A+ A A-

KRÓLOWIE KOKAINY (George jung & carlos lehder)

Jak zostać handlarzem narkotyków? Wystarczy znaleźć odpowiedniego człowieka, kupić od niego trochę dragów i zacząć rozprowadzać klucze do bramy fantazji. Brzmi banalnie, jednak jak  zarobić na tym miliony dolarów? Oto historia Georga Junga, człowieka, który znalazł odpowiedź na to pytanie.

George Jung urodził się ósmego sierpnia 1942 r. w Bostonie, stan Massachusetts. Wychowywał się w Weymouth, gdzie mieszkał wraz z rodzicami. W 1968 r. postanowił wyprowadzić się jak najdalej i rozpocząć nowe życie. Mając trzysta dolców w kieszeni wyemigrował do Kalifornii, gdzie wszystko się zaczęło. Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był erą hipisów. Był to czas eksplozji dragów na szeroką skalę. George i jego ziomek Tuna szukali sposobu na przeżycie amerykańskiego snu. Dziewczyna Junga zapoznała ich z odpowiednim człowiekiem. Zakupili pierwszą, dużą partię zioła i zaczęli je rozprowadzać w swoim małym światku. Osiągnęli sukces. Towar był świetny. Rozchodził się jak ciepłe bułeczki. Przełom nastąpił w momencie, gdy George i Tuna spotkali swojego starego znajomego, który był w Cali na wakacjach. Postanowili wspólnie sprzedawać stuff na wschodnim wybrzeżu, gdzie towar o tak wysokiej jakości był rarytasem.

Początkowo sprzedawali pięćdziesiąt kilogramów tygodniowo. Dziewczyna George’a była stewardessą. Latając z jednego wybrzeża na drugie była pośredniczką. Interes kręcił się tak dobrze, że towaru wciąż było za mało. Trzeba było wymyślić sposób na transportowanie większej ilości dragów, przy większym zysku. Jedynym wyjściem było dostać się do źródła, czyli do Meksyku. Po jakimś czasie udało im się znaleźć odpowiedni kontakt i rozpoczęli szmuglowanie marijuany do Stanów Zjednoczonych. Najbezpieczniejszym sposobem była droga powietrzna, więc używali do tego małych awionetek. Zła passa po raz pierwszy przerwana została w roku 1974. Jung został złapany mając przy sobie skromną ilość trzystu kilogramów zioła. Skazano go na dwadzieścia sześć miesięcy pozbawienia wolności. Jego współwięźniem okazał się być Carlos Lehder, Kolumbijczyk skazany za kradzieże samochodów. Carlos wprowadził go w świat kokainy i to dzięki jego koneksjom George zajął się jej rozprowadzaniem.

Ich plan był prosty. Chcieli szmuglować kokainę w horrendalnych ilościach z Kolumbii do Stanów Zjednoczonych. Żeby tego dokonać, potrzebny był im jeden człowiek – Pablo Escobar. Interes okazał się być strzałem w dziesiątkę. Escobar zajmował się zaopatrywaniem ich w kokainę, a Jung dzięki swojemu człowiekowi w Kalifornii upłynniał ją i zamieniał w gotówkę. Zaczęli zarabiać niewyobrażalne ilości pieniędzy. Gotówka zajmowała większą część ich mieszkania. Żyli jak królowie. Wszystko szło jak z płatka, dopóki Jung nie zdradził partnerowi swego kalifornijskiego kontaktu. Wtedy właśnie Lehder zdradził George’a. Stał mu się zbyteczny, więc wygryzł go z interesu. Po raz drugi George aresztowany został w roku 1987. Stracił praktycznie całą swoją fortunę, którą przejął bank. Zaproponowano mu układ. Miał zeznawać przeciwko Carlosowi, co za porozumieniem z Escobarem zrobił i odzyskał wolność. Przez jakiś czas próbował imać się legalnych prac, jednak takie życie nie było dla niego. Zdecydował się uruchomić stare kontakty i zaaranżował transport marihuany. W trakcie realizowania transakcji nagle pojawiła się policja. Został zdradzony. Obecnie przesiaduje w więzieniu. Planowo ma zostać zwolniony w 2014 roku, w wieku 72 lat.

Jego historia stała się powszechnie znana w roku 2001, za sprawą Teda Demme. Demme wyreżyserował znakomity film biograficzny zatytułowany „Blow”. Odtwórcą głównej roli był Johnny Depp, który po kilku wizytach u Junga kapitalnie odegrał jego postać. Po obejrzeniu filmu George stwierdził, że ten film był dla niego maszyną do przemieszczania się w czasie. Przeżył dzięki niemu swoje życie raz jeszcze. Reżyser niestety zmarł. Za przyczynę śmierci uważa się atak serca na skutek zażycia kokainy. Cóż za ironia losu.                                                                                                       
Oceń ten artykuł
(5 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Nie po to, by łapać słońce Grass »