Do Terapeutów placówek ambulatoryjnych
To, co się dzieje w Stowarzyszeniu MONAR rzutuje walnie na cały system. A dzieje się źle.
1. MONAR nie uzyskuje dochodu z 1% podatku, przeznaczonego dla organizacji pożytku publicznego, ponieważ nie posiada takiego statusu. Status opp wyznacza pracownikom organizacji limit wysokości wynagrodzenia, aktualnie w okolicach 5000 złotych. Zarządzająca MONAREM oligarchia wywodząca się z terapii stacjonarnej (parędziesiąt osób), nie dopuszcza do zmiany statusu organizacji, bo ich zarobki przekraczają rzeczony limit. Kilkaset, zarabiających o wiele mniej, pracujących w MONARZE osób, jest ofiarą małej i zachłannej grupy. Mniej zarabiają wszyscy, bez wyjątku pracownicy ambulatoriów. Ofiarą oligarchii są przede wszystkim klienci, ponieważ mniejszy dochód rzutuje na jakość usług.
2. MONAR marginalizuje nurt pracy ambulatoryjnej na wiele sposobów. Niemal wszystkie miejsca w jego zarządzie zajmują osoby wywodzące się z rehabilitacji stacjonarnej. Jest to działanie monopolistyczne, kolejny zabieg służący jednej grupie i konserwacji obecnego systemu pomocy. Dzisiaj, gdy środowiska zainteresowane modernizacją systemu upominają się o zrównoważone lecznictwo oraz w obliczu trwałej tendencji przesuwania się ciężaru leczenia z rehabilitacji stacjonarnej na ambulatoryjną, ochrona monopolu ośrodków jest działaniem skrajnie antykonsumenckim. Chcę przypomnieć, że według danych NFZ ośrodki stacjonarne otrzymują ponad 70% całego finansowania systemu leczenia, a obejmują opieką tyko 15% klientów. Ambulatoria, które zajmują się ponad połową wszystkich zainteresowanych, otrzymują jedynie 10% środków (na leczenie uzależnień narkotykowych).
3. MONAR działa przeciwko poszerzeniu dostępu do leczenia substytucyjnego. W 2004 r., gdy zmieniano prawo, by umożliwić prowadzenie tego leczenia niepublicznym zakładom opieki zdrowotnej, rzeczone stowarzyszenie wprowadziło do statutu zapis wykluczający taką działalność. Można powiedzieć, miało do tego prawo. Niemniej, w przypadku, gdy placówki MONAR są jedynymi w wielu miejscowościach placówkami leczenia uzależnień, zabieg ten pozbawia uzależnionych z tych miejscowości dostępu do innej terapii niż abstynencyjna. Zabieg ten pozbawia placówki ambulatoryjne MONAR szansy na znaczące podniesienie poziomu ich rozwoju. Niektóre poradnie tej organizacji, by prowadzić leczenie substytucyjne i być w zgodzie ze statutem, zaproponowały swojemu zarządowi prowadzenie programu metadonowego w zajmowanych dotychczas przez siebie lokalach, ale pod innym szyldem. Nie uzyskały na to zgody. Jest to kolejny przykład działania antykonsumenckiego. Członkowie małej grupy rządzącej w Stowarzyszeniu mają zarejestrowane w prowadzonych przez siebie placówkach różne kontrolowane przez siebie organizacje i działalności. Odmawiają takiego samego prawa innym członkom swojej organizacji.
4. MONAR wbrew strategiom i dokumentom Ministerstwa Zdrowia, wyrażanym przez środowiska pacjenckie postulatom, stanowiskom formułowanym przez specjalistów i polityków, wbrew powszechnie wyrażanym opiniom o strukturalnych niedostatkach polskiego lecznictwa uzależnień, wbrew temu wszystkiemu prowadzi propagandę sukcesu i akcję na rzecz konserwacji systemu. Nie jest zainteresowany jego przejrzystością i mierzeniem skuteczności. W Polsce żadna ze społeczności terapeutycznych nie jest przejrzysta i nie pokazuje twardych wyników swojej pracy. Ale tylko jeden MONAR ma tupet bronić tego obyczaju. Oto fragmenty opinii Stowarzyszenia ze stycznia 2010, dotyczącej rządowego projektu zmiany ustawy (przypomnijmy, przy okazji: żaden kraj w Europie nie ma takiej liczby ośrodków – społeczności terapeutycznych na mieszkańca, co Polska):
„Uważamy, że polski system pomocy osobom uzależnionym jest profesjonalną, kompleksową, wszechstronną i zróżnicowaną ofertą świadczeń, która charakteryzuje się wysoką dostępnością i w znacznej mierze odpowiada istniejącym w tym obszarze potrzebom”;
„niepokój budzi zakres informacji, które mają być gromadzone i przekazywane do Krajowego Biura, głównie ze względu na ich szczegółowość i zakres. Sugerujemy, aby w zapisie ustawy znalazła się informacja o trybie przekazywania tych informacji, ze względu na wrażliwość danych gromadzonych. Pojawiają się też pytania odnośnie konsekwencji wynikających z realizacji tego zapisu ustawy (np. podwójne dane gdyż jedne są wysyłane do Instytutu Psychiatrii i Neurologii, biurokratyzacja kontaktu z pacjentem, brak informacji o sposobach wykorzystywania tych danych i otrzymywanych przez placówki raportach sporządzanych na podstawie przekazywanych danych, itd.). Takie same dane powinny być gromadzone także o osobach korzystających z leczenia substytucyjnego”.
Można zapytać na koniec, dlaczego MONAR ma być obiektem bojkotu, skoro wiele organizacji posiada podobne grzechy. Dlatego, że polityka tego stowarzyszenia fatalnie rzutuje na kondycję całego systemu pomocy. Tak jak nie może być skutecznej reformy telekomunikacji czy kolejnictwa bez reformy TPSA czy PKP, tak nie uda się reforma systemu leczenia, bez modernizacji i demokratyzacji MONARU.
Jako osoba, która przez wiele lat była związana z tym stowarzyszeniem i wiele mu zawdzięcza, pewnie będę oskarżony o nielojalność. Uprzedzając zarzuty, pragnę usilnie namówić do „nielojalności” i udziału w bojkocie pracowników monarowskich poradni. To jest akcja w interesie Stowarzyszenia, w interesie marginalizowanych i ubezwłasnowolnionych w nim ambulatoriów, a zwłaszcza w interesie osób uzależnionych.
Jest taka generalna zasada, „mogąc więcej, nie możesz mniej”. Jest też inna: „wielka przeszłość zobowiązuje”. Wczorajsze zasługi nie tłumaczą dzisiejszych zaniechań i nieprawości. Chcę z naciskiem powtórzyć. Nie jest prawdą, że to nie nasza sprawa, bo organizacja jest suwerenna i może nawet nie łamie prawa.
Pacjenci mogą wybrać miejsce leczenia, jakie chcą. Bojkot konsumencki to znane nie od dziś, niezwykle skuteczne narzędzie nacisku na ignorujące prawa klienta instytucje. Nawet na tak zasłużone dla społeczeństwa jak MONAR.
Zobacz też:
http://wyborcza.pl/narkopolacy/1,100609,6811725,Monopol_osrodkow.html
Facebook YouTube