PETYCJA: O jednoznaczną depenalizację posiadania skręta
Od razu rozwiejmy wątpliwości. Mimo licznych głosów poparcia idei legalizacji marihuany, ani projekt rządowy takiej propozycji nie zawierał ani podkomisja się tym problemem nie zajmowała. Zarówno rząd jak i podkomisja sejmowa dają tym samym wyraz, że lekce sobie ważą opinię społeczną; bo skoro nawet posłowie są przekonani, że legalizacja marihuany doprowadziłaby do wzrostu spożycia lekkich narkotyków w Polsce, to z szacunku dla opinii publicznej powinni przynajmniej podjąc dyskusję (zwłaszcza, że niektórzy posłowie oraz eksperci – Prof. Marian Filar i Prof. Monika Płatek – na posiedzeniu komisji zwracali na problem uwagę).
Natomiast zaproponowana przez rząd najpoważniejsza zmiana w ustawie to depenalizacjia posiadania nieznacznej ilości narokyków dla własnych potrzeb. I od razu sobie powiedzmy: to zmiana idąca w dobrym kierunku. Tyle tylko, że uzasadnienie zaproponowanej przez rząd zmiany to czysta hipokryzja. Otóż w uzasadnieniu twierdzono, że depenalizacja posiadania nieznacznej ilości narkotyków ma służyć temu aby młodzi ludzie, którzy przyłapani zostali przez policję na posiadaniu skręta, nie byli karani i nie mieli na lata zapisanej karty karnej. To b. ważne. Ale równie ważne jest oddziaływanie na zachowania policji.
Otóż rzeczywistym i dużo ważniejszym powodem depenalizacji posiadania nieznacznej ilości narktyków jest walka z narkomanią. Chodzi o to, że policji dużo łatwiej jest złapać małoletniego, który pali skręta, niż dilera, który narkotyki wśród małoletnich rozprowadza. A policja rozliczana jest statystycznie. No i w statystyce wykazuje ilu to przestępców oskarżonych z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ujęła. Chociaż eliminacja tej policyjnej statysyki była w publikacjach prasowych wskazywana jako cel zmian ustawy, rząd nie zdecydowal się wskazać tego celu w uzasadnieniu projektu. Hipokryzja górą.
I co się stało ? Ani rząd, ani sejmowa komisja nie zdecydowały się na depenalizację posiadania nieznacznej ilości narkotyków na własny użytek. Zaproponowano – i podkomisja to przyjęła – taki oto zapis w ustawie:
„Art. 62a. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w art. 62 ust. 1 lub 3, są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości.”;
Czyli co ? Posiadanie nieznacznej ilości narkotyków nadal pozostaje przestępstwem. Policja nadal będzie wyłapywała małoletnich uzaleznionych, bądź będących na dobrej drodze do uzależnienia. Dopiero prokurator (albo sąd) będa mogli umorzyć postepowanie i to przed jego wszczęciem (?!) Ciekawe jak ? Odkąd Prokurator Generalny nie jest członkiem rządu, rząd nie musi zanć się na prawie karnym. Ale sejmowa podkomisja dysponowała opinią Dr. Andrzeja Sakowicza, specjalisty od spraw legislacji z Biura Analiz Sejmowych, w której czytamy: treść projektowanego przepisu art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wskazują na możliwość umorzenia postępowania przed jego wszczęciem. Rodzi to zasadniczy dysonans z jednoznaczną normą prawną wynikająca z art. 303 k.p.k. Wskazuje ona, że w razie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa koniecznym jest wydanie postanowienia o wszczęciu śledztwa, w którym określa się czyn będący przedmiotem postępowania oraz jego kwalifikację prawną. Identyczna norma prawna dotyczy dochodzenia, co wynika z art. 325a § 2 k.p.k. Poza tym, przepis art. 305 § 1 k.p.k. stanowi, że „niezwłocznie po otrzymaniu zawiadomienia o przestępstwie organ powołany do prowadzenia postępowania przygotowawczego obowiązany jest wydać postanowienie o wszczęciu bądź o odmowie wszczęcia śledztwa”. Zbieżnie przedstawia się sytuacja, gdy chodzi o dochodzenie. Brak jest zatem prawnej możliwości wydania postanowienia o umorzeniu postępowania, gdy nie zostało ono wszczęte. A zatem rząd zaprojektował, a sejmowa podkomisja przyjęła przepis, którego zastosować się nie da.
