Eliksir Pacyfiku i (s)pokoju
„Jeżeli ludzie pozwolą rządowi decydować, jakie jedzenie spożywać i które leki przyjmować, ich ciała będą wkrótce w tak opłakanym stanie jak dusze tych którzy żyją w tyranii.”
Thomas Jefferson, jeden z Ojców – Założycieli i 3. Prezydent USA
Chrześcijańscy misjonarze już od prawie dwustu lat leczą z alkoholizmu mieszkańców Australii i okolic. Pomaga im w tym często egzotyczne lekarstwo z wysp niedalekiej Oceanii - pieprz metystynowy (Piper methisticum). Bardziej znane jest ono pod miejscową nazwą kava kava.
Tradycyjnym lokalnym napojem, podawanym zwykle gościom w naczyniu ze skorupy orzecha kokosowego i będącym odpowiednikiem naszych rytualnych darów w postaci chleba i soli, został powitany w 1986 r. papież Jan Paweł II podczas wizyty na Samoa. Narodowego poczęstunku nie odmawiali nigdy inni dygnitarze ani znakomitości goszczące w tych stronach, np. brytyjska monarchini Elżbieta i inni członkowie jej królewskiej rodziny. W 1965 r. został nim podjęty prezydent USA Lyndon Johnson z małżonką. Hillary Clinton skosztowała powitalnej herbaty w czasie wizyty w ramach kampanii prezydenckiej na Hawajach w 1992 r.
W zachodniej Europie oraz w Ameryce Północnej kava kava przez prawie 100 lat świętowała triumfy jako naturalny lek antydepresyjny, łagodzący niepokoje, nerwice i bezsenność. Jej sława była tak wielka, że jeszcze niedawno, przed nastaniem ery Internetu i sprzedaży wysyłkowej, bogaci alkoholicy odbywali dalekie pielgrzymki do rajskich wysp Oceanii, aby poddać się kuracji miejscowych szamanów. Niektórzy powracali z nich bez problemu z piciem, ale za to z wytatuowaną twarzą…
Spokojna jak ocean
Pieprz metystynowy występuje na wyspach Melanezji ( m. in. Wanatau, Nowa Gwinea, Papua Nowa Gwinea, wyspy Fidźi, wyspy Salomona), Polinezji (Hawaje, Tahiti, Wyspy Samoa, Tonga, Feniks) i Mikronezji (Mariany, Karoliny). Te 3 regiony wraz z Nową Zelandią noszą nazwę Oceanii. Roślina i napój z niej sporządzany (zwykle na bazie mleka kokosowego) nazywane są zwykle kava kava, kava lub ava. Poza tym obszarem nie spotyka się pieprzu metystynowego nigdzie więcej na świecie. Region ten to prawie 1/3 powierzchni świata i ok. 10 tys. wysp, rozciągających się od Hawajów po Nową Zelandię, słynących z bajecznie kolorowych raf koralowych, pełnych zadziwiających form życia. Najdłużej oraz jako jeden z pierwszych badał te ziemie i wody nasz rodak Jan Stanisław Kubary na przełomie XIX i XX wieku.
Na podstawie wykopalisk przypuszcza się, że kava używano już 3600 lat p.n.e. Pierwszymi Europejczykami, którzy zetknęli się z używką byli członkowie załogi kapitana Jamesa Cooka podczas wyprawy na Hawaje (1768-71). Gdy tubylcy dostrzegali statki dobijające do brzegu, podpływali w swoich łodziach i wręczali ten symboliczny napój - podarunek na znak przyjaźni. Roślina i sporządzany z niej trunek są na wyspach symbolem pokoju.
Oceania była jednym z niewielu obszarów na świecie gdzie nie znano napojów alkoholowych aż do czasu kontaktu z Europejczykami w XVIII wieku. Zamiast nich używano napoju kava: przy witaniu gości; w czasie inicjacji religijnych; przed podróżą; przy narodzinach, weselach, pogrzebach i innych ważnych wydarzeniach oraz w celach leczniczych i towarzyskich. Gościnność była i jest tutaj głównym nakazem i świętym prawem. Obowiązuje ona zwłaszcza przywódców, którzy w czasie rytuału popisują się recytacją poezji. Kava pija się, podobnie my pijemy alkohol, po dniu ciężkiej pracy. Nie spotyka się jednak w czasie tych przyjacielskich czy sąsiedzkich spotkań agresji ani ckliwego sentymentalizmu – zrelaksowani mieszkańcy rajskich wysp i turyści pogrążają się zwykle w kontemplacji i spokojnej rozmowie. Kava jest dzisiaj używana przez lokalnych i europejskich biznesmenów przebywających na Morzach Południowych, którzy ochładzają się tym napojem w czasie lunchu. Jest popularna wśród pracowników administracji, pozwala zrelaksować się i lepiej służyć petentowi.
Tubylcy mówią o „słuchaniu kava”. Duchowi przywódcy są też ekspertami w uprawie rośliny oraz sporządzaniu z niej świętego napoju, odpowiednika naszego mszalnego wina. Dzisiaj ten lokalny sakrament, niegdyś zwalczany przez rządy i niektóre prądy religii chrześcijańskiej obecne w regionie, zagościł nawet w obrzędach i na ołtarzach miejscowych kościołów rzymskokatolickich. Próby zastąpienia go w tropikach alkoholem dawały opłakane skutki. Hawajskie przysłowie mówi: „Człowiek, który pije kava pozostaje człowiekiem, człowiek pijący alkohol staje się bestią”.
Z Raju w świat
Kava ma działanie uspakajające i pobudzające zarazem – podobnie jak alkohol. W odróżnieniu od dużych dawek alkoholu nie przytępia ona jednak i nie zamracza – zyskujemy nadzwyczajną jasność myśli i skojarzeń. Poskromiona zostaje skłonność do gniewu i agresji, zamiast tego ogarnia nas stan beztroski, szczęścia i braterskiej miłości.
Antropolog i lekarz Peter Buck stwierdził, że używana rozsądnie kava to prawdopodobnie najlepszy napój w tropikalnym klimacie. W przeciwieństwie do alkoholu, pozwala ona przetrwać wysokie temperatury. Kava wprowadza w błogostan, który nieodparcie kojarzy się z letnią bryzą na plaży wysp skąd pochodzi. Okolice te (np. Hawaje) mieszkańcom chłodniejszych regionów świata jawią się jako Raj, idealne miejsce na odpoczynek - pełne słońca, tętniące bogactwem przyrody. Ten eliksir Pacyfiku doskonale wpasowuje się w ten gorący klimat. Kava tym różni się od naszych alkoholowych ambrozji, że nie jest tak toksyczna i nie powoduje kaca. W przypadku używek to prawdziwa rzadkość – pieprz metystynowy przez tysiące lat nie spowodował ani jednego zgonu. Okazał się całkiem bezpiecznym i skutecznym lekiem nawet w rygorystycznej Europie. Od dziesięcioleci sprzedawany jest na Zachodzie nie tylko na receptę, ale także jako tzw. suplement dietetyczny, niczym witaminy. Można go czasem kupić nawet w supermarkecie jako oranżadę w puszce. W USA i innych krajach powstają bary serwujące kava jako bezpieczną alternatywę dla alkoholu. Noszą one nazwę barów tonikowych (ang. tonic bars).
Pierwszy naukowy przekaz na temat kava pochodzi z 1886 r. i zawdzięczamy go niemieckiemu psychofarmakologowi Luisowi Levinowi. Opisał on działanie rośliny i napoju jako powodujące wyłącznie przyjemne zmiany w zachowaniu, stymulujące, odświeżające po wysiłku, rozjaśniające umysł i wyostrzające zdolności umysłowe. Ekstrakt z kava farmaceuci sprzedawali wówczas jako „najzdrowsze wino do kupienia za jakąkolwiek cenę”, zwłaszcza dla cierpiących na nerwowość czy zmęczenie umysłowe. Większość cudownych specyfików tamtych lat (np. kokaina, heroina) wycofano wkrótce z legalnego obrotu - kawaina cieszy się uznaniem wielu lekarzy i pacjentów do dzisiaj. Już przed II wojną światową roślinnego surowca używano na duża skalę w Niemczech. Niemieckie badania stwierdziły kolosalną poprawę u pacjentów cierpiących na niepokój niekiedy nawet już po jednym tygodniu stosowania kava. Również francuskie firmy farmaceutyczne wykorzystują duże ilości kava do produkcji leków. Została uznana oficjalnie za lek ziołowy przez kilka państw. Najbardziej podbiła chyba jednak USA, mimo że naturalne substancje mają tam status bezwartościowych z medycznego punktu widzenia suplementów dietetycznych.
Wielu ludzi potrzebuje niekiedy leków antydepresyjnych, na bezsenność czy łagodzących niepokój – nie sięga jednak po nie ze strachu przed skutkami ubocznymi i uzależnieniem. Inni szukają ucieczki w alkoholu, papierosach i narkotykach. Pieprz metystynowy jest dla nich bardzo atrakcyjną propozycją.
