Kiedy myślimy o rynku narkotykowym w Ameryce Południowej, zwykle do głowy przychodzi nam Boliwia, Kolumbia, narkopartyzantka FARC, czy nazwiska takie jak Escobar. Znacznie mniej wiemy o obiegu wewnątrz kontynentu, o lokalnym handlu w małej skali, o cyrkulacji paco w slumsach wielkich miast. Rozległe dzielnice nędzy Rio, Buenos Aires, czy Caracas, zmitologizowane na przykład w Mieście Boga, czy w rodzimej Gorączce Latynoamerykańskiej stały się synonimem piekła na ziemi, tracąc nieco rzeczywiste oblicze swojej codzienności. Wydany w tym roku reportaż Cristiana Alarcóna – wybitnego Chilijczyka z urodzenia i Argentyńczyka z wyboru, laureata nagrody Chavkina – nieco tę rzeczywistość przybliża, skupiając się na procederze drobnych transas – średniego szczebla narkohierarchii.
Czytaj dalej...
Facebook YouTube