Konopna podróż po zjednoczonej Europie
Będący w podróży koneser konopi czy przyjmujący ją pacjent często nie jest pewny, jak w dzisiejszym pędzącym świecie ma się aktualny stan prawny jego ulubionego zioła. Będąc w drodze przez Europę dobrze jest czasem wiedzieć, ile trawy można mieć przy sobie nie ryzykując równocześnie jednej lub kilku nocy spędzonych w pace. Oczywiście ilości te mogą już jutro być inne, poniższe dane nie są gwarantowane.
W Wielkiej Brytanii konopia jest obecnie znów tzw. „Class B” drug (po tym jak w latach 2004-2009 klasyfikowana była do klasy C) i znów jest oficjalnie ścigana przez policję i urzędy. Decyzja ta została mocno skrytykowana przez naukowe gremium rady ds. narkotyków. Mimo to konsumpcja na wyspach jest szeroko rozpowszechniona i jak najbardziej tolerowana przez obywateli. W Wielkiej Brytanii jest kilku pacjentów przyjmujących Marinol, stosowanie naturalnej konopii w medycynie jest również nielegalne.
W Norwegii za posiadanie do 15 g marihuany grozi kara grzywny, posiadanie więcej niż 15 g oraz handel karany jest pozbawieniem wolności. Zatem ci, którzy stale przyjmują konopie, powinni podróżować posiadając przy sobie mniejsze dawki.
W Szwecji zasadniczo jakiekolwiek posiadanie, nabywanie czy nawet konsumpcja jakichkolwiek nielegalnych substancji są zabronione. Zero tolerancji w kraju uchodzącym za liberalny. Posiadającym nie więcej niż 50 g zioła grożą drastyczne kary grzywny i pozbawienia wolności w zawieszeniu. Do środków represji zalicza się też przymusową terapię dla osób uzależnionych od konopi. Również sama konsumpcja jest przestępstwem. Wszystko, co przekracza wagę 50 g, czy też wygląda na handel / przekazanie dalej, może skończyć się karą pozbawienia wolności na okres co najmniej sześciu miesięcy. Ogólnie mówiąc palenie jest niedozwolone.
U Fińskiego sąsiada za spożywanie, posiadanie niewielkich nieokreślonych bliżej ilości oraz uprawę max. 6 roślin nałożona może zostać niewielka kara grzywny, również w przypadku przekazania w „niewielkim gronie konsumentów”. Tak samo, jak w innych państwach skandynawskich, tak i tutaj publiczny handel grozi pozbawieniem wolności oraz odebraniem prawa jazdy.
W małej Danii palenie marihuany jest w dużej mierze tolerowane, oficjalnie jest jednak jeszcze ciągle nielegalne i również w zeszłym roku było ścigane i karane przez policję i państwo. Po różnych zakrojonych na szeroką skalę akcjach w małym Wolnym Mieście Christiania w środku Kopenhagi w 2004 roku publiczna sprzedaż konopi została wprawdzie ograniczona, jednak ciągle jeszcze można się z nią spotkać. Rada miasta w Kopenhadze chciałaby wprowadzić model coffee shopów, co spotyka się jednak ze sprzeciwem ze strony konserwatywnego rządu.
W Rosji nie ma w tej kwestii żadnej podstawy prawnej, grzywna pobierana jest bezpośrednio na miejscu i z reguły bez wystawienia mandatu. Możliwe jest jednak, że za posiadanie działki trzeba będzie odsiedzieć kilka dni, w zależności od policjanta i jego humoru. W przypadku posiadania do 6 g należy liczyć się z kara grzywny lub do 15 dni więzienia. Jakakolwiek uprawa, handel i posiadanie ilości większej niż 6 g są zasadniczo karane pozbawieniem wolności. Aktywizm w kwestii konopi jest tam konieczny, ale też i bardziej niebezpieczny, niż gdziekolwiek indziej.
W słonecznej Portugalii dozwolona jest konsumpcja do 2,5 g marihuany dziennie. Uwzględniono również robienie zapasów, i na osobisty użytek możliwe jest posiadanie zapasów na dziesięć dni, a zatem 25 g. Posiadanie większej ilości uważane jest za „trafficking”, tak samo jak uprawa choćby jednej roślinki. Mimo to Headshopy i Growshopy w Portugalii wyrastają jak grzyby po deszczu i – proporcjonalnie do tego – również liczba uprawiających konopię własnym sposobem.
W sąsiedniej Hiszpanii najczęściej przymyka się oko na posiadanie i konsumpcje, które najwyżej mogą skończyć się niewielką grzywną i konfiskatą. Tolerowana jest uprawa na własny użytek w swoich czterech ścianach, dopóki nie chodzi o uprawę na sprzedaż. Ponadto dozwolone są w Hiszpanii Cannabis Social Clubs, których członkowie za opłatą mogą nabyć konopię po cenach zbliżonych do tych na czarnym rynku.
