[#20] Ile zmian w zmianach !
Przed Wami już dwudziesty numer Gazety Konopnej. Minęło dwa i pół roku, przez które wiele się zmieniło, tak w naszym magazynie, jak i w polityce i społeczeństwie. W Rzeczpospolitej akurat najmniej, ale również; szczególnie ostatnio coś się dzieje i to nawet nieco dobrego dla odmiany. Przeżyliśmy Ziobrę i Ligę Polskich Roślin, paszkwile i donosy pisane przez brukowe dzienniki, pogróżki poszczególnych zainteresowanych prokuratorów i policjantów (co prawda mniejszej ich części).
Trwamy i rozwijamy się, za co dziękujemy sympatykom i czytającym. Teraz przybywamy z garścią radosnych wieści z kilku kontynentów, wywiadem z najodważniejszym niezależnym aktywistą. Ponieważ Polska obchodziła niedawno dwudziestolecie trudnej transformacji ustrojowej, i my serwujemy wspomnienia; spisane przez uczestnika pierwszej demonstracji w temacie AD. 1992 oraz przez Sławka Gołaszewskiego, filozofa, mistyka, muzyka m.in. grup Armia czy Izrćl, pamiętającego jeszcze czasy bez prohibicji. Plus oczywiście szereg innych rarytasów.
Tymczasem nie ustają spekulacje co do losów zapowiadanej nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii...
...wraz z jej haniebnym art. 62 o posiadaniu (porównać: refren piosenki Kazika Staszewskiego, „pięć lat za posiadanie, śmierć za używanie”). Jak już pisaliśmy, wzięła ona początek od prac prof. Krajewskiego, prawnika z UJ, firmują ją zaś wiceminister i minister sprawiedliwości Kwiatkowski i Czuma oraz premier. Ma ona oznaczać „dla każdego coś miłego”, mianowicie poszerzyć możliwości leczenia uzależnień, podnieść sankcje za dystrybucję tzw. narkotyków i umożliwić umarzanie postępowań z art. 62 w uzasadnionych przypadkach.
Po początkowych reakcjach, pozytywnych oraz wyrażających różnego rodzaju wątpliwości od polityków lewicowych, paru negatywnych na prawicy, mieszanym i na ogół przyjaznym przyjęciu wśród ekspertów i pracowników pozarządówek, sprawa na chwilę przycichła i pojawiły się obawy, czy Tusk się nie wycofał.
Administracja odpowiedziała, że prace toczą się normalnym trybem, a szczegółowe założenia projektu trafiły do Rady Ministrów oraz na stronę Ministerstwa Sprawiedliwości (http://www.ms.gov.pl/projekty/proj090908.rtf)
Przyniosło to odpowiedzi na szereg zarzutów i niejasności. Po pierwsze i najważniejsze, warunkiem umorzenia postępowania nie musi być składanie obciążających zeznań; była to kusząca propozycja dla prokuratorów, ale nie jest to wpisane w dokument, który określa, co następuje. Umorzenie dotyczyłoby posiadania na własny użytek nieznacznych ilości (niezdefiniowanych, być może prokuratury przyjęłyby jakiś standard), z wyłączeniem niektórych typów miejsc publicznych, np. szkół, koncertów, z założenia i przede wszystkim w odniesieniu do Cannabis. Obowiązkiem prokuratur i sądów byłoby zbadanie, czy podejrzany lub oskarżony jest użytkownikiem nielegalnych substancji oraz (ważne, że propozycja zdaje się uwzględniać tę różnicę) czy nie jest od nich uzależniony i wziąć to pod uwagę przy wydawaniu decyzji o umorzeniu, warunkowym umorzeniu ze skierowaniem na leczenie lub o kontynuacji sprawy. Odstąpić od postępowania mógłby prokurator, od razu lub podczas jego trwania, po zbadaniu sytuacji, a także sąd. Istniałoby więc mnóstwo możliwości obrony, prawdopodobnie włącznie z apelacjami. Całość wygląda lepiej, niż się początkowo zapowiadała i jest przekonująco uzasadniona. To na razie wersja bardziej niż wstępna i jeszcze wszystko się może wydarzyć.