Współczesne badania naukowe potwierdziły jego dobroczynne działanie w problemach ze snem, przy napięciu nerwowym, stanach lękowych, stresie i depresji. W 2001 r. dwóch badaczy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Exeter wykonało gigantyczną pracę polegającą na przestudiowaniu całej dostępnej literatury medycznej dotyczącej kava – jej lista już w 1986 r. obejmowała ponad 1000 pozycji. Zostały wykorzystane bazy danych Medline, Embase, Biosis, AMED, CISCOM i inne, nie stawiano ograniczeń językowych. Celem było określenie skuteczności i poziomu toksyczności ziołowego leku na niepokój, ponieważ dostępne leki syntetyczne są obarczone licznymi skutkami ubocznymi. Badacze na podstawie dostępnej wiedzy medycznej wykazali, że jest on skuteczny i bezpieczny. Spora liczba innych badań naukowych potwierdza skuteczność kava w leczeniu niepokoju i wykazuje jej przewagę nad benzodiazepinami i podobnymi lekami przy braku większych skutków ubocznych. Kava działa prawdopodobnie w układzie limbicznym - części mózgu regulującej emocje.
Wiele krajów na Południowym Pacyfiku ma bardzo niską liczbę przypadków zachorowań na raka pomimo faktu, że duży procent populacji używa tytoniu. Może być za to odpowiedzialny składnik lokalnej diety – badania sugerują, że im większe spożycie kava, tym mniej zachorowań na raka. W 2006 roku badacze z uniwersytetu w szkockim Aberdeen oraz z luksemburskiego Laboratorium Biologii Molekularnej Raka wykazali, że ekstrakt rośliny może być pomocny w leczeniu raka jajnika i białaczki – w testach skutecznie niszczył komórki rakowe, nie czyniąc przy tym krzywdy komórkom zdrowym. Doniesienia te powitano z radością na wyspie Fidzi – tamtejszy minister rolnictwa poprosił naukowców o pomoc w zniesieniu niedawno wydanego przez kilka krajów europejskich zakazu importu tej rośliny. Przy pomocy tego zioła próbuje się też leczyć choroby przewodu moczowego, astmę, padaczkę, reumatyzm, ostre bóle głowy i zębów. Łagodzi ono niepokój związany z menopauzą. Działa też relaksująco na skórę (fakt ten wykorzystuje przemysł kosmetyczny) i mięśnie (dlatego używana jest też chętnie przez sportowców). Zmniejsza także objawy towarzyszące odstawieniu alkoholu, nikotyny i narkotyków. Tubylcy wierzą, że potrafi ona odciągnąć młodych mężczyzn od alkoholu.
Mieszkańcy wysp oraz badacze, np. socjolog E. M. Lemert zauważyli, że nie sposób nienawidzić pijąc napój kava. Tradycyjnie używany jest on w celu rozwiązywania konfliktów, łagodzenia sporów, wyciszenia ego, stymulacji myślenia i mowy. Nienawiść nie została rozpoznana przez zachodnią medycynę ani psychologię za chorobotwórcze zaburzenie, znana jest jednak jako zło społeczne. Być może kava mogłaby najbardziej pomóc nam, gdyby jej herbaciany rytuał odnalazł swoje miejsce w protokole dyplomatycznym nie tylko na dalekich wyspach. Alkohol bywa w świecie zabroniony lub unikany, np. przez wielu muzułmanów czy buddystów. Przywódcom politycznym niestety nie wypada też zapalić fajki pokoju jak w trakcie spotkania przywódców religijnych w Asyżu w 1986 r. zorganizowanym przez papieża Jana Pawła 2. Brak towarzyskich kontaktów nie sprzyja powstaniu ani utrzymaniu przyjaźni. Wiadomo też skądinąd, że wielu dzisiejszych liderów politycznych ma problem z nadużywaniem alkoholu, co może skutkować agresją i nienawiścią – do siebie, do innych, do świata…
Aborygeni, kava kava i alkohol
Napisano wiele książek na temat dobroczynnych właściwości pieprzu metystynowego. Autorzy niektórych z nich nie wahają się twierdzić, że świat byłby dużo lepszym miejscem gdyby napój z kava choć w niewielkim stopniu zastąpił alkohol - spożywana w dawkach leczniczych kava nie uzależnia. W każdej chwili można ją odstawić bez chęci ponownego spożywania.
Zdarzają się oczywiście wyjątki od tej reguły. Pieprz metystynowy był nadużywany alkoholików latach 80. XX wieku przez aborygeńskich chronicznych alkoholików po tym, jak ich przywódcy i chrześcijańscy misjonarze próbowali wyciągnąć ich z nałogu przy pomocy bliższego im kulturowo napoju z Oceanii. W krótkim czasie zaczęto używać dawek kava nawet 50-krotnie większych niż te stosowane tradycyjnie na wyspach. Był to odosobniony i wyjątkowy przypadek, ale biorąc pod uwagę wojowniczość i brutalność prześladowanych australijskich tubylców, wzmocnione przez uzależnienie od alkoholu, można być pewnym, że misjonarze wiedzieli, co robią. Nawet w tych ekstremalnych dawkach kava nie spowodowała zgonu czy trwałych problemów zdrowotnych. Nie wiadomo, czy niedożywienie i uszkodzenia wątroby wykrywane wówczas wśród Aborygenów nie były spowodowane przez alkohol i biedę. Niemniej niektóre australijskie gazety i politycy wpadli w histerię na wieść o nowym nadużywanym „egzotycznym narkotyku” i podobne projekty porzucono. Tymczasem odsetek zgonów wskutek alkoholizmu jest wśród Aborygenów, podobnie jak w przypadku rdzennych mieszkańców Ameryki, dwukrotnie wyższy niż wśród reszty społeczeństwa. Prawie codziennie tubylec umiera z przepicia. Przyczyną jest bieda i bezrobocie.
W 2007 r. rząd australijski potraktował Aborygenów jak dzieci i wprowadził zakaz używania alkoholu i pornografii, próbując walczyć z epidemią pedofilii i przemocy w rodzinie. To i tak spory postęp – jeszcze 40 lat wcześniej australijska konstytucja i prawo rdzennych mieszkańców tego kraju nie zaliczało do ludzkiej rodziny, ale do świata zwierząt. Aborygeni w odwecie zablokowali drogi prowadzące do miejsc atrakcyjnych dla turystów.
Tubylcy piją w samobójczy sposób, aby zapomnieć o prześladowaniach i profanowaniu ich świętych miejsc oraz cmentarzy, na których powstają kasyna i lokale rozrywkowe. Nie tylko oni, ale tysiące innych narodów autochtonów jest zagrożonych wyginięciem. Ograbieni z ziemi i dóbr, poddani represjom i kulturowej kolonizacji nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w nowym świecie.
Druga kawa? Nie, kava kava proszę!
Tuż po wypiciu napoju czuje się odpływ zmęczenia, zanik niepokojów i przyjemny, towarzyski nastrój. Cały czas zachowana jest przenikliwa jasność umysłu przy jednoczesnym wyciszeniu – kava jest w stanie wprowadzić w stan relaksu bez otępiania. Dostrzegamy równowagę i harmonię w sobie i w świecie, pozbywamy się stresu, żalu, gniewu czy nienawiści. Kava, zwłaszcza spożywana jako okazjonalny substytut alkoholu, oczywiście w grupie, to współpraca i bliskość w samotnym świecie rywalizacji. Ogarniają nas dobre myśli i uczucia. W naszym hałaśliwym, pędzącym świecie działanie te zdaje się być wręcz cudotwórcze. Efekt utrzymuje się często przez wiele dni dzięki przemyśleniom i refleksjom pogodnego nastroju – o ile nie zagłuszymy go powrotem do złych schematów. Kava jest niekiedy w stanie zapoczątkować wielką, pozytywną zmianę - nawet po jednorazowym spożyciu – jeśli poświęcimy temu wydarzeniu odpowiednio dużo czasu i myśli. Psychiatra z kalifornijskiej Szkoły Medycznej UCLA Hyla Cass napisała, że dzięki kava możemy wstrzymać codzienny kołowrót i znaleźć energię do zmian. Bez przerwania błędnego koła strachu i niepotrzebnego stresu zmiany w życiu, zwłaszcza osoby uzależnionej, są trudne do przeprowadzenia.
W mniejszych ilościach kava działa euforycznie i pobudza elokwencję. Podnosi wrażliwość na dźwięki – bywa wykorzystywana do tańca. W dużych ilościach powoduje stan odurzenia podobny do alkoholowego głównie przez to, że mogą pojawić się problemy z chodem i równowagą – podobnie jak przypadku alkoholu mówi się wtedy, że idzie „w nogi”.
Na koniec przychodzi odprężający, zdrowy sen, po którym budzimy się odświeżeni, z zupełnie jasnym umysłem, bez śladów skutków ubocznych powodowanych przez inne środki nasenne. Dla wielu użytkowników tej rośliny, zwłaszcza alkoholików, najważniejszy jest właśnie ten stan nazajutrz – po niezwykle regeneracyjnym odpoczynku. Prawdziwie dobroczynne działanie pieprz metystynowy ma na poranne drżenie rąk, drgawki mięśni czy bezsenność związane z nadużywaniem alkoholu. Wiele kuracji odwykowych korzysta ostatnio z pomocy kava, istnieją też programy rzucania palenia tytoniu wykorzystujące ten egzotyczny lek w celu zmniejszania stresu i objawów abstynencyjnych. Rezygnując z nikotyny łatwo stać się agresywnym, niezwykle nerwowym i nieprzyjemnym nawet wobec bliskich. Skuteczny i nietoksyczny lek uspakajający może bardzo się wtedy przydać. Powszechnie wiadomo, że stres wpływa na poszukiwanie narkotyku. Dlatego bezpieczne lekarstwo przeciw niepokojowi, nerwicy i depresji może bardzo pomóc w wychodzeniu z nałogu.
