Wyzwolenie Przez Przetrwanie
Dodatkowo okazało się jeszcze, że wojna w Wietnamie jest wojną religijną, wojną na tle rasowym, opartą o modernistyczne ideologie, natchnione przez porządek światopoglądu nowej epoki (jak zwykło się nazywać tak zwaną polityczną poprawność, proklamowaną przez ustalenia II Soboru Watykańskiego). Walka faszyzmu z komunizmem spodobała się Ameryce, skutkowała bowiem totalitaryzmem o jakim politycy do dziś mogą marzyć tylko. Dawała monopolistom w produkcji broni niewyczerpalne źródła korzyści, nie tylko majątkowych. Czyniła z nich władców przemocy.
Jako chrześcijanie nie znający ustaleń posoborowych, mogli być w swym mniemaniu czyści i wolni. I trwało to tak, aż do czasu, gdy klienci, dotychczasowi nabywcy, potencjalni i ci przyszli, odmówili udziału w tego rodzaju obiegu materialnych dóbr. W niektórych kręgach broń okazała się niepotrzebna do życia i przetrwania. Zanim to nastąpiło i powróciła koncepcja życia bez przemocy, trzeba było dokończyć rozpoczęte wojny. Wyzwolenie Ameryki spod wpływów Europy dobre wzory zaczerpnęło z historii Wojen Krzyżowych. Własne doświadczenia z wytępienia rdzennej ludności porównano do historii zakonów w Europie. Holokaust Indian do dziś jest niedościgłym wzorem w niektórych środowiskach nie tylko europejskich intelektualistów. Wojny plemienne, rasowe, religijne, wyznaniowe i wszystkie inne mają za podstawę różnice. Różnicującemu umysłowi trudno pojąć podobieństwa, nawet przez analogie i proporcje.
Pamiętam, gdy na konferencji w Narodowej Bibliotece1 jako jeden z tematów spotkań w upadających na prowincji domach kultury zaproponowano tak zwane zdrowe żywienie. Makrobiotyka, wegetarianizm, dieta elementowa i takie tam. Prezentacja wideo miała siedem minut, mniej więcej i zawierała również tradycyjne domeny takich miejsc, jak muzyka, teatr, literatura, poezja, w tym nieznana pierwej melo–recytacja, zawierająca pierwiastki dyscyplin takich jak muzyka języka i rytmika, później znane jako hip–hop albo slam, choć w Ameryce powstałe w czasach końca epoki bez przemocy, gdy Czarne Pantery za nieodzowny warunek demokracji uznały posiadanie broni, gdy tymczasem ich liderzy zmieniali wiarę i wyznanie, stając się islamistami, muzułmanami, mahometanami i innymi wyznawcami Allaha. Chrześcijańska Ameryka miała w tym swój kolejny biznes aż do czasu, gdy uczestnicy wojen zwrócili się przeciw swym pracodawcom. Przedsoborowy fundamentalizm akceptujący Trzecią Rzeszę, przeniesiony do Stanów próbuje odrobić straty poniesione w ostatniej wojnie światowej. Naziści w Stanach, zanim powrócą do Europy jako moda, połączą swe siły przeciw Islamowi. Wracający z wojny w Wietnamie nie mieli takich możliwości, jakie oferuje nowa epoka repatriantom z Iraku i Afganistanu.
Fundamentalizm jako podstawa nowej tradycji nas tu nie dotyczy. Większe szanse ma w Amsterdamie czy Berlinie. Ale Europa jako taka niewielkie ma szanse na pojednanie z innymi wyznaniami.
Czy tylko dlatego Ameryka nie chce na swym terytorium Polaków? Na Haiti, od czasów niepodległości tej wyspy, każdy Polak ma prawo być jej obywatelem. Mało kto wie o tym i mało kto korzysta z tego przywileju, choć wielu tęskni za rajem na ziemi a za taki uchodzą Karaiby. Polacy, usłyszawszy, że Polska ma się stać drugą Irlandią, postanowili na miejscu sprawdzić jak to jest i w roku 2o12 stanowią największą mniejszość kulturową na wyspie i jest ich więcej, niż mówiących po galeacku tubylców. I wszystko to legalnie, w europejskim, chrześcijańskim, katolickim kraju, gdy tymczasem tylko bogacze i najemnicy nie muszą się kłopotać o wizę do Ameryki. I nie ma się co dziwić. W tamtej epoce reprezentował Polskę w amerykańskim kongresie staruszek o symbolicznym nazwisku. Gdy musiał się pokłonić demokratycznie wybranej Pani, na dodatek kreolce, nie wytrzymało tego jego serce i powrócił do domu Ojca, torując drogę Papieżowi, choć uważał go za heretyka, który świętym mianował kobietę i na dodatek Żydówkę. Śmierć była jedynym wyjściem z tego świata. Po tym pokłonie nie wiem, kto go zastąpił. Ale fakt faktem, że światopogląd może działać mocą tabu. Tabula rasa jest o wiele zdrowsza. Tak czy inaczej na tamtej prezentacji gdy doszło do tematu diety i zdrowego żywienia, jakiś ministerialny pachołek, może nawet sam dyrektor Biblioteki, wyskoczył ze swego miejsca i machając rękami próbował zatrzymać pokaz. Minuty nie usiedział przy temacie wegetarianizm. Wszystko, co wiedział od jezuitów zaprzeczało nauce benedyktynów. Różnicującemu umysłowi trudno pojąć podobieństwa, nawet przez analogie i proporcje.
