A+ A A-

szatańskie zioło: Czym jest uzależnienie?

Prawdopodobnie każdy z miłośników świętego dla rastafarian, hinduskich saddhu czy chińskich alchemików zioła, zastanawiał się kiedyś dlaczego roślina, która od wielu tysięcy lat jest w kulturach pozćuropejskich utożsamiana z boskimi cnotami tj. ekstaza, miłość i wszechmożne poczucie tożsamości z żywym światem, w naszej postindustrialnej cywilizacji nabrała skrajnie negatywnych konotacji i stała się powszechnie akceptowanym symbolem „zła wcielonego” ?

 

 

"Droga ekscesu prowadzi do pałacu mądrości" - William Blake

Mimo tego, że bardzo ciężko jest na to pytanie udzielić krótkiej odpowiedzi, należy przynajmniej zapytać gdzie rozpoczęła się droga od powszechnej społecznej akceptacji do oficjalnego potępienia? Dlaczego przez wieki problem ten w zasadzie nie istniał? Czy chodzi o kwestię zwiększonej roli nauki w tłumaczeniu wielu procesów biochemicznych, która jest szeroko wykorzystywana do tłumaczenia przyczyn narkomanii? A może jest to jedynie kolejny rodzaj rządowego monopolu na wygodne dla budżetu narkotyki tj. kofeina, cukier, alkohol i nikotyna, który wyłącza spod obrotu tradycyjnie zarezerwowane dla lokalnych wspólnot środki psychoaktywne, nad którymi ciężko jest objąć kontrolę totalną?

     Przy okazji należy też zapytać dlaczego proces kulturowej demonizacji konopi zaczął się stosunkowo niedawno i dlaczego po okresie agresywnej, rządowej propagandy, próbującej przez 70 lat forsować wizję konopi jako „narzędzia szatana”, tak ciężko jest obecnie przekonać opinię publiczną, że obraz ten jest jedynie wynikiem kaprysu ludzi przechodzących przez całe życie kryzys wieku średniego?  

szatańskie zioło: Czym jest uzależnienie?

 

    O tym, że nie jest to wcale sprawa „obiektywnych faktów”, a informacyjnej wojny, w której na szeroką skalę używa się kulturowej propagandy, pisał już w swoim wiekopomnym dziele Nagi Lunch William S. Burrougs wytykając społeczeństwu amerykańskiemu: Naszym narodowym środkiem odurzającym jest alkohol, a inne narkotyki budzą w nas zabobonny lęk. Ktokolwiek się nimi truje, zasługuje na kompletną ruinę umysłową i fizyczną. Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć, nie zważając na fakty. Marihuana nie wywołuje uzależnienia. Nie znam dowodów na to, że umiarkowane palenie marihuany jest szkodliwe, choć jej nadużywanie może prowadzić do psychozy narkotycznej. Tym samym jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku objawił sprawę mitu podstawowego, który pokutuje w kulturze aż do dzisiaj. Mit ten głosi, że: Marihuana powoduje uzależnienie

 

    Jeśli nawet zgodzimy się z tą tezą (a wiele raportów naukowych mówi coś zupełnie odwrotnego), to cała trudność polega na dobrym definiowaniu uzależnienia, które może być lekkie lub ciężkie, fizyczne, psychiczne, psychosomatyczne a nawet sytuacyjnie zależne, wymuszone czy też kulturowo uwarunkowane. Można oczywiście przyjąć jedną z proponowanych przez naukowców definicji, przeprowadźmy więc pewien test z pogranicza dekonstrukcji literackiej i psychologii administracyjno-prawnej. Jak czytamy w książce J. Mellibrudy, Psychopatologia zjawisk społecznych: Zespół uzależnienia można zdiagnozować, gdy w ciągu minionego roku wystąpiły co najmniej trzy z poniżej wymienionych zjawisk:

