A+ A A-

52UM - Superego

Nie jestem osamotniony, słysząc w nagraniach formacji 52um odległe echa dokonań grupy Falarek. Może to i lepiej, że Falarek nie był nigdy prezentowany w publicznym radio ani w telewizji? Potwierdza to starą, hermetyczną zasadę, że kulturę tworzą elity, enklawy i niszowe środowiska. Informacje o nich nie są medialną atrakcją. Bo i po co taka muzyka i poezja emerytom i rencistom?
 
Po co młodzieży, będącej przyszłością narodu? Po co dorosłym, którzy nie słyszą i nie słuchają tego, co nie jest propagandą kolejnych kampanii? Wbrew pozorom nie jest to jednak sztuka dla nikogo. Odwołując się do porównań usłyszymy brzmienie, charakterystyczne dla polskiej nowej fali i jej historii, nigdy nie  udokumentowanej i dotychczas nie opisanej. 
 
52um to ekstrakt i esencja tradycji, zapisanej w dźwiękach. I poezja, powracająca do swej pierwotnej funkcji. Głos serca, rezonujący w głuszy ciemnej nocy duszy. Wehikuł przenoszący fragmenty doznań w obszar świadomości. O tym jest też muzyka. Pierwotna i prymitywna, jak mowa żywiołów, przywołująca świat do istnienia. W muzyce jest zawarta historia jej powstania i związków ze światem. Opowiedziana tak, jak tutaj, sama tworzy fabułę, określaną jako magiczny realizm. Tym razem percepcja nie jest po stronie publiczności, bo dokładnie wiadomo, co autor miał na myśli, tworząc tę czy inną metaforę. Instrumentacja nie jest tu jedynie ilustracją, lecz wciela się w rolę narratora; odzywa się do wtóru głosom, wiodąc ścieżkami śpiewu w rejony egzotyczne i obce dla niewtajemniczonych. Bo dlaczego wibrafon jako partner dialogu z gitarą? Lub syntezator? I choć zespołów w Polsce są podobno setki i tysiące, a z tymi, których już nie ma, to nawet i legiony, wciąż musimy szukać własnej wersji historii i opowieści. Możemy tę płytę potraktować jako sampler różnych bitów i transu, wpisanego w tradycję i zapis genetyczny. Niepodobna też pominąć roli studia w kształtowaniu fonosfery, co znaczy, że to właśnie ono wpływa na charakter tego, co potem trafia w eter. Lub z pominięciem eteru wprost do naszych serc. Taki jest naturalny kierunek biegu fal muzycznych. Rozchodzą się bowiem liniowo i kuliście. A nie każde studio dysponuje możliwością takowych projekcji. Przestrzeń dźwięku wciąż jest u nas pojęciem z wysokiego poziomu abstrakcji, który zwykłym słuchaczom jest ani dostępny ani potrzebny w życiu codziennym. Wszystkie te względy sytuują dokonania formacji 52um w sferze ezoterii. I nie ma co specjalnie liczyć na to, że coś się zmieni. Chyba, że rąbka tajemnicy uchylą uczestnicy projektu. Zespół już niebawem obchodzić będzie dziesięciolecie swego istnienia, co może stanowić pretekst, by pojawić się w mediach. Alternatywny wobec faktu, że jest nowa płyta. Na informację o tym mamy kolejne lata i epoki.
 
52UM - Superego
Oceń ten artykuł
(0 głosów)