W Belgii dozwolona jest uprawa do 3 roślinek na jedno gospodarstwo domowe (czy też jednej na osobę). Posiadanie i konsumpcja małych ilości do 3 g konopi tolerowana jest u dorosłych, o ile nie stwarzają oni tym problemów swojemu otoczeniu. Ogólnie posiadanie marihuany i jej konsumpcja nie są dla policji i prokuratury sprawą priorytetową.
W Holandii konopia wprawdzie również nie jest legalna, sprzedaż w coffee shopach jest jednak tolerowana przez rząd. Za posiadanie do 5 g marihuany nie grozi kara, chyba że zioło będzie powodem dziwnego zachowania w miejscach publicznych. W domu również można uprawiać do pięciu roślinek na własny użytek, nie obawiając się kary. Inne rodzaje handlu na czarnym rynku są ścigane. Pacjenci leczeni marihuaną mogą zdobyć swoje zioło całkiem legalnie od rządu, jednak ceny proponowane w coffee shopach często są niższe.
W Księstwie Lichtenstein wspiera się legalizację marihuany. Gdyby jeden z niemieckojęzycznych sąsiadów, Austria lub Szwajcaria, wprowadził legalizację konopi, Lichtenstein z pewnością by się przyłączył. Paląc marihuanę w tym mikropaństwie europejskim nie trzeba szczególnie się przejmować. Handel może być jednak karalny.
W Szwajcarii hodowla konopi celem uzyskania narkotyku jest oficjalnie nielegalna, jest jednak szeroko rozpowszechniona i z powodu swojego zasięgu nie jest konsekwentnie ścigana przez państwo. Po okresie sprzedaży woreczków zapachowych z kwiatami konopi w latach 1994-2003, handel znów jest ścigany. Po odrzuceniu inicjatywy na rzecz konopi w roku 2008 Szwajcaria jest teraz na etapie wdrażania modelu kar grzywny, który sprawdził się w kantonie St. Gallen. Podobnie jak w Niemczech, nie ma (jeszcze) precyzyjnie zdefiniowanego pojęcia „niewielkiej ilości”. Konopia ma zostać udostępniona również jako naturalne lekarstwo, planowane są dokładne regulacje w tej kwestii. Aktualnie pacjenci narażeni są na niewielkie prześladowania.
We Włoszech ustawodawstwo dotyczące narkotyków zaostrzane jest za każdym razem po zwycięstwie Berlusconiego w wyborach. Jako „niewielka ilość” rozumiane jest tam zatem 500mg THC (ok. 6 gramów konopi zawierającej 10% THC). Posiadaczom takiej, trudnej do określenia ilości grozi kara grzywny, terapia lub odebranie prawa jazdy czy paszportu. Każdy, kto przyłapany zostanie z większą ilością marihuany, uchodzi za dealera. Grozi za to od sześciu do dwudziestu lat pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o medyczne zastosowanie konopi Włochy niestety nie idą z postępem. Pozwolenia na otrzymywanie z Holandii kwiatów konopii przeznaczonych do zastosowania leczniczego nie zostały przedłużone.
Czechy są kolejnym rajem dla podróżujących posiadających przy sobie marihuanę, bowiem zalegalizowane zostało tam posiadanie do 1 g czystego THC. Posiadanie w domu nie więcej niż pięciu roślinek uchodzi jedynie za wykroczenie. Pacjentów przyjmujących konopię zostawia się całkowicie w spokoju. Handel i sprzedaż są ścigane, ponadto nie ma żadnych coffee shopów i innych miejsc sprzedaży konopii (przynajmniej oficjalnych – red.), ani w Pradze, ani nigdzie indziej, co ma dać odpowiedź na pytanie stawiane często w ostatnich miesiącach.
Rząd Polski jest jednym z najbardziej bezlitosnych w Europie jeśli chodzi o kwestię marihuany. Jakiekolwiek posiadanie konopi jest nielegalne i może skończyć się karą pozbawienia wolności w wymiarze do pięciu lat. W przypadku przekazania choćby najmniejszej ilości grożą dotkliwe kary do dziesięciu lat więzienia. Ruch mający doprowadzić do zalegalizowania marihuany ma przed sobą trudną drogę i jest wdzięczny za każdą pomoc. Marihuany nie stosuje się w medycynie, pacjenci są uważani za uzależnionych od narkotyków.
Przyjrzyjmy się na koniec Niemcom w roku 2010. Postępowania w sprawach dotyczących posiadania tzw. „niewielkiej ilości” (między 6 a 15 g marihuany) mogą lub muszą zostać umorzone, w zależności od landu. Handel i uprawa są nielegalne. Od niedawna uznano pierwszych pacjentów przyjmujących marihuanę, którzy mogą nabyć ją w aptekach. Ogólnie konopia jest w Niemczech szeroko rozpowszechniona i dla stróżów prawa, szczególnie w północnych Niemczech, nie jest sprawą o wysokim priorytecie. O ile samo spożycie marihuany nie jest nielegalne, o tyle uprawiającym tę roślinę i handlującym nią ciągle jeszcze grożą wysokie kary pieniężne czy pozbawienia wolności. Ponadto jest przepaść między północą a południem.
Facebook YouTube