Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 780
A+ A A-

[ludzie piszą] Ciągle pod górę...

Jeszcze niedawno byłem pełen optymizmu, że na świecie coś „drgnie” i doczekamy się upragnionej legalizacji bądź depenalizacji, nie tylko w Polsce, ale także w wymiarze europejskim, a nawet światowym! Cieszyłem się, ponieważ miałem ku temu pewne przesłanki, wybór Baracka Obamy na prezydenta USA,

obrady polskiego Sejmu nad ustawą dotyczącą narkomanii oraz zjazd ONZ na wysokim szczeblu, na którym miała zapaść decyzja o polityce antynarkotykowej na następne 10 lat.

Pierwszy cios w mój optymizm zadał nasz polski Sejm. Mówiło się, że ta ustawa zmieni dużo i dojdzie u nas do częściowej depenalizacji, mówiło się, że będzie można posiadać na własny użytek marihuanę w niewielkich ilościach. Jednak prace w poszczególnych komisjach zmieniły ustawę na taką, która praktycznie nie rożni się niczym od poprzedniej. Szukałem wnikliwie z nadzieją, że nie znajdę na liście środków zakazanych marihuany... a jednak „KONOPI ZIELE innych niż włókniste oraz wyciągi, nalewki farmaceutyczne, a także wszystkie inne wyciągi z konopi innych niż włókniste”. No cóż, widocznie Polska nie jest gotowa na „drgnięcie”.

Drugi cios zadało mi ONZ. W 1998 roku odbyła się XX specjalna sesja ONZ poświęcona światowej polityce narkotykowej, jej uczestnicy postawili sobie dwa główne cele: „1) całkowitej eliminacji lub znacznej redukcji upraw koki, opium i konopi; 2) znacznego zmniejszenia liczby ludzi zażywających narkotyki.” Przez 10 lat na świecie wystąpił 120% wzrost produkcji opium i 20% wzrost produkcji kokainy. Przed zjazdem Komisja Europejska ogłosiła raport dotyczący walki z narkomanią przez ONZ przez ostatnie 10 lat. Raport wyraźnie stwierdza: „Nie znaleźliśmy żadnych dowodów, że w ujęciu globalnym problem narkotyków został zmniejszony w latach 1998-2007”. W międzyczasie powstał jeszcze „Raport Latynoamerykańskiej Komisji ds. Narkotyków”, nad którym pracowali rok najlepsi eksperci ds. narkotyków i przestępczości zorganizowanej z Ameryki Łacińskiej, podpisali go także i ogłosili byli prezydenci: Brazylii – Fernando H. Cardoso, Meksyku – Ernesto Zedillo i Kolumbii – Cesar Gaviria, oraz pisarze i intelektualiści: Peruwiańczyk Mario Vargas Llosa, Brazylijczyk Paulo Coelho, Meksykanin Enrique Krauze czy Argentyńczyk Tomas Eloy Martinez... ów raport stwierdzał praktycznie to samo, czyli: „Domagają się m.in. legalizacji marihuany do użytku osobistego (bo dotychczasowa polityka oparta na całkowitym zakazie posiadania narkotyków nie wypaliła), traktowania narkomanów jak pacjentów, a nie przestępców oraz wszczęcia wielkiej kampanii pedagogicznej i informacyjnej na temat skutków uzależnień od narkotyków. Chcą też ścigania przede wszystkim gangów i karteli narkotykowych, a nie chłopów uprawiających rośliny, z których narkotyki są produkowane.”
Po tych trzech publikacjach oraz zatrważających danych w związku z planem „10-letnim” byłem prawie pewien, że coś się zmieni. Nastał sądny dzień, od rana wyczekiwałem wiadomości dotyczących obrad… no i doczekałem się. Nie dość, że uchwalili to samo, co 10 lat temu (tak samo jak nasi posłowie), to jeszcze nie zamieścili zapisów o „Redukcji Szkód”, co zresztą stawia ich [United Nations Office On Drug and Crime, Comission on Narcotic Drugs – przyp. red.] w opozycji do innych agend Narodów Zjednoczonych: UNAIDS, WHO. No cóż, widocznie ONZ też nie jest gotowe na „drgnięcie”.

