A+ A A-

Inhalatory z konopi

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na astmę cierpi przeszło 3,5% populacji, czyli około 250 milionów osób. Każdego roku z powodu napadów duszności umiera co dziesiąty astmatyk. Najpopularniejsze metody leczenia bazują na chemicznych inhalatorach, często zawierających sterydy. Istnieje jednak alternatywna, naturalna metoda leczenia i choć może wydawać się to zaskakujące, jest nią marihuana.

Dla astmatyków naturalnym odruchem jest unikanie palenia jakichkolwiek substancji. Jest to spowodowane faktem, że ich drogi oddechowe nie funkcjonują poprawnie, a dym ma szczególnie niekorzystny wpływ na oskrzela. To właśnie one są główną przyczyną choroby. Tworzą w klatce piersiowej rozgałęzione drzewo, którego zadaniem jest transport powietrza do płuc. Najdrobniejszą częścią tego złożonego systemu są oskrzeliki, które mają mniej niż milimetr średnicy. W ludzkich płucach znajduje się ich ponad trzydzieści tysięcy. Ściany oskrzeli wyścielone są błoną śluzową, która umożliwia czynne przemieszczanie się powietrza po drzewie oddechowym. Nadprodukcja tej wydzieliny, prowadzi do utrudnień w wymianie powietrza i powoduje duszność. To pierwszy z mechanizmów napadu astmy. Drugi to skurcze mięśni gładkich, regulujących średnicę oskrzeli. W momencie ataku choroby mięśnie zwężają drogi oddechowe i dodatkowo utrudniają przepływ powietrza. Cały mechanizm aktywuje się w reakcji na konkretny bodziec, którym może być na przykład skrajnie zimne i gorące lub zanieczyszczone powietrze czy wysiłek fizyczny. Ataki mogą mieć również podłoże alergiczne, wtedy aktywatorami są na przykład pyłki, kurz, pióra czy sierść. W zależności od bodźca, astma może przybierać różne postaci, które klasyfikuje się ze względu na etiologię (przyczynę), stopień nasilenia przebiegu czy stopień kontroli.

W medycznej terminologii astma zwana jest również dychawicą i opisuje się ją jako chorobę zapalną dróg oddechowych. Cechuje się nawracającymi napadami duszności i kaszlu, występującymi szczególnie w nocy i nad ranem. Jest schorzeniem przewlekłym i nie można się z niej całkowicie wyleczyć. Istnieje jedynie możliwość kontrolowania astmy na tyle, by uśpione objawy nie przeszkadzały w codziennym funkcjonowaniu. Leczenie polega na długoterminowej profilaktycznej terapii, w której przyjmuje się leki przeciwzapalne. Stosuje się je w postaci wziewnej, poprzez małe urządzenia zwane inhalatorami. Zawierają one kortykosterydy (np. budezonid), które zmniejszają stan zapalny i towarzyszący mu – obrzęk oskrzeli. W wypadku nagłego ataku astmy, stosuje się doraźne leki rozkurczające oskrzela (ang. bronchodilators), takie jak na przykład słynny salbutamol, teofilina czy bromek ipratropium. Powodują one zwiotczenie mięśni, rozkurczając tym samym oskrzela i poszerzając tunele powietrzne dróg oddechowych. Przynoszą ulgę w spłyconym i świszczącym oddechu, kaszlu i ucisku odczuwalnym w klatce piersiowej. Niestety środki te wywołują niepożądane efekty uboczne, takie jak bezsenność, drżenie i mdłości, a steroidy stosowane dłużej niż kilka miesięcy mogą prowadzić nawet do utraty masy kostnej, zapaści czy krwawień.

Palenie naturalnej marihuany nie wywołuje tak drastycznych skutków ubocznych i uniedogodnień jak dostępne leki na receptę, zachowując przy tym wszystkie właściwości leku doraźnego. Kannabinoidy działają podobnie do salbutamolu, jednak organizm reaguje na nie dużo szybciej, a ulga trwa znacznie dłużej. Konopie zwiększając pojemność płuc – pozwalają złapać głębszy oddech. Ważne jest również to, że palenie jointów zapewnia lepszą możliwość kontrolowania dawek. Zaciągając się odpowiednią ilość razy, można dozować lekarstwo w zależności od potrzeby. Inhalatory z apteki nie dają takiej możliwości. Ich dawka zawsze jest taka sama, niezależnie od nasilenia ataku. Możliwość regulacji dawki w przypadku marihuany jest również istotna przez wzgląd na zróżnicowanie jej mocy w zależności gatunku, metody produkcji i pochodzenia ziela. Syntetyczne inhalatory w przypadku przekroczenia dawki mogą powodować silne bóle głowy, przyspieszone bicie serca oraz nadmierne rozszerzenie oskrzeli, co z kolei przekłada się na tendencję do senności. Marihuany jak wiadomo nie da się przedawkować, więc niezależnie od ilości, nie trzeba obawiać się nadmiernego rozkurczu oskrzeli i innych skutków ubocznych.