Przy stosowaniu dawek leczniczych skutki uboczne prawie nie występują. Przy wielomiesięcznym chronicznym nadużywaniu środka w celach rekreacyjnych, jak to czynią niektórzy mieszkańcy Australii i Oceanii, dochodzi do nietrwałych zmian dermatologicznych: skóra staje się żółta i łuszczy się. Przyczyną jest prawdopodobnie brak niektórych witamin z grupy B. Po ograniczeniu konsumpcji wszystko wraca do normy. Przy długotrwałym zażywaniu możliwe jest działanie toksyczne na wątrobę, zwłaszcza w połączeniu z alkoholem czy innymi lekami. Kava cieszy się zasłużoną opinią środka pomagającego w oczyszczeniu organizmu oraz w depresji, nie powinno się jej łączyć z depresantem takim jak alkohol – skutki są zazwyczaj bardzo niepożądane. Zauważył to już XIX-wieczny podróżnik William Christian stwierdzając: „Jeśli biały handlarz upiera się na mieszaniu dobrego napoju kava ze złym dżinem, będzie musiał ponieść konsekwencje. Piwa, whisky i wina należy się ściśle wystrzegać jako zupełnie nieprzystających do stanu umysłu osiąganego po napoju kava” .
Oczywiście nie należy stosować kava bez konsultacji z lekarzem. Kava może wzmocnić działanie alkoholu oraz innych leków, zwłaszcza barbituranów. Nie powinny jej używać kobiety w ciąży ani kierowcy – nieznane jest działanie na płód ani zdolność do prowadzenia pojazdu (chociaż niektórzy autorzy sugerują, że jest ona bezpieczniejsza od używanych dziś powszechnie leków uspakajających takich jak benzodiazepiny).
Na rynku jest cała gama produktów o różnej mocy i składzie (np. z melatoniną i witaminą B6 jako środek na sen). Jedna trzecia dorosłych Amerykanów przyznaje się do stosowania preparatów ziołowych. Wydają rocznie na produkty z pieprzem metystynowym kilkadziesiąt milionów dolarów. Zapotrzebowanie na zioła przerasta wszelkie oczekiwania. Jest to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi handlu. Ceny wahają się od bardzo przystępnych po całkiem wysokie za świetnie opakowane produkty dużych firm. Popyt jest tak duży, że cena za 1 kg surowca wzrosła w ostatnich latach o 100%.
Raj odzyskany i utracony
Pieprz metystynowy jest dostępny w Polsce niestety głównie jako składnik kosmetyków dla kobiet. Dopiero na początku XXI wieku pojawił się w aptekach preparat Felixen firmy Biofarm, dostępny tylko na receptę. Już w kwietniu 2002 r. komisja rejestracji leków podjęła starania o wycofanie leku z aptek. Powód: 10 uszkodzeń wątroby w Niemczech. Amerykańskie media donosiły wkrótce o 24 przypadkach, przy czym w 18 używano też inne leki działające toksycznie na wątrobę. Ulotka leku Felixen informowała jednak o takiej możliwości w przypadku przedawkowania lub łączenia z alkoholem, paracetamolem i innymi lekami. Uszkodzenia są zresztą zazwyczaj niewielkie i przemijające. Wkrótce mimo licznych protestów lek wycofano z obrotu w Polsce i kilku innych krajach europejskich (Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech, Szwajcarii i Francji) oraz w Kanadzie. W ten sposób nigdy nie mogliśmy skorzystać z dobrodziejstw oferowanych przez ten egzotyczny lek. Polska komisja pomogła rozpętać kolejną krucjatę zachodniego przemysłu farmaceutycznego przeciwko środkom naturalnym (czytaj: trudnym do opatentowania i tanim, czyli mało zyskownym). Tym razem celem stały się kava i johimbina, przez dziesięciolecia uważane przez zachodnią naukę za bezpieczne i skuteczne leki. Rośliny i inne naturalne środki lecznicze nie posiadają wielu adwokatów.
Nagonka została wstrzymana w 2004 r., gdy amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków oraz Centrum Kontroli i Prewencji Chorób wyraziły w swoich raportach wątpliwości dotyczące skutków ubocznych kava, w szczególności silnej toksyczności na wątrobę. Australijska Administracja Towarów Terapeutycznych zarekomendowała używanie maksimum 250mg kawalaktonów w ciągu 24 godzin. Kava w USA może dalej cieszyć się popularnością. W sumie na całym świecie ok. 50 osób zgłosiło problemy związane z zażywaniem kava, prawie wszyscy z nich używali także alkoholu i innych leków toksycznych na wątrobę. Wszyscy zażywali zachodnie dietetyczne suplementy w tabletkach, podobnych problemów nie odnotowano nigdy u osób zażywających kava w tradycyjny sposób. Okazuje się, że napój posiada składniki chemiczne chroniące wątrobę nieobecne w tabletkach; dodatkowo importerzy kava zwrócili uwagę, że w latach 2000-2001, gdy problemy z kava po raz pierwszy pojawiły się na świecie, zachodnie firmy farmaceutyczne odpowiadając na duży popyt i kierując się chęcią zysku kupowały duże ilości surowca nigdy wcześniej nieużywanego do produkcji leku – łodyg i liści, podczas gdy tradycyjnie jedyną akceptowaną częścią rośliny jest korzeń. Wkrótce badacze wykazali, że faktycznie w liściach znajduje się alkaloid toksyczny dla wątroby, który nie występuje w ogóle w korzeniu. Niemiecki Federalny Instytut Leków i Urządzeń Medycznych, który w 2002 r. wprowadził restrykcje dotyczące kava, poprosił producentów o dostarczenie nowych danych klinicznych w 2007 r. w celu ewentualnego ponownego dopuszczenia leku na rynek.
Komentatorzy podkreślają, że kontrowersje wokół rośliny od początku były kreowane przez wielkie kompanie farmaceutyczne dążące do monopolu na rynku leków uspokajających i antydepresyjnych. Konflikt interesów między gigantami kapitalizmu i narodami wyspiarzy z Oceanu Spokojnego eksportującymi kava nakłada się na spór między zwolennikami medycyny naturalnej i medycznego establishmentu zachwalającego produkty syntetyczne. Komitet Stowarzyszenia Zielarzy Nowej Zelandii skomentował tę sytuację w następujący sposób: „Porównanie toksyczności na wątrobę z paracetamolem prowadzi do wniosku, że możliwe ryzyko związane z używaniem kava jest dramatycznie mniejsze niż to związane z zażywaniem popularnego leku dostępnego bez recepty w sklepach spożywczych”. Rząd Nowej Zelandii uznał za stosowne tylko umieszczenie odpowiednich ostrzeżeń na produktach z kava.
Szkoda, że fachowcy i komisje nie wykazują podobnej troski o nasze zdrowie, gdy chodzi o syntetyczne leki wielkich firm czy dostępne używki. Dużo gorsze rzeczy można powiedzieć o powszechnie używanych syntetycznych środkach na depresję, niepokój, bezsenność czy nawet przeziębienie, nie wspominając o alkoholu. Wiele z nich może wpędzić w spore kłopoty nie tylko wątrobę - potrafią nawet zabić. Pieprzowi metystynowemu nie udało się przypisać jednoznacznie spowodowania choćby jednego zgonu. Chociaż używa go od tysięcy lat tak wielka liczba ludzi w Oceanii, zaś od 100 lat także w Europie i Ameryce, nie odnotowano licznych ani naprawdę szkodliwych skutków ubocznych.. Rzadko można coś podobnego powiedzieć o innych dostępnych lekach, a co dopiero o naszych używkach!
Weź pigułkę, czyli chemiczny kaftan bezpieczeństwa
Przez tysiąclecia rośliny leczyły ludzi raczej przywracając równowagę psychiczną i harmonię, a nie walcząc z objawami. Dzisiaj prawie każdy cierpi wskutek nadmiernego stresu. Depresja i strach zbierają tragiczne żniwo. Stosowane leki, według ostrzeżeń samych producentów, mogą uzależnić i mają liczne skutki uboczne, od bólu głowy, padaczki, problemów z widzeniem, anoreksji, po psychozę czy zmniejszenie libido i zanik orgazmu. Oskarżane są przez media i pacjentów o powodowanie samobójstw i morderstw. Łatwo je przedawkować ze śmiertelnym skutkiem. Depresja jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia i życia, ale czasami stosowane leki antydepresyjne są równie groźne. Tymczasem słynny Prozac jest dziś rozdawany nastolatkom niczym cukierki w ramach programu amerykańskiej administracji prezydenta Busha (którego rodzina jest od dawna związana z gigantem farmaceutycznym produkującym ten lek) o nazwie Teen Screen. Kava ma działanie podobne do Prozacu, ale jest dużo bezpieczniejsza. W 1993 r. ukazała się książka P.D. Kamera Słuchając Prozacu, i od tamtej pory miliony Amerykanów wsłuchuje się w ten lek. Podobnie mieszkańcy Oceanii wyrażają się o kava – słuchają jej.
Nazywany „pigułką szczęścia” Prozac pomógł wielu ludziom cierpiącym na depresję. Choroba ta dotyka coraz większej liczby osób i nieleczona doprowadza często do tragedii, np. samobójstwa. Światowa Organizacja Zdrowia zalicza depresję do czterech najgroźniejszych chorób naszej cywilizacji, obok nowotworów, chorób serca i układu oddechowego. Cierpi na nią ponad 100 mln osób, rocznie prawie milion odbiera sobie z jej powodu życie. Prozac zarobił dla swojego producenta miliardy dolarów i był jego największym rynkowym przebojem. Okazuje się jednak, że przereklamowany i nadużywany Prozac także może być przyczyną nieszczęść. Nowe raporty wskazują na mniejszą niż oczekiwana skuteczność leku i ukrywane skutki uboczne. Lek, często przepisywany nastolatkom, może u osób poniżej 18 r. życia wywołać wzrost częstości myśli i zachowań samobójczych – co w przypadku chorych na depresję jest szczególnie niepożądane. Odnotowano samobójstwa i zabójstwa popełniane przez chorych, którzy rozpoczęli leczenie środkiem. Rodziny ofiar w USA i Australii rozpoczęły batalię w sądzie twierdząc, że producent zataił fakt, że lek może zwiększać skłonność do agresji. Doszło do potajemnej ugody i wypłaty pieniędzy, co udowodnił sędzia prowadzący sprawę. Prestiżowy magazyn naukowy British Medical Journal poinformował, że posiada dokumenty, które mogły zostać usunięte w czasie trwania procesu. Według nich szefowie koncernu wiedzieli o możliwości wystąpienia tych skutków ubocznych przy stosowaniu fluoksetyny. Dokument z 1988 r. stwierdza, że 3.7% pacjentów próbowało popełnić samobójstwo. Jest to 12 razy więcej niż w przypadku innych stosowanych leków antydepresyjnych. Także przypadków psychotycznej depresji i wrogości było 2 razy więcej, samookaleczeń – 8 razy. Lek miał powodować nerwowość, niepokój czy bezsenność u 19% pacjentów. Urzędnicy, którzy dopuścili lek na rynek stwierdzili, że wcześniej dokumentów nie widzieli. Zaczęto rozważać próbę zmylenia fachowców i opinii publicznej. Oskarżenia podchwycili niektórzy kongresmani i stacja telewizyjna CNN. W dyskusji chodzi nie tyle o pozytywne i negatywne strony leku, ale o sam fakt zatajenia informacji. Federalne biuro poczuło się w obowiązku ogłosić, że anydepresanty mogą powodować skutki uboczne w postaci agresywności, napadów paniki czy bezsenności, zaś u dzieci myśli samobójczych. Brytyjska telewizja Discovery przypominała w swoich audycjach, że firmy długo odrzucały te dane i lekarze w Anglii ostrzegali przed możliwością wystąpienia tendencji samobójczych, zaś psychiatrzy w USA nie czynili tego. Podobny lek był zażywany przez sprawców masakry w amerykańskiej szkole w Columbine.
Prozac jako jedyny antydepresant był zalecany młodzieży poniżej 18 r. życia. Program Teen Screen (w wolnym tłumaczeniu Obrazowanie Nastolatków) wypromowany przez prezydenta Busha, skutecznie wynajduje symptomy depresji wśród młodzieży. Zdaniem krytyków takie działania mają tylko przysporzyć zysku firmom farmaceutycznym i założyć społeczeństwu chemiczny kaftan bezpieczeństwa. Inni podkreślają drapieżność tego zmieniającego osobowość leku – bardzo pasującą do aktualnego systemu politycznego i społecznego. Mechanizm działania leku ma stanowić chwyt reklamowy, zdaniem oponentów nie jest znany nauce. Najbardziej jednak niepokoi fakt obrania za cel marketingowy dzieci oraz wymyślanie nowych zastosowań i chorób. Prozac może być niebezpieczny dla zdrowych ludzi, już po kilku tygodniach mogą u nich wystąpić objawy zagrażające życiu. Tymczasem był on reklamowany w mediach jako wręcz cudowny środek. Uczestniczymy obecnie w wielkim społecznym eksperymencie, z biegiem lat będzie wiadomo jeszcze więcej o plusach i minusach leku.
Coraz więcej ludzi dowiaduje się o naturalnych środkach i zaczyna preferować te metody lecznicze jako tańsze, bezpieczniejsze, mniej toksyczne, o mniejszym potencjale uzależnieniowym. Nie chodzi przy tym o zamianę jednej kolorowej pigułki na inną, leku syntetycznego na roślinny. Źródło problemu może tkwić głębiej, np. w stylu życia. Kava niemniej symbolizuje powrót do natury, pozwala docenić jej piękno, bogactwo jej zasobów. Stanowi pomost do całościowego – holistycznego – podejścia do spraw zdrowia i samopoczucia. Nawet sceptycy zaczynają przyznawać, że może to być słuszna postawa oraz podejście przyszłości.
Kapitalizm „z ludzką twarzą”
Zdaniem szefów globalnego przemysłu farmaceutycznego powodów, dla których kava powinna pozostać na swoich dalekich wyspach jest mnóstwo. Nie chodzi jednak o jej skutki uboczne - chyba, że te dotyczące obecnego systemu. Systemu rasistowskiego, chciwego, niesprawiedliwego przy podziale zysków i uznawaniu prawa tubylców do jakiejkolwiek ich własności, również intelektualnej.
Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest sytuacja w Afryce i krajach tzw. Trzeciego Świata. Zachodnie rządy przez dziesiątki lat broniły interesów koncernów farmaceutycznych sprzedających lekarstwa po wygórowanych i morderczych dla mieszkańców Afryki cenach. Nawet po wybuchu epidemii AIDS firmy nie chciały zrezygnować z wysokich zysków – zostały do tego zmuszone dopiero przez rząd RPA wspierany przez organizacje pozarządowe, np. Lekarzy Bez Granic, w obliczu zagrożenia procesami sądowymi. Wcześniej zrezygnowani chorzy Murzyni mówili, że leki łagodzące objawy AIDS są tylko dla bogatych – biedni po prostu umierają. Afrykanie zyskali znakomite poparcie papieża Jana Pawła II, gdy 29 stycznia 2004 r. w oficjalnym orędziu Ojca Świętego na Wielki Post padły słowa misjonarza i lekarza, wielkiego opiekuna dzieci chorych na AIDS o. Angelo d'Agostino SJ: ”Czy jest to ludobójcza polityka karteli farmaceutycznych, które nie chcą obniżyć cen na leki w Afryce, mimo iż w 2002 r. osiągnęły zysk rzędu 517 miliardów dolarów? Jest to problem natury moralnej, ukazujący bezduszne postępowanie przedsiębiorstw, które mogłyby ocalić życie 25 mln Afrykanów — nosicieli wirusa, zamieszkujących obszary subsaharyjskie. Jak my, chrześcijanie, wyjaśnimy swoje milczenie za 50 lat?” . Stwierdzenia o ludobójstwie i kartelach są jak najbardziej na miejscu – między innymi to właśnie dbałość o niebotyczne zyski doprowadziła Afrykę do tragedii AIDS oraz rozprzestrzeniania się innych epidemii. Dzisiaj nawet połowa mieszkańców niektórych krajów afrykańskich jest zarażona wirusem HIV.
Twórca teorii wolnego rynku, Adam Smith, wierzył w dobrego Boga, szczęście ludzkości i mądrość Opatrzności, do której należała „niewidzialna ręka” regulująca płace, pracę, popyt i podaż. Pochodzący z Białegostoku socjolog Max Weber podkreślał rolę etyki protestanckiej w tworzeniu się ducha kapitalizmu. U podstaw kapitalizmu leżała powściągliwość, a nie kult bogactwa oraz żądza zysku. Powinien on temperować chciwość i wprowadzać ograniczenia, mając na celu długotrwałe korzyści. Racjonalny kapitalizm to planowanie i myślenie o przyszłości, dążenie do ciągle nowych zysków, rentowności. Amerykański filozof katolicki Michale Novak napisał, że zysk w kapitalizmie to synonim rozwoju. Nie musi oznaczać grzechu chciwości. Dzisiejszy kapitalizm zapomniał o swoich duchowych korzeniach i nie potrafi uwzględnić interesu ogółu, obchodzi go tylko bogactwo dla akcjonariuszy. Tworzy wielkie nierówności, nie dba o rozwój, człowieka, środowisko naturalne - musi on zostać podporządkowany wartościom demokratycznym.
W zachodniej Europie oraz w Ameryce Północnej kava kava przez prawie 100 lat świętowała triumfy jako naturalny lek antydepresyjny, łagodzący niepokoje, nerwice i bezsenność. Jej sława była tak wielka, że jeszcze niedawno, przed nastaniem ery Internetu i sprzedaży wysyłkowej, bogaci alkoholicy odbywali dalekie pielgrzymki do rajskich wysp Oceanii, aby poddać się kuracji miejscowych szamanów. Niektórzy powracali z nich bez problemu z piciem, ale za to z wytatuowaną twarzą…
Spokojna jak ocean
Pieprz metystynowy występuje na wyspach Melanezji ( m. in. Wanatau, Nowa Gwinea, Papua Nowa Gwinea, wyspy Fidźi, wyspy Salomona), Polinezji (Hawaje, Tahiti, Wyspy Samoa, Tonga, Feniks) i Mikronezji (Mariany, Karoliny). Te 3 regiony wraz z Nową Zelandią noszą nazwę Oceanii. Roślina i napój z niej sporządzany (zwykle na bazie mleka kokosowego) nazywane są zwykle kava kava, kava lub ava. Poza tym obszarem nie spotyka się pieprzu metystynowego nigdzie więcej na świecie. Region ten to prawie 1/3 powierzchni świata i ok. 10 tys. wysp, rozciągających się od Hawajów po Nową Zelandię, słynących z bajecznie kolorowych raf koralowych, pełnych zadziwiających form życia. Najdłużej oraz jako jeden z pierwszych badał te ziemie i wody nasz rodak Jan Stanisław Kubary na przełomie XIX i XX wieku.
Na podstawie wykopalisk przypuszcza się, że kava używano już 3600 lat p.n.e. Pierwszymi Europejczykami, którzy zetknęli się z używką byli członkowie załogi kapitana Jamesa Cooka podczas wyprawy na Hawaje (1768-71). Gdy tubylcy dostrzegali statki dobijające do brzegu, podpływali w swoich łodziach i wręczali ten symboliczny napój - podarunek na znak przyjaźni. Roślina i sporządzany z niej trunek są na wyspach symbolem pokoju.
Oceania była jednym z niewielu obszarów na świecie gdzie nie znano napojów alkoholowych aż do czasu kontaktu z Europejczykami w XVIII wieku. Zamiast nich używano napoju kava: przy witaniu gości; w czasie inicjacji religijnych; przed podróżą; przy narodzinach, weselach, pogrzebach i innych ważnych wydarzeniach oraz w celach leczniczych i towarzyskich. Gościnność była i jest tutaj głównym nakazem i świętym prawem. Obowiązuje ona zwłaszcza przywódców, którzy w czasie rytuału popisują się recytacją poezji. Kava pija się, podobnie my pijemy alkohol, po dniu ciężkiej pracy. Nie spotyka się jednak w czasie tych przyjacielskich czy sąsiedzkich spotkań agresji ani ckliwego sentymentalizmu – zrelaksowani mieszkańcy rajskich wysp i turyści pogrążają się zwykle w kontemplacji i spokojnej rozmowie. Kava jest dzisiaj używana przez lokalnych i europejskich biznesmenów przebywających na Morzach Południowych, którzy ochładzają się tym napojem w czasie lunchu. Jest popularna wśród pracowników administracji, pozwala zrelaksować się i lepiej służyć petentowi.
Tubylcy mówią o „słuchaniu kava”. Duchowi przywódcy są też ekspertami w uprawie rośliny oraz sporządzaniu z niej świętego napoju, odpowiednika naszego mszalnego wina. Dzisiaj ten lokalny sakrament, niegdyś zwalczany przez rządy i niektóre prądy religii chrześcijańskiej obecne w regionie, zagościł nawet w obrzędach i na ołtarzach miejscowych kościołów rzymskokatolickich. Próby zastąpienia go w tropikach alkoholem dawały opłakane skutki. Hawajskie przysłowie mówi: „Człowiek, który pije kava pozostaje człowiekiem, człowiek pijący alkohol staje się bestią”.
Z Raju w świat
Kava ma działanie uspakajające i pobudzające zarazem – podobnie jak alkohol. W odróżnieniu od dużych dawek alkoholu nie przytępia ona jednak i nie zamracza – zyskujemy nadzwyczajną jasność myśli i skojarzeń. Poskromiona zostaje skłonność do gniewu i agresji, zamiast tego ogarnia nas stan beztroski, szczęścia i braterskiej miłości.
Antropolog i lekarz Peter Buck stwierdził, że używana rozsądnie kava to prawdopodobnie najlepszy napój w tropikalnym klimacie. W przeciwieństwie do alkoholu, pozwala ona przetrwać wysokie temperatury. Kava wprowadza w błogostan, który nieodparcie kojarzy się z letnią bryzą na plaży wysp skąd pochodzi. Okolice te (np. Hawaje) mieszkańcom chłodniejszych regionów świata jawią się jako Raj, idealne miejsce na odpoczynek - pełne słońca, tętniące bogactwem przyrody. Ten eliksir Pacyfiku doskonale wpasowuje się w ten gorący klimat. Kava tym różni się od naszych alkoholowych ambrozji, że nie jest tak toksyczna i nie powoduje kaca. W przypadku używek to prawdziwa rzadkość – pieprz metystynowy przez tysiące lat nie spowodował ani jednego zgonu. Okazał się całkiem bezpiecznym i skutecznym lekiem nawet w rygorystycznej Europie. Od dziesięcioleci sprzedawany jest na Zachodzie nie tylko na receptę, ale także jako tzw. suplement dietetyczny, niczym witaminy. Można go czasem kupić nawet w supermarkecie jako oranżadę w puszce. W USA i innych krajach powstają bary serwujące kava jako bezpieczną alternatywę dla alkoholu. Noszą one nazwę barów tonikowych (ang. tonic bars).
Pierwszy naukowy przekaz na temat kava pochodzi z 1886 r. i zawdzięczamy go niemieckiemu psychofarmakologowi Luisowi Levinowi. Opisał on działanie rośliny i napoju jako powodujące wyłącznie przyjemne zmiany w zachowaniu, stymulujące, odświeżające po wysiłku, rozjaśniające umysł i wyostrzające zdolności umysłowe. Ekstrakt z kava farmaceuci sprzedawali wówczas jako „najzdrowsze wino do kupienia za jakąkolwiek cenę”, zwłaszcza dla cierpiących na nerwowość czy zmęczenie umysłowe. Większość cudownych specyfików tamtych lat (np. kokaina, heroina) wycofano wkrótce z legalnego obrotu - kawaina cieszy się uznaniem wielu lekarzy i pacjentów do dzisiaj. Już przed II wojną światową roślinnego surowca używano na duża skalę w Niemczech. Niemieckie badania stwierdziły kolosalną poprawę u pacjentów cierpiących na niepokój niekiedy nawet już po jednym tygodniu stosowania kava. Również francuskie firmy farmaceutyczne wykorzystują duże ilości kava do produkcji leków. Została uznana oficjalnie za lek ziołowy przez kilka państw. Najbardziej podbiła chyba jednak USA, mimo że naturalne substancje mają tam status bezwartościowych z medycznego punktu widzenia suplementów dietetycznych.
Wielu ludzi potrzebuje niekiedy leków antydepresyjnych, na bezsenność czy łagodzących niepokój – nie sięga jednak po nie ze strachu przed skutkami ubocznymi i uzależnieniem. Inni szukają ucieczki w alkoholu, papierosach i narkotykach. Pieprz metystynowy jest dla nich bardzo atrakcyjną propozycją.
Współczesne badania naukowe potwierdziły jego dobroczynne działanie w problemach ze snem, przy napięciu nerwowym, stanach lękowych, stresie i depresji. W 2001 r. dwóch badaczy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Exeter wykonało gigantyczną pracę polegającą na przestudiowaniu całej dostępnej literatury medycznej dotyczącej kava – jej lista już w 1986 r. obejmowała ponad 1000 pozycji. Zostały wykorzystane bazy danych Medline, Embase, Biosis, AMED, CISCOM i inne, nie stawiano ograniczeń językowych. Celem było określenie skuteczności i poziomu toksyczności ziołowego leku na niepokój, ponieważ dostępne leki syntetyczne są obarczone licznymi skutkami ubocznymi. Badacze na podstawie dostępnej wiedzy medycznej wykazali, że jest on skuteczny i bezpieczny. Spora liczba innych badań naukowych potwierdza skuteczność kava w leczeniu niepokoju i wykazuje jej przewagę nad benzodiazepinami i podobnymi lekami przy braku większych skutków ubocznych. Kava działa prawdopodobnie w układzie limbicznym - części mózgu regulującej emocje.
Wiele krajów na Południowym Pacyfiku ma bardzo niską liczbę przypadków zachorowań na raka pomimo faktu, że duży procent populacji używa tytoniu. Może być za to odpowiedzialny składnik lokalnej diety – badania sugerują, że im większe spożycie kava, tym mniej zachorowań na raka. W 2006 roku badacze z uniwersytetu w szkockim Aberdeen oraz z luksemburskiego Laboratorium Biologii Molekularnej Raka wykazali, że ekstrakt rośliny może być pomocny w leczeniu raka jajnika i białaczki – w testach skutecznie niszczył komórki rakowe, nie czyniąc przy tym krzywdy komórkom zdrowym. Doniesienia te powitano z radością na wyspie Fidzi – tamtejszy minister rolnictwa poprosił naukowców o pomoc w zniesieniu niedawno wydanego przez kilka krajów europejskich zakazu importu tej rośliny. Przy pomocy tego zioła próbuje się też leczyć choroby przewodu moczowego, astmę, padaczkę, reumatyzm, ostre bóle głowy i zębów. Łagodzi ono niepokój związany z menopauzą. Działa też relaksująco na skórę (fakt ten wykorzystuje przemysł kosmetyczny) i mięśnie (dlatego używana jest też chętnie przez sportowców). Zmniejsza także objawy towarzyszące odstawieniu alkoholu, nikotyny i narkotyków. Tubylcy wierzą, że potrafi ona odciągnąć młodych mężczyzn od alkoholu.