Trzeci cios zadał mi 44-ty prezydent USA Barack Obama. Parę tygodni temu w Waszyngtonie odbyło się nie lada wydarzenie, Obama jako pierwszy prezydent przeprowadził z Amerykanami czat na żywo; także przez Internet można było zgłaszać pytania; oczywiście nie był w stanie odpowiedzeć na wszystkie, ponieważ wpłynęło ich powyżej 100 tys. Pytania o legalizację marihuany były jednymi z najczęstszych (chcę też przypomnieć, że jest ona legalna jako lek już w kilkunastu stanach). Jednak Pan Prezydent jako ostatni rozwiał moje nadzieje, mówiąc: „Nie wiem, co popularność tego pytania w różnych kategoriach mówi o widowni w internecie – rzekł. – Ale chcę powiedzieć, że nie wierzę, by legalizacja marihuany przyniosła efekty dla gospodarki czy tworzenia nowych miejsc pracy.” Była nadzieja, ponieważ Barack Obama w 2004 r. mówił o legalizacji. No cóż, widocznie Ameryka także nie jest gotowa na „drgnięcie”.

Chciałbym to jakoś ładnie spuentować, zakończyć optymistycznie, ale w ciągu najbliższych paru miesięcy, a nawet lat nie zanosi się na depenalizację ani na legalizację w wymiarze globalnym. Jednak zawsze jest nadzieja, że rządzący zdejmą klapki z oczu i coś „drgnie”, jak miało to miejsce w Czechach i Hiszpanii; jak widać można! (Źródła: hyperreal.info, wolnekonopie.pl)

(nadesłał Satzujinken)
 
...ale idziemy do przodu! – nasz komentarz

To prawda, że nie jest wesoło i że zawodzą nadzieje. Legalizacja to robota dla pokolenia; również depenalizacja (czyli porzucenie sankcji karnych przeciwko używającym np. konopi) jest w Polsce trudna, chociaż niewątpliwie możliwa. Tymczasem o odwilżowej nowelizacji z czasów poprzedniego ministra sprawiedliwości ucichło, prawdopodobnie dostaniemy jeszcze nowszą nowelizację „antydopalaczową”. Skądinąd ciekawe, czy przyjęte w pospiesznym trybie przez parlament absurdalne prawo, niezgodne z prawem europejskim, bo wyjmujące spod prawa także szereg roślin legalnych w handlu w Unii, będzie realizowane przy użyciu kolejnych funkcjonariuszy, nowych etatów i roboczogodzin, laboratoriów, nowych szkoleń, testów i psów tropiących?
ONZ ze swoimi konwencjami sprzed kilkudziesięciu lat także wydaje się niemal niereformowalne, komisje narkotykowe nader skutecznie bronią się przed napierającymi z reszty świata zmianami. Sama w sobie globalna wojna z narkotykami to przecież też armia ludzi, wielu zainteresowanych, duże budżety i wpływy.
Z jednej strony: liczenie na legalizację konopi przez Obamę byłoby naiwnością, jego nowe wypowiedzi, co trzeba przyznać, optymizmem nie napawają; ale widać już liberalizację w porównaniu do czasów Busha! Choćby w polityce wobec użytkowników medycznych konopi. Kolejne stany zmieniają się na lepsze, powoli lecz konsekwentnie. Już w ¼ USA miłośnicy konopi śpią spokojnie! A numerem cztery wyborów prezydenckich stał się niespodziewanie marginalizowany przez establishment medialno-finansowy Ron Paul. Zwolennik legalizacji, ultraradykalny orędownik wolności obywatelskich.
U nas zanosi się na krok wstecz, ale za wcześnie składać broń, to nie jest tak, że już klamka zapadła na miesiące i lata. Tym bardziej w takim momencie i w takich warunkach potrzeba Globalnego Marszu Konopnego, Marszu Wyzwolenia Konopi! Społeczeństwo polega między innymi na wychodzeniu sprzed telewizorów na ulice!
W Unii Europejskiej duża poprawa. Nie tylko używanie, ale i sadzenie konopi na własny użytek nie jest więcej karanym przestępstwem nie tylko w Holandii czy Hiszpanii, ale i w Austrii oraz Czechach. [Tak! Już od 2010 r. każdy dorosły może tam uprawiać dla siebie trzy rośliny; to zaledwie około stu kilometrów za Krakowem, Wrocławiem czy Katowicami!]