Nasi przodkowie świetnie zdawali sobie sprawę z faktu, że konopie przynoszą ulgę w problemach z oddechami. W Indiach wykorzystywano je w leczeniu dychawicy już tysiąc lat przed naszą erą. Jeszcze do roku 1800 lekarze zalecali palenie konopi na wszelkie komplikacje oskrzelowe. Dopiero w drugiej połowie dwudziestego wieku naukowcy zdecydowali się na zbadanie potencjału THC, jako alternatywy dla ówczesnych technik leczenia astmy. I tak już od przeszło czterdziestu lat, prowadzone są doświadczenia medyczne w tej dziedzinie. Jedno z pierwszych ukazało się w roku 1973 i było zatytułowane: „Single-Dose Effect of Marijuana Smoke” („Efekt pojedynczej dawki dymu z marihuany”). W konkluzji autor Loius Vachon stwierdza, że: „Dym z marihuany w odróżnieniu od tytoniowego, powoduje rozszerzenie oskrzeli zamiast skurczu i w odróżnieniu od opiatów nie powoduje centralnej depresji oddechowej”. Dwa lata później ukazały się wyniki kolejnego badania, które również potwierdzają, że marihuana ma zbawienny wpływ na układ oddechowy. W artykule zatytułowanym „Effects of Smoked Marijuana in Experimentally Induced Asthma” („Skutki palenia marihuany w eksperymentalnie wywołanej astmie”), profesor Donald Tashkin potwierdził, że u 2% respondentów palących konopie, u których wywołał skurcz oskrzeli spowodowany intensywną aktywnością fizyczną, nastąpiło natychmiastowe odwrócenie astmy wysiłkowej i hiperinflacji. Inne doświadczenie opublikowane w 1976 roku wykazało, że THC dostarczane za pośrednictwem inhalatora działa tak samo skutecznie, jak salbutamol. Rok później udowodniono, że marihuana jest silniejszym lekiem rozszerzający oskrzela niż izoproterenol, który był powszechnie stosowany w leczeniu astmy w tamtych czasach. W 1978 roku w wyniku medycznego eksperymentu ustalono, że w zależności od dawki, konopie działają na oskrzela przez okres od 3 do 6 godzin. Dodatkowo stwierdzono, że THC podawane w niskich dawkach (50-200 ug) skutkowało lepszymi wynikami niż odpowiedniki na receptę, nie skutkując przy tym żadnymi efektami ubocznymi.

Przeciwnicy konopi twierdzą, że są one tak samo szkodliwe jak tytoń. Szereg badań jednak temu zaprzecza. Owszem dym z marihuany posiada niektóre toksyny, znajdujące się także w dymie tytoniowym, ale kannabinoidy działają na układ oddechowy inaczej niż papierosy. THC niweluje szkodliwe efekty działania dymu. Potwierdza to sprawozdanie National Institute on Drug Abuse (Krajowy Instytut ds. Nadużycia Narkotyków) z roku 1990. Prowadzone badania wykazały, że dym z marihuany i tytoniu wpływa na płuca w odmienny sposób. Papierosy powodują zwyrodnienie obwodowych dróg oddechowych i komorowych obszarów płuc, podczas gdy dym z czystej marihuany wpływa jedynie na duże drogi oddechowe i nie uszkadza ich na stałe. Potwierdza to również inne badanie, które wykazało, że wieloletnie palenie marihuany nie pozostawia negatywnych śladów zarówno w samych drogach oddechowych, jak i w pozostałych organach. To doświadczenie prowadzone było przez Narodowe Centrum Badań Toksykologicznych w USA. Przebadano 62 małpy, na których testowano różne stopnie intensywności zażywania marihuany. Od spożycia przeciętnego, przez regularne (dwa razy w tygodniu), aż do przewlekłego. Małpom podawano marihuanę przez rok. Po siedmiu latach przebadano je ponownie, podsumowując, że „(…) ogólny stan zdrowia małp nie został naruszony przez te lata”.

W roku 2000 Agencja Reutera opublikowała wyniki doświadczeń profesor farmakologii wykładającej na Uniwersytecie Kalifornijskim – dr Daniele Piomelli. Badaczka odkryła, że poprzez ukierunkowanie receptorów kanabinoidowych w górnych drogach oddechowych, można kontrolować kaszel. Jest to niezwykle istotna informacja, ponieważ większość dostępnych obecnie metod leczenia (na bazie kodeiny) oddziałuje na ośrodek kaszlu w mózgu, a nie bezpośrednio na drogi oddechowe. W roku 2008 podano do informacji, że nie tylko naturalne, ale także syntetyczne kannabinoidy są w stanie przeciwdziałać astmie alergicznej poprzez zmniejszenie kaszlu i duszności. Potwierdzono znane, przeciwzapalne właściwości marihuany, która niweluje ilość cząstek zapalnych w oskrzelach. W tym samym roku ukazała się publikacja, z której można się dowiedzieć, że palenie czystej marihuany (bez domieszek tytoniu) nie zwiększa ryzyka wystąpienia problemów oddechowych, ani przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP). Wyniki te ukazały się na łamach magazynu medycznego „Canadian Medical Association Journal” („Magazyn Kanadyjskiego Stowarzyszenia Medycznego”). Naukowcy przebadali prawie 500 kobiet i mężczyzn wybranych losowo, w wieku powyżej czterdziestego roku życia. Porównali historie spożycia marihuany i tytoniu badanych pod kątem występujących zaburzeń oddechowych. Wyniki ewidentnie wskazują na to, że palenie czystej marihuany ani nie zwiększa ryzyka zachorowania na POChP, ani nie pogłębia problemów oddechowych.
Ciekawy punkt widzenia przedstawia autorka książki zatytułowanej „Benefits of Marijuana” (Korzyści z Marihuany) z 2010 roku. Uważa ona, że o ile palenie trawki przypomina „bieganie po polu stokrotek”, to palenie papierosów porównać można do zamknięcia się w „małej szafie trujących oparów”. Joan Bello twierdzi, że podczas gdy wdychanie dymu tytoniowego skutkuje zwiększonym biciem serca, zwężeniem żył i tętnic, a także skurczem mięśni układu oddechowego, to palenie marihuany wpływa na eliminację toksyn z drzewa oskrzelowego. Dzieje się tak, ponieważ serce zaczyna pompować krew trochę szybciej, ale nie stymuluje go tak bardzo, jak czynią to papierosy. Autorka uważa, że konopie zwiększając pracę serca powodują wzrost natlenienia organizmu. W efekcie inhalacji marihuaną pęcherzyki w płucach wiotczeją, dzięki czemu następuje rozluźnienie otaczających ich mięśni. Wpływa to nie tylko na poprawę oddechu, ale pozwala także lepiej wydychać wszystkie zanieczyszczenia.

Na przestrzeni ostatnich lat również ukazało się parę ciekawych badań. W jednej z najnowszych publikacji z 2011 roku naukowcy analizowali zależność między marihuaną a drogami oddechowymi. Doświadczenie przeprowadzone przez znamienity zespół naukowy obejmowało przeszło dwadzieścia lat badań, które trwały od 26 marca 1985 do 19 sierpnia 2006 roku. Wyniki ukazały się pod tytułem: „Association Between Marijuana Exposure and Pulmonary Function Over 20 Years” („Związek Między Spożyciem Marihuany a Czynnością Płuc w ciągu 20 lat”). Zdołano przebadać w tym czasie aż 5115 kobiet i mężczyzn w czterech miastach USA. Na potrzeby doświadczenia palenie jointów w skali życiowej zostało wyrażone w „spliffach na rok”. Przyjęto, że rocznie wypala się 365 skrętów lub odpowiedników z wypełnionych cybuchów fajki. Udowodniono, że sporadyczne i rzadkie spożycie marihuany nie wpływa niekorzystnie na czynności płuc. Ponadto odnotowano, że palenie jednego jointa dziennie przez siedem lat zwiększa pojemność płuc o 1,6%. Najnowsze badania wskazują również, że THC nie koniecznie musi być palone, by zachować terapeutyczne właściwości oddziałujące na drogi oddechowe. Ryzyko związane z wdychaniem toksyn zawartych w marihuanie można bowiem ograniczyć poprzez wykorzystanie alternatywnych metod spożycia takich jak vaporyzery czy też produkty spożywcze takie jak ciastka, nalewki czy masło konopne.

Większość badań które ukazały się na przestrzeni tych czterdziestu lat potwierdza, że „konopne inhalatory” stanowią zdrową zieloną alternatywę dla dostępnych obecnie chemicznych metod leczenia astmy. Marihuana jest środkiem naturalnym, wolnym od nieprzyjemnych i niebezpiecznych skutków ubocznych. Ponadto działa znacznie szybciej i dłużej niż leki rozszerzające oskrzela dostępne na receptę.

Artykuł z 47 numeru Gazety Konopnej SPLIFF 


BBR

Oceń ten artykuł
(3 głosów)