Wcześniej przeciwko wypowiadał się Ziobro i choć kilku posłów PiS mogłoby projekt poprzeć, raczej nie należy liczyć na zmianę sytuacji: słychać argument sprzed 10 lat, że dilerzy będą skutecznie udawać konsumentów. M. Balicki oraz SdPl opowiadali się za zniesieniem kar, depenalizacją, a wcześniej nawet zapowiadali, że nie pozwolą na wspomniany szantaż prokuratorski i złożą własny projekt, ustanawiający bezwarunkowy brak kary za „niewielką ilość na własny użytek”. Tego typu ustawa byłaby może pod pewnymi względami gorsza, za to prostsza i nie stwarzająca pola do nadużyć ani prześladowań, których z pewnością organy będą się nieraz dopuszczały. Szef SLD Napieralski powątpiewał, czy Tusk traktuje tę ustawę serio, czy nie jest bańką mydlaną dla potrzeb sondaży. R. Kalisz (SLD) zadeklarował się jako zwolennik liberalizacji. Jakie zmiany będzie zawierać następna wersja projektu oraz czy (zapewne w związku rozwojem wydarzeń) głosowana będzie alternatywna propozycja oraz co wyniknie z rachuby głosów poparcia, za wcześnie zgadywać.
Nie ma powodu sądzić, żeby przywoływany Trybunał Konstytucyjny zabrał głos w sprawie aktualnej ustawy w najbliższych miesiącach; jego niezależność zdaniem naszym ani wielu innych środowisk nie jest też pewna (jeden z przykładów to kontrowersyjne orzekanie w sprawie przepisów aborcyjnych).
M. Balicki w rozmowie z „Dziennikiem”: „Nigdy nie słyszałem, żeby prezydent kiedykolwiek mówił, że w tym przypadku jest konieczne utrzymanie tak represyjnych rozwiązań. To nie jego weto będzie problemem. Będzie nim raczej uzyskanie większości w Sejmie.[...] Alkohol i papierosy zabijają każdego roku po kilka tysięcy ludzi. Z powodu zażywania narkotyków umiera ok. 300 osób. Ale narkotyki są nieoswojone, więc łatwo nimi straszyć, grać na emocjach. I politycy to robią.”
Ludzie związani z Monarem są podzieleni, w „Metrze” jego przedstawicielka nie zajęła jasnego stanowiska, ale podkreśliła swoje obawy o handlarzy unikających kary. Z kolei Marek Zygadło mówił: „Uważam, że osoby chore nie powinny być karane za to, że są chore. Tak samo osoby, które eksperymentują[...] to sabotaż.” Pióro „Rzeczpospolitej” Piotr Semka nie zawiódł i skrytykował każdy możliwy rodzaj liberalizacji, kojarzył to z perspektywą legalizacji. Ponieważ funkcjonuje w obiegu błędny termin „legalizacja posiadania”, czasem skracany do pierwszego członu, wielu niezorientowanych ludzi może ulec manipulacji i zareagować lękiem przed tajemniczym widmem. Młodzi zapewne uczestnicy specyficznej, SMS-owej sondy w TVP Info w 55% głosowali, że ich zdaniem marijuana legalna być jednak powinna.