Mieszkańcy wysp oraz badacze, np. socjolog E. M. Lemert zauważyli, że nie sposób nienawidzić pijąc napój kava. Tradycyjnie używany jest on w celu rozwiązywania konfliktów, łagodzenia sporów, wyciszenia ego, stymulacji myślenia i mowy. Nienawiść nie została rozpoznana przez zachodnią medycynę ani psychologię za chorobotwórcze zaburzenie, znana jest jednak jako zło społeczne. Być może kava mogłaby najbardziej pomóc nam, gdyby jej herbaciany rytuał odnalazł swoje miejsce w protokole dyplomatycznym nie tylko na dalekich wyspach. Alkohol bywa w świecie zabroniony lub unikany, np. przez wielu muzułmanów czy buddystów. Przywódcom politycznym niestety nie wypada też zapalić fajki pokoju jak w trakcie spotkania przywódców religijnych w Asyżu w 1986 r. zorganizowanym przez papieża Jana Pawła 2. Brak towarzyskich kontaktów nie sprzyja powstaniu ani utrzymaniu przyjaźni. Wiadomo też skądinąd, że wielu dzisiejszych liderów politycznych ma problem z nadużywaniem alkoholu, co może skutkować agresją i nienawiścią – do siebie, do innych, do świata…
Aborygeni, kava kava i alkohol
Napisano wiele książek na temat dobroczynnych właściwości pieprzu metystynowego. Autorzy niektórych z nich nie wahają się twierdzić, że świat byłby dużo lepszym miejscem gdyby napój z kava choć w niewielkim stopniu zastąpił alkohol - spożywana w dawkach leczniczych kava nie uzależnia. W każdej chwili można ją odstawić bez chęci ponownego spożywania.
Zdarzają się oczywiście wyjątki od tej reguły. Pieprz metystynowy był nadużywany alkoholików latach 80. XX wieku przez aborygeńskich chronicznych alkoholików po tym, jak ich przywódcy i chrześcijańscy misjonarze próbowali wyciągnąć ich z nałogu przy pomocy bliższego im kulturowo napoju z Oceanii. W krótkim czasie zaczęto używać dawek kava nawet 50-krotnie większych niż te stosowane tradycyjnie na wyspach. Był to odosobniony i wyjątkowy przypadek, ale biorąc pod uwagę wojowniczość i brutalność prześladowanych australijskich tubylców, wzmocnione przez uzależnienie od alkoholu, można być pewnym, że misjonarze wiedzieli, co robią. Nawet w tych ekstremalnych dawkach kava nie spowodowała zgonu czy trwałych problemów zdrowotnych. Nie wiadomo, czy niedożywienie i uszkodzenia wątroby wykrywane wówczas wśród Aborygenów nie były spowodowane przez alkohol i biedę. Niemniej niektóre australijskie gazety i politycy wpadli w histerię na wieść o nowym nadużywanym „egzotycznym narkotyku” i podobne projekty porzucono. Tymczasem odsetek zgonów wskutek alkoholizmu jest wśród Aborygenów, podobnie jak w przypadku rdzennych mieszkańców Ameryki, dwukrotnie wyższy niż wśród reszty społeczeństwa. Prawie codziennie tubylec umiera z przepicia. Przyczyną jest bieda i bezrobocie.
W 2007 r. rząd australijski potraktował Aborygenów jak dzieci i wprowadził zakaz używania alkoholu i pornografii, próbując walczyć z epidemią pedofilii i przemocy w rodzinie. To i tak spory postęp – jeszcze 40 lat wcześniej australijska konstytucja i prawo rdzennych mieszkańców tego kraju nie zaliczało do ludzkiej rodziny, ale do świata zwierząt. Aborygeni w odwecie zablokowali drogi prowadzące do miejsc atrakcyjnych dla turystów.
Tubylcy piją w samobójczy sposób, aby zapomnieć o prześladowaniach i profanowaniu ich świętych miejsc oraz cmentarzy, na których powstają kasyna i lokale rozrywkowe. Nie tylko oni, ale tysiące innych narodów autochtonów jest zagrożonych wyginięciem. Ograbieni z ziemi i dóbr, poddani represjom i kulturowej kolonizacji nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w nowym świecie.
Druga kawa? Nie, kava kava proszę!
Tuż po wypiciu napoju czuje się odpływ zmęczenia, zanik niepokojów i przyjemny, towarzyski nastrój. Cały czas zachowana jest przenikliwa jasność umysłu przy jednoczesnym wyciszeniu – kava jest w stanie wprowadzić w stan relaksu bez otępiania. Dostrzegamy równowagę i harmonię w sobie i w świecie, pozbywamy się stresu, żalu, gniewu czy nienawiści. Kava, zwłaszcza spożywana jako okazjonalny substytut alkoholu, oczywiście w grupie, to współpraca i bliskość w samotnym świecie rywalizacji. Ogarniają nas dobre myśli i uczucia. W naszym hałaśliwym, pędzącym świecie działanie te zdaje się być wręcz cudotwórcze. Efekt utrzymuje się często przez wiele dni dzięki przemyśleniom i refleksjom pogodnego nastroju – o ile nie zagłuszymy go powrotem do złych schematów. Kava jest niekiedy w stanie zapoczątkować wielką, pozytywną zmianę - nawet po jednorazowym spożyciu – jeśli poświęcimy temu wydarzeniu odpowiednio dużo czasu i myśli. Psychiatra z kalifornijskiej Szkoły Medycznej UCLA Hyla Cass napisała, że dzięki kava możemy wstrzymać codzienny kołowrót i znaleźć energię do zmian. Bez przerwania błędnego koła strachu i niepotrzebnego stresu zmiany w życiu, zwłaszcza osoby uzależnionej, są trudne do przeprowadzenia.
W mniejszych ilościach kava działa euforycznie i pobudza elokwencję. Podnosi wrażliwość na dźwięki – bywa wykorzystywana do tańca. W dużych ilościach powoduje stan odurzenia podobny do alkoholowego głównie przez to, że mogą pojawić się problemy z chodem i równowagą – podobnie jak przypadku alkoholu mówi się wtedy, że idzie „w nogi”.
Na koniec przychodzi odprężający, zdrowy sen, po którym budzimy się odświeżeni, z zupełnie jasnym umysłem, bez śladów skutków ubocznych powodowanych przez inne środki nasenne. Dla wielu użytkowników tej rośliny, zwłaszcza alkoholików, najważniejszy jest właśnie ten stan nazajutrz – po niezwykle regeneracyjnym odpoczynku. Prawdziwie dobroczynne działanie pieprz metystynowy ma na poranne drżenie rąk, drgawki mięśni czy bezsenność związane z nadużywaniem alkoholu. Wiele kuracji odwykowych korzysta ostatnio z pomocy kava, istnieją też programy rzucania palenia tytoniu wykorzystujące ten egzotyczny lek w celu zmniejszania stresu i objawów abstynencyjnych. Rezygnując z nikotyny łatwo stać się agresywnym, niezwykle nerwowym i nieprzyjemnym nawet wobec bliskich. Skuteczny i nietoksyczny lek uspakajający może bardzo się wtedy przydać. Powszechnie wiadomo, że stres wpływa na poszukiwanie narkotyku. Dlatego bezpieczne lekarstwo przeciw niepokojowi, nerwicy i depresji może bardzo pomóc w wychodzeniu z nałogu.
Przy stosowaniu dawek leczniczych skutki uboczne prawie nie występują. Przy wielomiesięcznym chronicznym nadużywaniu środka w celach rekreacyjnych, jak to czynią niektórzy mieszkańcy Australii i Oceanii, dochodzi do nietrwałych zmian dermatologicznych: skóra staje się żółta i łuszczy się. Przyczyną jest prawdopodobnie brak niektórych witamin z grupy B. Po ograniczeniu konsumpcji wszystko wraca do normy. Przy długotrwałym zażywaniu możliwe jest działanie toksyczne na wątrobę, zwłaszcza w połączeniu z alkoholem czy innymi lekami. Kava cieszy się zasłużoną opinią środka pomagającego w oczyszczeniu organizmu oraz w depresji, nie powinno się jej łączyć z depresantem takim jak alkohol – skutki są zazwyczaj bardzo niepożądane. Zauważył to już XIX-wieczny podróżnik William Christian stwierdzając: „Jeśli biały handlarz upiera się na mieszaniu dobrego napoju kava ze złym dżinem, będzie musiał ponieść konsekwencje. Piwa, whisky i wina należy się ściśle wystrzegać jako zupełnie nieprzystających do stanu umysłu osiąganego po napoju kava” .
Oczywiście nie należy stosować kava bez konsultacji z lekarzem. Kava może wzmocnić działanie alkoholu oraz innych leków, zwłaszcza barbituranów. Nie powinny jej używać kobiety w ciąży ani kierowcy – nieznane jest działanie na płód ani zdolność do prowadzenia pojazdu (chociaż niektórzy autorzy sugerują, że jest ona bezpieczniejsza od używanych dziś powszechnie leków uspakajających takich jak benzodiazepiny).
