.]
Młody sędzia wymierzył dwa miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok za nadużycie cannabis do celów toksykomanii, jako że w reportażu dla telewizji Libuše Bryndová przyznała się do palenia – ale dla leczenia astmy! (To nie paradoks! drogi oddechowe rozluźniają się i są lepiej ukrwione.) Odmówił powołania na biegłych dwóch wskazanych przez obronę specjalistów światowego formatu. Apelacja została wniesiona natychmiast. Co do zarekwirowanych maści, mają zostać zwrócone, jednak teraz nie nadają się podobno do użytku.
Lekarz Jioí Presl z praskiego centrum „Drop in”, zajmującego się pomocą uzależnionym uznał wyrok za „oczywistą głupotę”, a jego współpracownik Ivan Doudy uzupełnił, że trawa musiałaby zawierać ok. 5%, a nie 0,7-1,8% THC, żeby miała odpowiednią wartość dla toksykomana. Dr Michal Miovský z Centrum Uzależnień Wydziału Medycznego Uniwersytetu Karola wskazuje na dwa fakty: Bryndová uprawiała rośliny dokładnie tak samo, jak zielarze setki lat temu, nie korzystając ze specjalnych nasion ani nowoczesnych technologii; ponadto wdychanie dymu ze spalania może wydawać się niezbyt leczniczym zastosowaniem, ale pacjenci mogą się na to decydować wobec braku odpowiednich preparatów doustnych w Czechach i wysokich ich cen za granicą. Wg niego na pewno nie można przesądzać o nadużywaniu suszu do celów odurzających.
Štipán Kotrba na łamach niezależnego portalu Britské listy dostrzega liczne uchybienia w postępowaniu sędziego. Przede wszystkim nie był w stanie uzasadnić, na jakiej podstawie uznał leczenie astmy wyjątkowo słabą konopią za nadużywanie jej do celów toksykomanii, w dodatku nie powoławszy wskazanych przez obronę naukowców jako biegłych. A to w świetle faktu, że jak sam przyznał, swoją znajomość tematu opiera na lekturze zasobów internetowych tuż przed samą rozprawą. Nie dostrzegł błędnego przygotowania materiału dowodowego – w czeskim prawie marihuana to nie to samo co suszona konopia, termin ten dotyczy tylko żeńskich kwiatów. Co więcej, naruszył Ustawę o ochronie danych osobowych, odczytując je na otwartym posiedzeniu, a zwłaszcza zdradzając przy publiczności szczegóły stanu zdrowia oskarżonej.
Jak dodaje komentator, wyrok w zawieszeniu praktycznie pozbawia oskarżoną możliwości dalszego leczenia; podczas gdy niedawne reformy, takie jak prywatyzacje szpitali i opłaty za wizytę u lekarza oraz wyższe ceny leków powinny chyba oznaczać przynajmniej tyle, że prywatna jednostka jest sama odpowiedzialna za swoje zdrowie.
Libuše Bryndová ma 51 lat, od jakiegoś czasu mieszka na wsi w południowych Czechach. Obecnie jest publicystką i tłumaczką, znaną głównie z przekładów Stephena Kinga. Z wykształcenia ekonomistka; włada również płynnie przynajmniej czterema językami. Zajmowała się już programowaniem, negocjacjami z Bankiem Światowym, prowadzeniem misji eksperckiej UE w zakresie komunikacji i telekomunikacji w Azji, pracą w biznesie i przemyśle w różnych dziedzinach, także we Francji i Holandii. Jako specjalistka do spraw pomocy technicznej byłemu ZSRR pracowała też w Brukseli przy Komisji Europejskiej.
Źródła: