Pamiętnik bohatera - Bud Spencer nie odpoczywa
W domu czekały na niego w zadbanym ogrodzie cztery prawie dojrzałe Casey Jones, których liście niestety znów były trochę pożółknięte. Albo znana mieszanka Aptusa dostarczana przez handlarza została zastosowana zbyt niedokładnie, co utrudnia utrzymanie równowagi substancji odżywczych w podłożu, lub napad wciornastek z przedostatniej uprawy jeszcze nie minął. Aby w przyszłości wykluczyć pierwszą przyczynę, Buddy zaopatrzył się wreszcie w pipetę. Dzięki temu w przyszłości będzie mógł odmierzać holenderski specyfik z dokładnością co do mililitra, nawet jeśli będzie to wymagać trochę większego nakładu pracy. Wynagrodzi mu to z pewnością widok zielonych piękności.
Aby przed rozpoczęciem zbiorów odżywić rośliny aż po czubki resztką tradycyjnego sprawdzonego nawozu trzykomponentowego GHE zmagazynowanego w substracie Kokostar, po dłuższej przerwie Buddy ponownie sięgnął po produkt OxyBig102 Grow. Dzięki niemu zwykła woda do podlewania zaopatrywana jest w ten sposób w bardzo dużo tlenu, tak że szybciej wnika w roślinę pobierając przy tym wszystkie resztki nawozu zmagazynowane w podłożu.
Kolejne pokolenie
Znów nadeszła pora na klonowanie w samotni Buddyego. Już od dawna rosnące rośliny matki zostały podcięte, a oddzielone pędy posmarowane zaimportowanym żelem Clonex i wsadzone do kosteczek Root Riot, podczas gdy matki zostały wstawione do komory kwitnienia na 12 godzin naświetlania lampą sodową o mocy 250 W.
Jako że pod ręką było jeszcze trochę wody wzbogaconej o tlen, świeżo podcięte mamuśki zostały nią napojone. Dzięki temu zaczęły rosnąć na wysokość i przestały myśleć o cierpieniach, których przed chwilą przysporzyły im zwinne nożyczki.
Do świetlicy
Świeżo podcięte sadzonki zostały na 18 godzin naświetlania postawione pod dwiema lampami metalohalogenkowymi o mocy 38 W, należącymi do wyposażenia zestawu growerskiego. Sadzonki na początku muszą się powoli przyzwyczaić do swojego otoczenia bez matki i do wykształcenia korzeni potrzebują stosownego klimatu. Najlepiej nadaje się do tego mała zamknięta szklarnia. Raz dziennie można przeprowadzić krótkie wietrzenie a od czwartego dnia pozostawić małą szczelinę w szklanej przesuwnej pokrywie, którą wraz z każdym nowym zachodem słońca można otwierać trochę bardziej.
Sprayem odżywczym dla liści, który jest aplikowany na spodniej i wierzchniej stronie delikatnie żółknących liście młodego pokolenia, Bud Spencer posługuje się w razie konieczności przez pierwsze cztery dni po przeprowadzeniu klonowania. Dla nowych roślin nie posiadających korzeni to właśnie liście są jednym sposobem odżywiania. Buddy już to wie i przy stosownych okazjach chętnie korzysta ze swojej wiedzy. Tak przy okazji: nowe szczepki pochodzą z dwóch ostatnich roślin Casey Jones i AK-47 – odmian, które jak dotąd dobrze mu służyły i nadal będą służyć. Żeby jednak wprowadzić trochę urozmaicenia, Bud spontanicznie postanowił pozostawić do wykiełkowania trzy nasiona Super Lemon Haze i garść znaleźnych nasionek, które po pęknięciu zostały umieszczone w kostkach easyplug i dołączone do sadzonek w szklarni.
Większa szybkość wzrostu roślin z nasion w porównaniu z klonami przestaje mieć znaczenie najpóźniej w momencie „wyłuskiwania” roślin męskich, dodaje Bud patrząc na szybko wyrastające, po części nieznajome rośliny.
Lecz jeśli choćby jedna z nich okaże się być dziewczynką, wtedy wiadomo, że warto było spróbować. Ponadto Bud, który przecież jest pilnym ogrodnikiem, ma też nadzieje związane z dwoma z trzech późno wykiełkowanych nasion Super Lemon Haze.
Aby stworzyć trochę więcej miejsca i pozbyć się ostatnich wciornastek, ośmiotygodniowe kwiaty Casey Jones zostały oddzielone od łodyg i po dalszej obróbce powieszone w ciemnym pomieszczeniu. Nowa roślina AK i obydwie świeże Casey dla bezpieczeństwa poddano ciepłemu prysznicowi i spryskano roztworem z tytoniu i czosnku, który powinien wypędzić tego jakże odpornego mini szkodnika. Nawet jeśli zapach i pokrycie liści tą mieszanką nie jest najprzyjemniejszą i najbardziej profesjonalną metodą walki ze szkodnikami, w przypadku młodych roślin jest ekonomiczną, możliwą i jak najbardziej ekologiczną alternatywą dla dostępnych w handlu środków chemicznych.
Tak w każdym razie Bud tłumaczy swoje posunięcie wzruszając ramionami. Czy w ten sposób faktycznie, jak nadmienia literatura fachowa, można z powodzeniem pozbyć się wciornastek, o tym przekonamy się przy okazji następnej wizyty w domu Buda Spencera. Sfotografowane kwiaty na swoich ok. 25cm łodygach wyglądają jednak mimo drobnych błędów lepiej niż tradycyjna marihuana dostępna na czarnym rynku i spontanicznie nikomu nie przyszłoby do głowy przypuszczać, że przez jakiś czas gościło u nich kilka wciornastek, czy że nawożenie nie było w stu procentach zgodne z zasadami. I gdyby Buddy trochę bardziej troszczył się o swoje dziewczynki, zamiast włóczyć się po świecie, mógłby następnym razem zapobiec takim niepowodzeniom i również w temacie growingu zostać bohaterem naszych czasów. Sami się o tym przekonacie. Tu, w jednym z kolejnych wydań.
Artykuł z 46 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
(HaJo)
Facebook YouTube