Na rynku jest cała gama produktów o różnej mocy i składzie (np. z melatoniną i witaminą B6 jako środek na sen). Jedna trzecia dorosłych Amerykanów przyznaje się do stosowania preparatów ziołowych. Wydają rocznie na produkty z pieprzem metystynowym kilkadziesiąt milionów dolarów. Zapotrzebowanie na zioła przerasta wszelkie oczekiwania. Jest to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi handlu. Ceny wahają się od bardzo przystępnych po całkiem wysokie za świetnie opakowane produkty dużych firm. Popyt jest tak duży, że cena za 1 kg surowca wzrosła w ostatnich latach o 100%.
Raj odzyskany i utracony
Pieprz metystynowy jest dostępny w Polsce niestety głównie jako składnik kosmetyków dla kobiet. Dopiero na początku XXI wieku pojawił się w aptekach preparat Felixen firmy Biofarm, dostępny tylko na receptę. Już w kwietniu 2002 r. komisja rejestracji leków podjęła starania o wycofanie leku z aptek. Powód: 10 uszkodzeń wątroby w Niemczech. Amerykańskie media donosiły wkrótce o 24 przypadkach, przy czym w 18 używano też inne leki działające toksycznie na wątrobę. Ulotka leku Felixen informowała jednak o takiej możliwości w przypadku przedawkowania lub łączenia z alkoholem, paracetamolem i innymi lekami. Uszkodzenia są zresztą zazwyczaj niewielkie i przemijające. Wkrótce mimo licznych protestów lek wycofano z obrotu w Polsce i kilku innych krajach europejskich (Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech, Szwajcarii i Francji) oraz w Kanadzie. W ten sposób nigdy nie mogliśmy skorzystać z dobrodziejstw oferowanych przez ten egzotyczny lek. Polska komisja pomogła rozpętać kolejną krucjatę zachodniego przemysłu farmaceutycznego przeciwko środkom naturalnym (czytaj: trudnym do opatentowania i tanim, czyli mało zyskownym). Tym razem celem stały się kava i johimbina, przez dziesięciolecia uważane przez zachodnią naukę za bezpieczne i skuteczne leki. Rośliny i inne naturalne środki lecznicze nie posiadają wielu adwokatów.
Nagonka została wstrzymana w 2004 r., gdy amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków oraz Centrum Kontroli i Prewencji Chorób wyraziły w swoich raportach wątpliwości dotyczące skutków ubocznych kava, w szczególności silnej toksyczności na wątrobę. Australijska Administracja Towarów Terapeutycznych zarekomendowała używanie maksimum 250mg kawalaktonów w ciągu 24 godzin. Kava w USA może dalej cieszyć się popularnością. W sumie na całym świecie ok. 50 osób zgłosiło problemy związane z zażywaniem kava, prawie wszyscy z nich używali także alkoholu i innych leków toksycznych na wątrobę. Wszyscy zażywali zachodnie dietetyczne suplementy w tabletkach, podobnych problemów nie odnotowano nigdy u osób zażywających kava w tradycyjny sposób. Okazuje się, że napój posiada składniki chemiczne chroniące wątrobę nieobecne w tabletkach; dodatkowo importerzy kava zwrócili uwagę, że w latach 2000-2001, gdy problemy z kava po raz pierwszy pojawiły się na świecie, zachodnie firmy farmaceutyczne odpowiadając na duży popyt i kierując się chęcią zysku kupowały duże ilości surowca nigdy wcześniej nieużywanego do produkcji leku – łodyg i liści, podczas gdy tradycyjnie jedyną akceptowaną częścią rośliny jest korzeń. Wkrótce badacze wykazali, że faktycznie w liściach znajduje się alkaloid toksyczny dla wątroby, który nie występuje w ogóle w korzeniu. Niemiecki Federalny Instytut Leków i Urządzeń Medycznych, który w 2002 r. wprowadził restrykcje dotyczące kava, poprosił producentów o dostarczenie nowych danych klinicznych w 2007 r. w celu ewentualnego ponownego dopuszczenia leku na rynek.
Komentatorzy podkreślają, że kontrowersje wokół rośliny od początku były kreowane przez wielkie kompanie farmaceutyczne dążące do monopolu na rynku leków uspokajających i antydepresyjnych. Konflikt interesów między gigantami kapitalizmu i narodami wyspiarzy z Oceanu Spokojnego eksportującymi kava nakłada się na spór między zwolennikami medycyny naturalnej i medycznego establishmentu zachwalającego produkty syntetyczne. Komitet Stowarzyszenia Zielarzy Nowej Zelandii skomentował tę sytuację w następujący sposób: „Porównanie toksyczności na wątrobę z paracetamolem prowadzi do wniosku, że możliwe ryzyko związane z używaniem kava jest dramatycznie mniejsze niż to związane z zażywaniem popularnego leku dostępnego bez recepty w sklepach spożywczych”. Rząd Nowej Zelandii uznał za stosowne tylko umieszczenie odpowiednich ostrzeżeń na produktach z kava.
Szkoda, że fachowcy i komisje nie wykazują podobnej troski o nasze zdrowie, gdy chodzi o syntetyczne leki wielkich firm czy dostępne używki. Dużo gorsze rzeczy można powiedzieć o powszechnie używanych syntetycznych środkach na depresję, niepokój, bezsenność czy nawet przeziębienie, nie wspominając o alkoholu. Wiele z nich może wpędzić w spore kłopoty nie tylko wątrobę - potrafią nawet zabić. Pieprzowi metystynowemu nie udało się przypisać jednoznacznie spowodowania choćby jednego zgonu. Chociaż używa go od tysięcy lat tak wielka liczba ludzi w Oceanii, zaś od 100 lat także w Europie i Ameryce, nie odnotowano licznych ani naprawdę szkodliwych skutków ubocznych.. Rzadko można coś podobnego powiedzieć o innych dostępnych lekach, a co dopiero o naszych używkach!
Weź pigułkę, czyli chemiczny kaftan bezpieczeństwa
Przez tysiąclecia rośliny leczyły ludzi raczej przywracając równowagę psychiczną i harmonię, a nie walcząc z objawami. Dzisiaj prawie każdy cierpi wskutek nadmiernego stresu. Depresja i strach zbierają tragiczne żniwo. Stosowane leki, według ostrzeżeń samych producentów, mogą uzależnić i mają liczne skutki uboczne, od bólu głowy, padaczki, problemów z widzeniem, anoreksji, po psychozę czy zmniejszenie libido i zanik orgazmu. Oskarżane są przez media i pacjentów o powodowanie samobójstw i morderstw. Łatwo je przedawkować ze śmiertelnym skutkiem. Depresja jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia i życia, ale czasami stosowane leki antydepresyjne są równie groźne. Tymczasem słynny Prozac jest dziś rozdawany nastolatkom niczym cukierki w ramach programu amerykańskiej administracji prezydenta Busha (którego rodzina jest od dawna związana z gigantem farmaceutycznym produkującym ten lek) o nazwie Teen Screen. Kava ma działanie podobne do Prozacu, ale jest dużo bezpieczniejsza. W 1993 r. ukazała się książka P.D. Kamera Słuchając Prozacu, i od tamtej pory miliony Amerykanów wsłuchuje się w ten lek. Podobnie mieszkańcy Oceanii wyrażają się o kava – słuchają jej.
Nazywany „pigułką szczęścia” Prozac pomógł wielu ludziom cierpiącym na depresję. Choroba ta dotyka coraz większej liczby osób i nieleczona doprowadza często do tragedii, np. samobójstwa. Światowa Organizacja Zdrowia zalicza depresję do czterech najgroźniejszych chorób naszej cywilizacji, obok nowotworów, chorób serca i układu oddechowego. Cierpi na nią ponad 100 mln osób, rocznie prawie milion odbiera sobie z jej powodu życie. Prozac zarobił dla swojego producenta miliardy dolarów i był jego największym rynkowym przebojem. Okazuje się jednak, że przereklamowany i nadużywany Prozac także może być przyczyną nieszczęść. Nowe raporty wskazują na mniejszą niż oczekiwana skuteczność leku i ukrywane skutki uboczne. Lek, często przepisywany nastolatkom, może u osób poniżej 18 r. życia wywołać wzrost częstości myśli i zachowań samobójczych – co w przypadku chorych na depresję jest szczególnie niepożądane. Odnotowano samobójstwa i zabójstwa popełniane przez chorych, którzy rozpoczęli leczenie środkiem. Rodziny ofiar w USA i Australii rozpoczęły batalię w sądzie twierdząc, że producent zataił fakt, że lek może zwiększać skłonność do agresji. Doszło do potajemnej ugody i wypłaty pieniędzy, co udowodnił sędzia prowadzący sprawę. Prestiżowy magazyn naukowy British Medical Journal poinformował, że posiada dokumenty, które mogły zostać usunięte w czasie trwania procesu. Według nich szefowie koncernu wiedzieli o możliwości wystąpienia tych skutków ubocznych przy stosowaniu fluoksetyny. Dokument z 1988 r. stwierdza, że 3.7% pacjentów próbowało popełnić samobójstwo. Jest to 12 razy więcej niż w przypadku innych stosowanych leków antydepresyjnych. Także przypadków psychotycznej depresji i wrogości było 2 razy więcej, samookaleczeń – 8 razy. Lek miał powodować nerwowość, niepokój czy bezsenność u 19% pacjentów. Urzędnicy, którzy dopuścili lek na rynek stwierdzili, że wcześniej dokumentów nie widzieli. Zaczęto rozważać próbę zmylenia fachowców i opinii publicznej. Oskarżenia podchwycili niektórzy kongresmani i stacja telewizyjna CNN. W dyskusji chodzi nie tyle o pozytywne i negatywne strony leku, ale o sam fakt zatajenia informacji. Federalne biuro poczuło się w obowiązku ogłosić, że anydepresanty mogą powodować skutki uboczne w postaci agresywności, napadów paniki czy bezsenności, zaś u dzieci myśli samobójczych. Brytyjska telewizja Discovery przypominała w swoich audycjach, że firmy długo odrzucały te dane i lekarze w Anglii ostrzegali przed możliwością wystąpienia tendencji samobójczych, zaś psychiatrzy w USA nie czynili tego. Podobny lek był zażywany przez sprawców masakry w amerykańskiej szkole w Columbine.