Kiedy dostrzegą to wszystko polskie władze, zależy teraz od tysięcy ludzi w wielu miastach. W 2008 r. w Warszawie demonstrowało aż około pięciu tysięcy osób. Wielkie media w większości jak zwykle przemilczały wydarzenie lub zbagatelizowały je, pisząc o kilkuset, albo o „narkomanach podnoszących łby”; ale i to było przecież olbrzymim postępem w stosunku do lat wcześniejszych. I dziennikarze zresztą pomału łamią polskie tabu i coraz bardziej interesują się absurdami represyjnej polityki narkotykowej. Nie sposób nie podziękować tu choćby Przekrojowi, czy zwłaszcza Krytyce Politycznej, jak również, oczywiście, Polskiej Sieci ds. Polityki Narkotykowej, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Open Society Institute (...i wielu innym). Za pracę u podstaw, edukowanie i nagłaśnianie tematu. Jak powiedział nieoceniony Marek Balicki: dwadzieścia dziewięć tysięcy aresztowań to dwadzieścia dziewięć tysięcy losów ludzkich, a nawet gdyby chodziło o sto aresztowań rocznie, nie można się z tym pogodzić.
Tej sprawy nie da się dłużej przemilczeć, a na pewno nie będzie się też dało zignorować wielotysięcznej grupy współdziałających ludzi!
Bądźcie wszyscy na Marszu Wyzwolenia Konopi, 23 maja 2009 o godzinie 15.00 pod Pałacem Kultury w Warszawie! Impreza tradycyjnie ma charakter oddolny i niskobudżetowy, przebiega w radosnej, przyjaznej atmosferze kolorowej parady. Zainteresowani powiadamiają innych zainteresowanych i przybywają grupami. Ciągle przyłączają się tłumy ludzi z ulicy. To w końcu wyjątkowa rzecz, jakiej w Polsce często nie uświadczysz. Prawdopodobnie także nie zobaczysz, jeżeli nie przyjdziesz, bo raczej nie pójdzie w dzienniku! A zobaczysz i usłyszysz dużą imprezę ze scenografią, flagami i pozytywną muzyką z różnych scen. To nasz dzień w stolicy. Od tylu lat nie było burd ani aresztowań, ponieważ miłośnicy konopi nie rozrabiają ani nie dają się podburzyć prowokatorom, nie robiąc pijaństwa ani demolki; wykrzykując, co im leży na sercu potrafią też śpiewać, tańczyć, bawić się, nie psując życia innym:)
Daj społeczeństwu wiedzieć, że traci na wykluczaniu tak wielu młodych, kreatywnych i aktywnych ludzi, na kryminalizacji masy normalnych i spokojnych obywateli i czynieniu z nich przestępców. Pokaż, że się nie boisz: weź transparent, megafon, gwizdek, piszczałkę, załóż fajne przebranie, zabierz bęben lub inny instrument. Przyda się także aparat oraz, jeśli masz i możesz wziąć, kamera. Przede wszystkim wstaw informację o Marszu Wyzwolenia Konopi w Internet, wpisz w status komunikatora czy podpis na forach i portalach, roześlij e-maile. Powiadom dziennikarzy i przypomnij swoim znajomym osobiście: widzimy się w sobotę 23 maja o godzinie 15.00 pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie!

Ps. Marsz jest zalegalizowany, jest zgłoszony urzędom miejskim. Co roku gromadzi więcej ludzi, niezależnie od pogody i bieżącej koniunktury politycznej; pięć i więcej lat temu była to tylko spontaniczna manifestacja garstki osób, by od lat około trzech przyciągać całe tysiące! Ps2. Już dziś zamawiamy zdjęcia robione „z lotu ptaka”, np. z budynków na trasie Marszu, chcemy zobaczyć panoramiczne ujęcie z tłumem uśmiechniętych twarzy. Przyjmujemy również relacje i fotorelacje oraz filmiki z przygotowań i z przebiegu imprezy.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)