A+ A A-

IZRAEL I GOŚCIE W PODRÓŻY

Zaiste trzeba odmienionej percepcji i wrażliwości, by zobaczyć i usłyszeć słowa i dźwięki umieszczone w albumie Geneza. Tak normalnie to płyta nie do słuchania. Nowoczesna technika rejestracji i odtwarzania czyni ową muzykę po prostu niemożliwą. Cudem przetrwałe do naszych czasów fragmenty natchnień są czymś więcej niż tylko dokumentem epoki. Są trochę innym świadectwem obecności i tego, że wszyscy nie muszą stanowić większości.


Miałem sen – nie wiem, czy nie pierwsza polska piosenka, gdzie pacierz staje się mantrą i balladowa narracja ustępuje miejsca bajce, prezentującej się na scenie pod czaszki sklepieniem, nieopisanej i nieopowiedzianej nawet. Dziś to brzmienie zda się być jak zapis jakiejś etnografii, nigdzie indziej dotychczas nie udokumentowanej. Podróży do źródeł i korzeni czasu i fonosfery, stanowiących naturalną przestrzeń umysłu. Epistemologia nie ma tego wśród swych relacji. Wedle jej kryteriów sam zapis nie jest opisem. Podobnie było jeszcze do niedawna w przypadku fotografii. Dopiero Modigliani dodając kolory do form utrwalonych przez Levi Straussa wskazał inny kierunek poznania. To sztuka sama w sobie wskazywała na swe natchnienie. Dziś mówimy na to szejpy, ale wtedy były to zaledwie fragmenty późniejszych transformacji. Już nikt nigdzie nie powie, że powtarza się coś jak pacierz. Najwyżej amen w pacierzu wymsknie się komuś mimowiednie i bezwolnie. Tu widzimy moment zmiany, do którego nikt się nie przyznaje. Czas jest jej miarą. I nagranie to ilustruje ów czas. Mentalna zmiana, od którego zaczyna się ta opowieść, to zapewne dla wielu z nas ta sama chwila i ten sam moment. To samo mówi moja dusza i choć przeciwnej płci, tak samo to brzmi. Tak jest dla wielu z nas. Co ciekawe, interferencje owych archiwalnych nagrań wydają się być głośniejsze od całego tego haj–digi pasma, dostępnego ogólnie i powszechnie. Trudno wyobrazić sobie tę muzykę nawet w internecie, choć zapewne i tam trafi. Nie mówiąc o telewizji i nawet radio nie jest już dzisiaj dla niej odpowiednim miejscem. Gdybyśmy umieli czytać nuty, tak jak umiemy już pisać ikony, byłoby inaczej. A tak pozostaje nam tylko zaakceptować fakt, że istnieje kultura dla adeptów, wtajemniczonych w arkana trochę innej sztuki, o jakiej zwykle i powszechnie nie mamy pojęcia.

Artykuł z 46 numeru Gazety Konopnej SPLIFF



@udioMara

Oceń ten artykuł
(1 głos)
Więcej w tej kategorii: « POCHWALONE Pochwalone PARA–BAJKA »