Prozac jako jedyny antydepresant był zalecany młodzieży poniżej 18 r. życia. Program Teen Screen (w wolnym tłumaczeniu Obrazowanie Nastolatków) wypromowany przez prezydenta Busha, skutecznie wynajduje symptomy depresji wśród młodzieży. Zdaniem krytyków takie działania mają tylko przysporzyć zysku firmom farmaceutycznym i założyć społeczeństwu chemiczny kaftan bezpieczeństwa. Inni podkreślają drapieżność tego zmieniającego osobowość leku – bardzo pasującą do aktualnego systemu politycznego i społecznego. Mechanizm działania leku ma stanowić chwyt reklamowy, zdaniem oponentów nie jest znany nauce. Najbardziej jednak niepokoi fakt obrania za cel marketingowy dzieci oraz wymyślanie nowych zastosowań i chorób. Prozac może być niebezpieczny dla zdrowych ludzi, już po kilku tygodniach mogą u nich wystąpić objawy zagrażające życiu. Tymczasem był on reklamowany w mediach jako wręcz cudowny środek. Uczestniczymy obecnie w wielkim społecznym eksperymencie, z biegiem lat będzie wiadomo jeszcze więcej o plusach i minusach leku.
Coraz więcej ludzi dowiaduje się o naturalnych środkach i zaczyna preferować te metody lecznicze jako tańsze, bezpieczniejsze, mniej toksyczne, o mniejszym potencjale uzależnieniowym. Nie chodzi przy tym o zamianę jednej kolorowej pigułki na inną, leku syntetycznego na roślinny. Źródło problemu może tkwić głębiej, np. w stylu życia. Kava niemniej symbolizuje powrót do natury, pozwala docenić jej piękno, bogactwo jej zasobów. Stanowi pomost do całościowego – holistycznego – podejścia do spraw zdrowia i samopoczucia. Nawet sceptycy zaczynają przyznawać, że może to być słuszna postawa oraz podejście przyszłości.
Kapitalizm „z ludzką twarzą”
Zdaniem szefów globalnego przemysłu farmaceutycznego powodów, dla których kava powinna pozostać na swoich dalekich wyspach jest mnóstwo. Nie chodzi jednak o jej skutki uboczne - chyba, że te dotyczące obecnego systemu. Systemu rasistowskiego, chciwego, niesprawiedliwego przy podziale zysków i uznawaniu prawa tubylców do jakiejkolwiek ich własności, również intelektualnej.
Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest sytuacja w Afryce i krajach tzw. Trzeciego Świata. Zachodnie rządy przez dziesiątki lat broniły interesów koncernów farmaceutycznych sprzedających lekarstwa po wygórowanych i morderczych dla mieszkańców Afryki cenach. Nawet po wybuchu epidemii AIDS firmy nie chciały zrezygnować z wysokich zysków – zostały do tego zmuszone dopiero przez rząd RPA wspierany przez organizacje pozarządowe, np. Lekarzy Bez Granic, w obliczu zagrożenia procesami sądowymi. Wcześniej zrezygnowani chorzy Murzyni mówili, że leki łagodzące objawy AIDS są tylko dla bogatych – biedni po prostu umierają. Afrykanie zyskali znakomite poparcie papieża Jana Pawła II, gdy 29 stycznia 2004 r. w oficjalnym orędziu Ojca Świętego na Wielki Post padły słowa misjonarza i lekarza, wielkiego opiekuna dzieci chorych na AIDS o. Angelo d'Agostino SJ: ”Czy jest to ludobójcza polityka karteli farmaceutycznych, które nie chcą obniżyć cen na leki w Afryce, mimo iż w 2002 r. osiągnęły zysk rzędu 517 miliardów dolarów? Jest to problem natury moralnej, ukazujący bezduszne postępowanie przedsiębiorstw, które mogłyby ocalić życie 25 mln Afrykanów — nosicieli wirusa, zamieszkujących obszary subsaharyjskie. Jak my, chrześcijanie, wyjaśnimy swoje milczenie za 50 lat?” . Stwierdzenia o ludobójstwie i kartelach są jak najbardziej na miejscu – między innymi to właśnie dbałość o niebotyczne zyski doprowadziła Afrykę do tragedii AIDS oraz rozprzestrzeniania się innych epidemii. Dzisiaj nawet połowa mieszkańców niektórych krajów afrykańskich jest zarażona wirusem HIV.
Twórca teorii wolnego rynku, Adam Smith, wierzył w dobrego Boga, szczęście ludzkości i mądrość Opatrzności, do której należała „niewidzialna ręka” regulująca płace, pracę, popyt i podaż. Pochodzący z Białegostoku socjolog Max Weber podkreślał rolę etyki protestanckiej w tworzeniu się ducha kapitalizmu. U podstaw kapitalizmu leżała powściągliwość, a nie kult bogactwa oraz żądza zysku. Powinien on temperować chciwość i wprowadzać ograniczenia, mając na celu długotrwałe korzyści. Racjonalny kapitalizm to planowanie i myślenie o przyszłości, dążenie do ciągle nowych zysków, rentowności. Amerykański filozof katolicki Michale Novak napisał, że zysk w kapitalizmie to synonim rozwoju. Nie musi oznaczać grzechu chciwości. Dzisiejszy kapitalizm zapomniał o swoich duchowych korzeniach i nie potrafi uwzględnić interesu ogółu, obchodzi go tylko bogactwo dla akcjonariuszy. Tworzy wielkie nierówności, nie dba o rozwój, człowieka, środowisko naturalne - musi on zostać podporządkowany wartościom demokratycznym.
Filozof i teolog Walter Benjamin nazwał kapitalizm religią zniszczenia: niewiara w jakiekolwiek wartości duchowe to także skomplikowany system wierzeń. Pogoń za wielomiliardowym zyskiem sprawia, że kapitaliści zostawiają w spadku swoim dzieciom i wnukom coraz bardziej zanieczyszczone powietrze, wodę, glebę, mniej lasów i unikalnej przyrody. Za to coraz więcej zanieczyszczeń, chorób, radioaktywnych i toksycznych śmieci czy rakotwórczych substancji w pożywieniu. Tymczasem powietrze, którym oddychamy, jest dla wszystkich – i dla bogatych, i dla biednych.
(Sebastian Daniel)
Od Redakcji: Warto dodać, że w ostatnich latach rząd polski dopisał kava kava do listy zakazanych substancji. W trakcie histerii wywołanej walką z tzw. dopalaczami nikt nie przejmował się takimi rzeczami jak konsultacje z naukowcami i specjalistami - po prostu hurtowo zakazywano specyfiki dostępne w smart-shopach. W rezultacie Polska jest teraz bodajże jedynym krajem na świecie, gdzie kava kava jest wyjęta spod prawa. To smutne gdy pomyślimy jak wielką ulgę ten popularny w świecie ziołowy lek mógłby przynieść polskim alkoholikom. Paradoksalnie, jako „dopalaczy” zakazano właśnie wiele środków przydatnych do walki z alkoholizmem i innymi nałogami. Teraz nawet badania naukowe nad tymi substancjami będą znacznie utrudnione. Ba, z rozpędu zakazano nawet posiadania niektórych zwykłych roślin ozdobnych. Niestety, represje dotknęły także słynną ibogainę (nota bene odkrytą 100 lat temu przez naukowca i podróżnika polskiego pochodzenia - Jana Dybowskiego), która w wielu krajach jest z powodzeniem wykorzystywana do terapii pacjentów z najtrudniejszymi uzależnieniami od najsilniejszych z narkotyków, m. in. od heroiny, nikotyny, amftetaminy, kokainy, czy alkoholu. Tak oto rząd polski walczy z nałogami i dopalaczami, dbając o rynkowy monopol wódki i papierosów (które to, zdaniem rządowych ministrów, „nie szkodzą jak narkotyki” i stanowią „część naszej kultury”) . Na zdrowie (publiczne) !!!
Kampania Na Rzecz Legalizacji Kavy w Polsce
Facebook YouTube