Kwestia narkotykowa jest gorąca i niedawno była przedmiotem jeszcze liczniejszych niż zwykle kampanii, których nie omieszkamy jeszcze z dystansu opisać. Potrzeba depenalizacji była najważniejszym elementem głośnej petycji Polskiej Sieci ds. Polityki Narkotykowej oraz akcji społecznej Gazety Wyborczej „My, Narkopolacy” (www.narkopolacy.pl), a także wcześniej bogatej publicystyki m.in. w Krytyce Politycznej; jeszcze nawet w r. 2007 poruszył temat umiarkowany, katolicki „Tygodnik Powszechny”. Ostatnio gościł w Warszawie E. Nadelmann z Nowego Jorku ze znakomitym wykładem i przekonywał do reform (nasza relacja na www). Zaledwie pół roku temu Sejm przyjął bez szemrania delegalizację kolejnych roślin i substancji w atmosferze paniki moralnej w mass mediach. Bez względu na tragiczny ostateczny rezultat głosowania, dochodziło także do interesujących dyskusji; pojedynczy parlamentarzyści, a później kandydaci do eurowyborów składali rozmaite i nieraz niespodziewane deklaracje (i do tego wrócimy). Nie dziwne więc, że ta zaskakująca nowelizacja budzi aż tyle emocji. Panuje niepewność. Czy represje realizowane przez biurokrację i aparat przemocy na naszej grupie kulturowej za nasze podatki mogą być (choćby częściowo) wstrzymane, postaramy się informować na bieżąco. W ostatnich latach skazywano za posiadanie narkotyków kilkanaście tysięcy osób rocznie, a za handel nimi np. w ‘07. odnotowano tylko 832 wyroki.
Gorąco zachęcamy do podnoszenia głosu, protestów, pikiet, wobec biur poselskich, mediów i innych przedstawicieli elit, wywierania wszelkich nacisków możliwie pokojowymi metodami. Ciąg dalszy zapewne w październiku.
Ludzie związani z Monarem są podzieleni, w „Metrze” jego przedstawicielka nie zajęła jasnego stanowiska, ale podkreśliła swoje obawy o handlarzy unikających kary. Z kolei Marek Zygadło mówił: „Uważam, że osoby chore nie powinny być karane za to, że są chore. Tak samo osoby, które eksperymentują[...] to sabotaż.” Pióro „Rzeczpospolitej” Piotr Semka nie zawiódł i skrytykował każdy możliwy rodzaj liberalizacji, kojarzył to z perspektywą legalizacji. Ponieważ funkcjonuje w obiegu błędny termin „legalizacja posiadania”, czasem skracany do pierwszego członu, wielu niezorientowanych ludzi może ulec manipulacji i zareagować lękiem przed tajemniczym widmem. Młodzi zapewne uczestnicy specyficznej, SMS-owej sondy w TVP Info w 55% głosowali, że ich zdaniem marijuana legalna być jednak powinna.
Kwestia narkotykowa jest gorąca i niedawno była przedmiotem jeszcze liczniejszych niż zwykle kampanii, których nie omieszkamy jeszcze z dystansu opisać. Potrzeba depenalizacji była najważniejszym elementem głośnej petycji Polskiej Sieci ds. Polityki Narkotykowej oraz akcji społecznej Gazety Wyborczej „My, Narkopolacy” (www.narkopolacy.pl), a także wcześniej bogatej publicystyki m.in. w Krytyce Politycznej; jeszcze nawet w r. 2007 poruszył temat umiarkowany, katolicki „Tygodnik Powszechny”. Ostatnio gościł w Warszawie E. Nadelmann z Nowego Jorku ze znakomitym wykładem i przekonywał do reform (nasza relacja na www). Zaledwie pół roku temu Sejm przyjął bez szemrania delegalizację kolejnych roślin i substancji w atmosferze paniki moralnej w mass mediach. Bez względu na tragiczny ostateczny rezultat głosowania, dochodziło także do interesujących dyskusji; pojedynczy parlamentarzyści, a później kandydaci do eurowyborów składali rozmaite i nieraz niespodziewane deklaracje (i do tego wrócimy). Nie dziwne więc, że ta zaskakująca nowelizacja budzi aż tyle emocji. Panuje niepewność. Czy represje realizowane przez biurokrację i aparat przemocy na naszej grupie kulturowej za nasze podatki mogą być (choćby częściowo) wstrzymane, postaramy się informować na bieżąco. W ostatnich latach skazywano za posiadanie narkotyków kilkanaście tysięcy osób rocznie, a za handel nimi np. w ‘07. odnotowano tylko 832 wyroki.
Gorąco zachęcamy do podnoszenia głosu, protestów, pikiet, wobec biur poselskich, mediów i innych przedstawicieli elit, wywierania wszelkich nacisków możliwie pokojowymi metodami. Ciąg dalszy zapewne w październiku.
Facebook YouTube