Druga Strona Lustra
Maxim JamminW Moich Oczach 2oo8
Druga Strona Lustra swym drugim albumem wnika znacznie głębiej w historię rege niż poprzednio. Dowiodła też tego podczas występów, choćby w Ostródzie. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, że oto kolejna formacja dołączyła do czołówki rodzimych wykonawców, powinien się zastanowić nad właściwą hierarchią swych upodobań i zweryfikować poglądy na temat rege w Polsce.
Zauważyć bowiem można, że każda kolejna kapela dołączająca do kręgu rodzimych artystów wiążących się z nurtem rege, minimalnie tylko powiększa krąg wykonawców, zawężając tym samym potencjał sfery eksperymentu. Stąd konieczność opowiadania własnej historii od nowa i od początku. Druga Strona Lustra ma kilka takich wątków, inicjujących nowe spojrzenie na oczywistość [tutaj choćby A Gdyby Tak... czy Powtarzaj To Zaklęcie]. Ciekawe, że nowy album rzuca też nowe światło na dotychczasowe dokonania kapeli. Zupełnie inaczej się słucha pierwszej płyty po wysłuchaniu drugiej, a inaczej odwrotnie. I dopiero teraz do mnie dociera, że obie są zaśpiewane po polsku. Przedtem nie miało to takiego znaczenia, z uwagi na brzmienie, determinujące percepcję. Teraz postrzegać w tym można zamierzoną konsekwencję. Tym bardziej, im więcej widzimy wątków, stanowiących kontynuację przesłania i jakie tam odkryjemy analogie do skądinąd znanych fabuł. Zarzut, z którego rege-wykonawcy uczynili wartość, jest jednym z poznawczych paradoksów, na jakie jesteśmy skazani, wkraczając w obszar fana i próbując doświadczyć czegoś, co pozostać musi tajemnicą, jeżeli zachować ma sens spotkanie z muzyką. Najczęściej bowiem mimowiednie i bezwolnie jesteśmy wyznawcami przesądów i zabobonów, które nijak nie dadzą się złożyć w obraz jakiejkolwiek poprawności, mimo wszelkich znamion otwartości i tolerancji.
Dział:
Kultura
Facebook YouTube