HERMES
Podobne tworzy podobne, a przeciwieństwa się znoszą. Dialektyka wyznaje zasadę równowagi, nie jest bowiem niczym więcej, niż scholastyką. Nie uznaje nadmiaru, skazując go tym samym, niejako automatycznie, na przebywanie w domenie metafizyki. Czyli tam, gdzie wszystko jest – para. Para-nauka, para-sztuka, para-teatr. Każda rzecz musi mieć swojego partnera. Swoje medium. Swój wehikuł.
Każda rzecz musi mieć nowe nazwanie. Nowa nazwa zawiera w swym znaczeniu zarówno klasykę, jak i tradycję. Nic nie bierze się znikąd. Język jest warunkowany mową, nie pismem. Pismu jest obce ciepło ludzkiego głosu, co by nie głosiła literatura. To tylko instrukcja, jak można posłużyć się słowem, tworząc metafory, alegorie, analogie i ożywiając symbole.
Podobieństwo znaków czynionych dla pamięci własnej zda się być abstrakcją, dopóki trwa owa pamięć. Po jej utracie pismo staje się nieczytelne. Przemawia tylko w tych fragmentach, które działają na wyobraźnię tajemniczym nadmiarem, zakłócając równowagę. Powrót do właściwego balansu zapewniają enklawy, niszowe kręgi wtajemniczonych w znaczenia pierwotne, archaiczne i podstawowe. Każda nauka ma taki bazowy zestaw pojęć, zwanych principiami. Ustanawia granice, poza które nie próbuje nawet sięgać rozumem. Muzyka rockowa w Polsce, mimo swego ponad półwiecza, nie ma własnej historii, choć ta wpisuje się w tradycję ludowego rękodzieła. Jest to widoczne w perspektywie synchronicznej. Bo faktycznie, w tamtych czasach, gdy zaczęły zanikać niektóre formy sztuki, nazwijmy je – samo-użyteczne – pojawiły się inne, zupełnie niepodobne do tamtych. Setki tysięcy gitar musiały zepchnąć akordeony do lamusa. Potem to samo w procesie elektryfikacji. Elektryczne gitary i tak dalej. Stara sieć, na której szczycie lokuje się prosty sprzęt elektroniczny. Wszystko to umieli robić i robili rzemieślnicy. Ich umiejętności stanowiły medium kolejnego kroku. Inna energia, choć prąd poniekąd ten sam. Skłonni jesteśmy zapominać, jak rewolucyjną rolę odegrały prądotwórcze generatory. Gdyby nie one, to nawet nasze wnuki byłyby skazane na publiczne radio i telewizję, których już wtedy nikt nie słuchał. Socjologia rozpaczała, że telewizor pozbawia miejsca przy stole, które dotąd zarezerwowane było dla Ahaswera. W nowej epoce nikt już nie ma takich obaw. A wszystko za sprawą generatora. Awangardowe teatry wkraczając w otwartą przestrzeń, niosły ze sobą dźwięki, jakich nie było w dyskotece. Transmitowane przez gigantyczne głośniki. Ale i nagrywane na płyty, a potem na kasety. Ścieżki dźwiękowe dawnych spektakli mogą powodować szok poznawczy u nieprzygotowanych do takiej wersji historii. To jeden z powodów, że jej nie ma. Istnieje jednak jako możliwość. Dopóki metafora nie stanie się symbolem. Tego, co jest poza, obok, niby, w odległym związku, nie do końca i trochę nie na temat. Para-historia polskiego rocka, coraz częściej opowiadana w parach, nie w duetach. Dialog, czyli mowa podzielona na dźwięk i obraz, to nowość, nawet w nowej epoce. Dialog jako medium to przedmiot monologu. A ten nawiązuje w zamyśle do poruszonych tu wątków.
Facebook YouTube