Dziś możemy się już tylko dziwić takiej reakcji jednego z ówczesnych liderów propagandy. O sztuce i kulturze miał pojęcie mgliste, jak się okazuje a wyobrażenie o przyszłości zgoła nijakie. Dziś porady kulinarne stanowią jeden z wiodących nurtów medialnych. Wegetarianie nie muszą już zakładać mniejszościowych towarzystw wyznaniowych i nie stanowią już zagrożenia takiego, jakim byli w stanie wojennym, odmawiając odbioru kartek na mięso. Nawet cukier też nie jest tak potrzebny jak wtedy. Oczywistości dziś są o wiele prostsze, ale wtedy soczewicę i cieciorkę musiano sprowadzać zza granicy. Sam przywiozłem z Londynu całą walizę różnych ziaren i nasion i nie musiałem chodzić do sklepu przez jakieś pół roku. Takie to były czasy. Więc gdy tak przyjrzeć się temu, co gdzie miało miejsce w minionej epoce, widzimy koncepcje nie sprawdzające się w nowej rzeczywistość. Problem Ameryki polega na światopoglądzie. Gdy fundamentalizm obiera za przeciwnika nowoczesność, efektem takiej próby sił staje się terroryzm. Mentalny terror to nic nowego. Już na Pierwszym Soborze zadeklarowano, co wyznajemy i co wykluczamy. Taka jest ekumeniczna zasada każdej wspólnoty i każdego wyznania. A tymczasem w nowej epoce okazało się, że nawet komunista może być wierzący. Nie przeszkadza Kościołom uczestniczyć w socjalnym życiu. Jest jedynie trudnością akceptacja współczesności.
Jimmy Hendrix został zamordowany gdy wyraził swój akces do Ruchu Czarnych Panter. Było to zanim świat dowiedział się, że istnieją Czarni Muzułmanie. Sam o sobie głosił, że jest dzieckiem voo–doo. Trudno to sobie wyobrazić na Wschodzie. Może jedynie wyznawcy Kali znaleźliby analogie. Podobieństwa raczej tu nie wystąpią. Chyba, że ktoś oddany jest praktykom jogi i medytacji. Do tamtych czasów chrześcijańska medytacja znana była tylko w klasztorach. Tak samo joga. Trzeba było być mnichem, eremitą, zakonnikiem, kapucynem [iX] jakimś spod znaku wodnika [XViii] albo lwa [iX], niosącym światło księżyca [XViii] a z nim miłość [Vi], sprawiedliwość [Viii] i koło fortuny [X] jako wyraz współczucia [XiV]. Trzeba było gdzieś wylądować. Coś uznać za swoje a coś za inne i obce. Pasowała taka wizja Ameryce.
Czarni Muzyłmanie to było odkrycie na miarę tego, co głosił Marcus Garvey. Wzorem Afro–Amerykanów akceptują się jako potomkowie niewolników, mający nowe prawa w nowej epoce i w nowym świecie. Prawo do jedzenia dla dzieci i prawo do własnych przeświadczeń jako wyznanie wiary i socjalnych gwarancji dostarczonych sojusznikom w wojnie o demokrację. Było wzorem dla Indian i innych lokalnych społeczności. Przypomniano też sobie o narodzie Hopi i innych, niewytępionych jeszcze mniejszościach. Również tych religijnych, wyznaniowych i kulturowych, przetrwałych bliżej niż Orient, również na Karaibach. Przypomniano sobie, że istnieje jeszcze enuicka kultura i że istnieje inna Ameryka, również południowa, pełna kreoli i metysów. Dziwnym trafem są to czasy artystycznej misji teatrów. Laboratorium z Europy w Nowym Jorku, Living Theater w Argentynie, Beter Brook w Afryce. Paradoks Awerroesa, opisany w Alefie przez Borgesa przestaje mieć znaczenie. Sztuka jako źródło i metoda poznania staje się nowym paradygmatem. Rock’n’roll pojawia się w Europie wraz z zesłaniem Elvisa Presleya do Niemiec na obowiązkową służbę wojskową. Zaszczytny obowiązek bronienia granic nowego porządku. Wtedy też pojawia się w Polsce. Najpierw jako jazz a potem jako big–bit i ostatecznie rege. Ostatnim wydawnictwem agencji Pol–Jazz była płyta Trzykroć Biada formacji 12rael. Historia nie wygra z mitem.
[cdn]
Artykuł z 49 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
@udiomara
Facebook YouTube