W zdrowym ciele zdrowy duch
Nie wiem ile już napisano o rastafarianizmie, bo nigdy nie zagłębiałem się w ten temat od strony teoretycznej. Miałem szczęście jednak. Całkiem niedawno dostałem bowiem interesujący podarek. Z pozoru niepozorne pudełko niczym wydawnictwa dvd mają. Otwieram a tutaj płytka audio pt. ELEACTRA z załączoną publikacją o tytule „Ruch Rastafari” autorstwa Sławomira Gołaszewskiego.
Mistyk, filozof, dziennikarz, muzyk (współzałożyciel legendarnego zespołu Armia) osobiście zadbał aby w niekumatym do końca ciele ważną kwestię uświadomić. Więc badam, co tam w trawie piszczy i temat zapodaję dalej. W Internecie tu bądź ówdzie patrzę i czytam, że zacny pan jest autorem białego kruka o tytule "Reggć-Rastafari". Trudno dostępna w formie tradycyjnej książka ogłoszona w 1990 roku nakładem Wydawnictwa Pomorze, pozostaje najbardziej rzetelną i wartościową publikacją dotyczącą interesującego nas tematu. Aczkolwiek wersję pdf łatwo znaleźć.
Zaraz po wprowadzeniu się w odpowiedni stan umysłu, to znaczy po załączeniu nastrojowego albumu (o którym skrobnę zaraz), zasiadłem do lektury owego skryptu.
Lektura krótka, ale konkretna. Całkowicie gniecie marną powierzchowność w tym temacie, jaką wytwarzają komercyjne szmatławce. Tutaj jakość przekazu występuje ze skutecznym oporem wobec ilości bzdurnych przekłamań i niedopowiedzeń wszem i wobec nam masom serwowanym. Mianowicie, od strony kulturowej została tutaj przedstawiona muzyka reggć. Rastafarianizm rozumiany przez Gołaszewskiego jest bardzo szeroko. Utożsamia z tym pojęciem to, co ogarnia ogólnie religia, filozofia, kultura, ruch czy poprostu sposób bycia. Jah to Bóg. Aczkolwiek każdy rasta samodzielnie poszukuje prawdy. Interesujące jest to, iż korzenie sięgają chrześcijaństwa, ale nie bez istotnego wpływu hinduizmu, zwyczajów afrykańskich czy karaibskich. Tygiel.
Rastafaraja zapoczątkowany został w latach trzydziestych na Jamajce w środowiskach ruchu walki o równouprawnienie rasowe. Wyrasta też z interpretacji biblijnego proroctwa, aspiracji społeczno-kulturalnych osób czarnoskórych i kazań Marcusa Garveya. W latach 20. i 30. XX w. podróżował on po różnych krajach karaibskich z pół-religijnymi, pół-politycznymi kazaniami. Znalazły one szczególny oddźwięk wśród rolniczej ludności Jamajki. Wiadomo czemu... hehe.
Ruch rozpowszechniał się wraz z emigracją mieszkańców Jamajki, a przede wszystkim dzięki muzyce (rocksteady, reggć, dub, ragga, ska i dancehall). Nazwa ruchu pochodzi od imienia chrzestnego cesarza Ras Tafari, co w języku amharskim znaczy książę nieustraszony.
Dzięki muzyce łagodzącej obyczaje, rastafariazm stał się ruchem o charakterze uniwersalnym. Artyści spowodowali przeniknięcie idei poza Jamajkę. Można powiedzieć, że ruch jednoczy do dziś ludzi bez względu na przekonania, rasę czy status. Przytoczony przez Gołaszewskiego Bob Marley tako rzecze: "Reggć odzwierciedla realną sytuację społeczną: głębokie, nisko brzmiące partie basu obrazują życie slumsów i ghett, zaś akcent bębnów jest znakiem wiary w to, że odradzająca się świadomość spowoduje zniesienie podziału na obywateli pierwszej i drugiej kategorii".
Ruch Rastafari nigdy nie był scentralizowaną religią, wielu rastafarian uznaje go nie za religię, a za "drogę życia". Nie identyfikuje się z konkretną sektą czy wyznaniem, definiują siebie jako Rasta raczej przez ubiór, obyczaje, poglądy na sprawę rasizmu, słuchanie muzyki i częste przebywanie w gronie podobnych osób. W tekście znajdziemy wiele ciekawostek, cytatów z piosenek jak i również definicję terminu dub.
I tutaj jest właściwy moment aby wspomnieć o dźwiękowej części tego specyficznego wydawnictwa. ELEACTRA to album zawierający kompozycje Gołaszewskiego. Aranżacje z pogranicza dubu i ambientu popełnił Gudonis, kompozytor i wykonawca muzyki elektronicznej. Szerzej znany jako Władysław Komendarek, artysta sytuujący swe dokonania w obszarach awangardy i różnego rodzaju alternatyw, mający na swym koncie około trzydziestu wydanych płyt solowych. Po raz pierwszy i jak dotąd chyba jedyny wziął na warsztat nie swoje numery. Oczywiście nie opuścił przy tym domeny własnej twórczości. Efekt eksperymentu jest co najmniej dziwny. Zdaje mi się, że reggć i dub mają w sobie nie okiełznany potencjał wielu obszarów brzmienia. Najciekawiej brzmią tutaj partie basowe o posmaku mistycznej tajemniczości. Słucham wciąż by tą aurę rozdmuchać...