A przecież to nie takie trudne, przyjąć zapis: „Nie stanowi przestepstwa czyn opisany w art. 62 ust. 1 i 3 jeżeli sprawca posiada nieznaczną ilość substancji psychotropowej przeznaczonej na własny użytek” – prościej, krócej i jak ładnie brzmi. Ale na takie rozwiązanie trzeba się po prostu zdecydować. No cóż: postulat aby dodać jeszcze jedno zdanie, że nie stanowi przestępstwa posiadanie nieznacznej ilości konopii, na razie odłóżmy ad calendas grecas.
Przewodniczącym podkomisji był Andrzej Czuma. Widać nie wyniósł nic z dyskusji, która odbyła się podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w dniu 24 lutego, w trakcie której powołano podkomisję.
Zacytujmy dwa fragmenty; jak zwykle doskonały Prof. Marian Filar:
Drodzy państwo, skoro pan przewodniczący zaproponował ogólną dyskusję, to w takim razie miałbym trzy uwagi.
Pierwsza kwestia jest absolutnie banalna, jeśli chodzi o wszelkie fenomeny kryminologiczne mówiące o tym, że jest jakieś zjawisko, w którym uczestniczy jedna strona i druga strona. Strona, która jest motorem tego wszystkiego (producent) oraz strona, która jest konsumentem. Trzeba sobie powiedzieć jasno i będzie to banał. Jedynym skutecznym sposobem kryminologiczno-politycznym jest rozerwanie solidarności między jednymi a drugimi. Tak długo, jak będzie ta solidarność, będziemy mogli sobie tylko pomarzyć, że uda nam się coś zrobić.
Druga uwaga – najgorszą metodą na rozerwanie tej solidarności jest wpadnięcie na pomysł, że zastosujemy technologię „quasi-przestępstwa”. Mówiąc krótko, jeśli chcemy to załatwić w taki sposób, że zatrzymanej osobie powiemy „bądź grzeczny; powiedz panu policjantowi, kto ci sprzedał te narkotyki”, to mamy „przechlapane”. Niczego w ten sposób nie załatwimy. Moim zdaniem, możemy zapomnieć o tej technologii.
Szanowni państwo, w życiu, w prawie i w polityce kryminalnej trzeba się na coś zdecydować. My Polacy mówimy „albo rybka albo pipka”, Rosjanie zaś, którzy są bardziej dosadni – przepraszam za cytat, ale są to słowa z pierwszorzędnej rosyjskiej literatury XIX-wiecznej – mawiają „nie można rubla zarobić i cnoty nie stracić”. My natomiast chcemy, aby ta sztuka nam się udała.
Pani Profesor dr hab. Monika Płatek:
Trzeba sobie uświadomić pewne fundamentalne sprawy. Po pierwsze państwo mówicie o narkotykach w sposób, który jest szalenie nieścisły. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że narkotykiem jest to, co szanowni państwo uznacie za narkotyk. Załącznikiem do ustawy jest kilkustronicowy spis, który ja nie zawsze rozumiałam. Podziwiam państwa, że rozumiecie wszystkie te chemiczne substancje, które zostały tu ujęte. Nie ulega wątpliwości, że są jednak pewne problemy.
Badania wskazują bowiem na coś bardzo charakterystycznego. Narkotyki, czyli środki, które wpływają na zaburzenie świadomości, mają różny stopień szkodliwości. To, co w 2007 r. przedstawiał „Lancet”, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Najbardziej szkodliwa jest heroina. Na kolejnych miejscach natomiast znajduje się alkohol, tytoń, marihuana i haszysz. Państwo nie możecie stąd odejść, nie odpowiadając na pytanie, dlaczego ktoś, kto pije kieliszek koniaku/wina/szampana/ jest porządnym obywatelem. Ktoś, kto się zapija, jest „prawdziwym Polakiem”, a ktoś, kto wypala papierosa z marihuaną jest przestępcą. Co więcej, to przestępstwo nie jest przestępstwem samym w sobie. Staje się natomiast przestępstwem dopiero wtedy, gdy ktoś nas nakryje z tym papierosem (…)
Obecny na posiedzeniu, późniejszy przewodniczący podkomisji, też zabrał głos i coś powiedział:
Andrzej Czuma:
Mam inne zdanie.
i został przewodniczącym podkomisji !
Czeka nas jeszcze przyjęcie sprawozdania podkomisji przez komisję i czytanie ustawy na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Wierzmy, że zwyciężą Ci, którzy „mają inne zdanie” niż Andrzej Czuma – choć na dzisiaj są w trudnej sytuacji.
Facebook YouTube