  • 1) silne pragnienie lub poczucie przymusu zażycia substancji;
  • 2) trudności w kontrolowaniu zachowania związanego z zażywaniem substancji (rozpoczynanie, kończenie i rozmiary zażywania);
  • 3) fizjologiczne objawy stanu odstawienia, występujące, gdy picie zostało przerwane lub zmniejszone, przejawiające się specyficznym dla danej substancji zespołem abstynencyjnym oraz zażywaniem tej samej lub podobnej substancji w celu złagodzenia lub uniknięcia objawów abstynencyjnych;
  • 4) stwierdzenie tolerancji (potrzeby zażywania zwiększonej dawki substancji w celu uzyskania efektów poprzednio osiąganych przy pomocy mniejszych dawek);
  • 5) narastające zaniedbywanie innych źródeł przyjemności lub zainteresowań z powodu zażywania danej substancji, zwiększenie ilości czasu koniecznego do zdobycia lub zażywania substancji albo do usuwania skutków jej działania;
  • 6) zażywanie mimo wyraźnych dowodów szkodliwych następstw, takich jak uszkodzenia wątroby, stany depresyjne występujące po okresach intensywnego używania tych substancji, uszkodzenia funkcjonowania poznawczego związane z substancjami - w tych przypadkach potrzebne jest rozpoznanie, czy zażywający mógł być świadomy natury i zakresu tych szkód.
 

    Jak chcę udowodnić, problemów przy interpretacji wszystkich tych zjawisk jest wiele. Przykładowo, jeśli zastosujemy objawy z punktu pierwszego do zachowania 90% posiadaczy odbiornika telewizyjnego, można się nimi z miejsca głębiej zainteresować, ponieważ grupa ta odczuwa codzienny, silny pociąg do jego włączania w czasie gdy leci ulubiony serial, reality show, film czy talk show. To samo tyczy się punktu drugiego, jeśli ktoś założył sobie, że będzie oglądać telewizję przez dwie godziny, a w efekcie ogląda ją cztery czy sześć, wychodzi na jednostkę, która postradała nad sobą kontrolę. Gdy dodamy do tych dwóch punktów zjawisko z punktu czwartego, cała grupa społeczna, która jest silnie związana z medium telewizji, staje się w teorii grupą narkomanów, podlegającą leczeniu psychiatrycznemu ze względu na wykazywany przez nią zespół uzależnienia.

 

    Zrozumienie natury tego procesu jest dla wszystkich konopnych aktywistów bardzo ważne, ponieważ dokładnie w taki sam sposób charakteryzuje się grupę stałych użytkowników konopi. Wystarczy znaleźć zespół objawów, które zgadzają się z obowiązującą formalnie definicją zachowania patologicznego i już pojawia się nam obszar wykluczenia, który skazuje każdą niepożądaną przez władzę grupę na społeczny niebyt. Dla grupy tej od raz szykuje się miejsca w więzieniach i szpitalach psychiatrycznych, które sprawią, że reszta społeczeństwa poczuje się bezpieczna. Jest to gra o władzę, bezpieczeństwo i przywiązanie do stałych, nie podlegających wewnętrznej weryfikacji norm, które umożliwiają każdemu rządowi nadużycia i semantyczny terror. 

 

    My powinniśmy pamiętać, że nic nie istnieje bez społecznej interpretacji, a każde ze słów może zostać skierowane przeciwko nam, jeśli tylko pasuje to władzy. Nie ma czegoś takiego, jak uzależnienie, jeśli najpierw nie stworzymy jego obowiązującej definicji. Nie dajcie więc sobie wmówić, że palenie konopi to zbrodnia, gdyż jedyną zbrodnią jest zamykanie do więzień ludzi, którzy nie chcą, by jakakolwiek zdegenerowana grupa ludzi, miała im wskazywać na co mogą sobie pozwolić. Walczmy o zrozumiały język, to tu leży prawdziwe pole bitwy przyszłości!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)