Duchowa świadomość to ważna sprawa, więc obie lektury polecam nieświadomym a muzykę koneserom. Bless!
Zaraz po wprowadzeniu się w odpowiedni stan umysłu, to znaczy po załączeniu nastrojowego albumu (o którym skrobnę zaraz), zasiadłem do lektury owego skryptu.
Lektura krótka, ale konkretna. Całkowicie gniecie marną powierzchowność w tym temacie, jaką wytwarzają komercyjne szmatławce. Tutaj jakość przekazu występuje ze skutecznym oporem wobec ilości bzdurnych przekłamań i niedopowiedzeń wszem i wobec nam masom serwowanym. Mianowicie, od strony kulturowej została tutaj przedstawiona muzyka reggć. Rastafarianizm rozumiany przez Gołaszewskiego jest bardzo szeroko. Utożsamia z tym pojęciem to, co ogarnia ogólnie religia, filozofia, kultura, ruch czy poprostu sposób bycia. Jah to Bóg. Aczkolwiek każdy rasta samodzielnie poszukuje prawdy. Interesujące jest to, iż korzenie sięgają chrześcijaństwa, ale nie bez istotnego wpływu hinduizmu, zwyczajów afrykańskich czy karaibskich. Tygiel.
Rastafaraja zapoczątkowany został w latach trzydziestych na Jamajce w środowiskach ruchu walki o równouprawnienie rasowe. Wyrasta też z interpretacji biblijnego proroctwa, aspiracji społeczno-kulturalnych osób czarnoskórych i kazań Marcusa Garveya. W latach 20. i 30. XX w. podróżował on po różnych krajach karaibskich z pół-religijnymi, pół-politycznymi kazaniami. Znalazły one szczególny oddźwięk wśród rolniczej ludności Jamajki. Wiadomo czemu... hehe.
Ruch rozpowszechniał się wraz z emigracją mieszkańców Jamajki, a przede wszystkim dzięki muzyce (rocksteady, reggć, dub, ragga, ska i dancehall). Nazwa ruchu pochodzi od imienia chrzestnego cesarza Ras Tafari, co w języku amharskim znaczy książę nieustraszony.
Dzięki muzyce łagodzącej obyczaje, rastafariazm stał się ruchem o charakterze uniwersalnym. Artyści spowodowali przeniknięcie idei poza Jamajkę. Można powiedzieć, że ruch jednoczy do dziś ludzi bez względu na przekonania, rasę czy status. Przytoczony przez Gołaszewskiego Bob Marley tako rzecze: "Reggć odzwierciedla realną sytuację społeczną: głębokie, nisko brzmiące partie basu obrazują życie slumsów i ghett, zaś akcent bębnów jest znakiem wiary w to, że odradzająca się świadomość spowoduje zniesienie podziału na obywateli pierwszej i drugiej kategorii".
Ruch Rastafari nigdy nie był scentralizowaną religią, wielu rastafarian uznaje go nie za religię, a za "drogę życia". Nie identyfikuje się z konkretną sektą czy wyznaniem, definiują siebie jako Rasta raczej przez ubiór, obyczaje, poglądy na sprawę rasizmu, słuchanie muzyki i częste przebywanie w gronie podobnych osób. W tekście znajdziemy wiele ciekawostek, cytatów z piosenek jak i również definicję terminu dub.
I tutaj jest właściwy moment aby wspomnieć o dźwiękowej części tego specyficznego wydawnictwa. ELEACTRA to album zawierający kompozycje Gołaszewskiego. Aranżacje z pogranicza dubu i ambientu popełnił Gudonis, kompozytor i wykonawca muzyki elektronicznej. Szerzej znany jako Władysław Komendarek, artysta sytuujący swe dokonania w obszarach awangardy i różnego rodzaju alternatyw, mający na swym koncie około trzydziestu wydanych płyt solowych. Po raz pierwszy i jak dotąd chyba jedyny wziął na warsztat nie swoje numery. Oczywiście nie opuścił przy tym domeny własnej twórczości. Efekt eksperymentu jest co najmniej dziwny. Zdaje mi się, że reggć i dub mają w sobie nie okiełznany potencjał wielu obszarów brzmienia. Najciekawiej brzmią tutaj partie basowe o posmaku mistycznej tajemniczości. Słucham wciąż by tą aurę rozdmuchać...
Duchowa świadomość to ważna sprawa, więc obie lektury polecam nieświadomym a muzykę koneserom. Bless!
Facebook YouTube