Coffeeshopy bez haszyszu?
Królestwem Niderlandów rządzi od ubiegłego roku dziwna koalicja chrześcijańskich demokratów, liberałów i prawicowej, populistycznej VVN – antypartii, której głównym postulatem jest „jesteśmy przeciw!”.
Przeciw Unii Europejskiej, przeciw muzułmanom, przeciw Polakom, przeciw coffeeshopom. Chociaż sprzedaż marihuany i konopi w Holandii wygląda na niemal legalną, daleka jest od takowej – całe zaopatrzenie tamtejszych coffeshopów jest w rzeczywistości nielegalne. Bazując na tej „oczywistej oczywistości”, minister Opstetten uznał, że sytuacja ta napędza struktury mafijne w Maroko i Pakistanie, w związku z tym trzeba proceder ukrócić. Do niedawna większość sprzedawanej w Holandii trawy była pochodzenia krajowego – ze względu na represje wobec rolników wzrosła popularność importowanego stuffu, zazwyczaj w postaci haszu. Dopatrując się w tym okazji zalezienia za skórę za jednym zamachem tym okropnym Marokańczykom i jeszcze gorszym marihuanistom, VVN ogłosiło zamiar całkowitego zakazu sprzedaży haszyszu. Innymi słowy od wyjątku, jakim jest przymknięcie oka na niezgodny z prawem handel marihuaną w coffeshopach, holenderski rząd chce uczynić haszysz wyjątkiem od owego wyjątku. Proste, nie? A tymczasem do naszego ex-premiera vel „a to marihuana jest z konopi” dołącza kolejny fachowiec, który nie wpadł na to, że # równie dobrze można wyprodukować z konopi produkcji krajowej