Hemp History Week
W kraju, którego deklaracja niepodległości napisana była na papierze konopnym, którego ojcowie-założyciele uprawiali konopie i który w czasie II wojny światowej kazał rolnikom siać konopie, uprawa na dzień dzisiejszy jest nielegalna. Czysto formalnie istnieje prawna możliwość uzyskania pozwolenia na przemysłową uprawę. Decyzję taką wydaje jednak Drug Enforcement Agency (DEA), która uparcie twierdzi, że coś takiego jak konopie siewne nie istnieje – cannabis to cannabis i jako takie jest zakazane więc do widzenia. Skutek jest taki, że łatwiej uzyskać zgodę na uprawę konopi indyjskich (w celach medycznych) niż siewnych na potrzeby przemysłowe.
W ramach trzeciego tygodnia historii konopi odbyło się ponad 800 wydarzeń we wszystkich 50 stanach. Jednym ze stałych punktów programu w każdym mieście było pisanie listów do senatorów z prośbą o przywrócenie amerykańskim rolnikom możliwości uprawy konopi. Efektem akcji było ponad 15 tysięcy listów. Najbardziej wymiernym efektem akcji było poparcie jednego z senatorów, Rona Wydena, który zaproponował wprowadzenie rozgraniczenia pomiędzy konopiami siewnymi a narkotycznymi (w ten sposób Amerykanie odkryli Amerykę).
Godnym naśladowania w Polsce przedsięwzięciem były prezentacje produktów konopnych. Wpisując się w modę na zdrowy styl życia, organizatorzy zwracali uwagę na korzystne działanie oleju konopnego, dając uczestnikom możliwość przekonania się na własne oczy, że przemysł konopny to nie fantazja, tylko rzeczywistość. Jak kraj długi i szeroki, ludzie mieli okazje spróbować konopnych płatków śniadaniowych, wypróbować kosmetyków, przymierzyć ubrania, czy zapoznać z bardziej nietypowymi produktami jak np. konopny lubrykant (w tym wypadku bez demonstracji ;)
Sprzedaż produktów na bazie konopi (nie wliczając oczywiście MJ) sięgnęła w ubiegłym roku przeszło 400 mln $. Konsumenci chętnie sięgają po wykonane z konopi ubrania, kosmetyki, artykuły spożywcze i papier. Ich zapotrzebowanie musi być zaspokajane importem – amerykańskie firmy działające w branży importują surowiec z Chin lub z sąsiedniej Kanady.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w USA ponad 60 tys. hektarów zasiane było konopiami, czyli ponad cztery metry kwadratowe na każdego mieszkańca. Podobną historią może poszczycić się Polska (Rzeczpospolita Ludowa) – co stoi zatem na przeszkodzie, aby bazując na przykładzie zza Oceanu rozpocząć kampanię społeczną na rzecz zwiększania świadomości o konopiach siewnych?
O polskim przemyśle konopnym ciężko na razie mówić – istnieje jednak pewna liczba sklepów, w których można zaopatrzyć się w konopne produkty. Chociaż póki co pochodzą one w znakomitej większości z importu, na pewno prędzej czy później doczekamy się Piwa Konopnego made in Poland. Ba – skoro mamy Wódkę Żytnią, to czemu nie Konopną? Produkty wykonane z konopi są zazwyczaj nieco droższe od konkurencji – różnicę z górką nadrabiają jednak często jakością. Olej rzepakowy jest oczywiście tańszy niż konopny, ale jego charakterystyka i wpływ na organizm są nieporównywalne.
Na podobną ułomność, jaką charakteryzuje się amerykańskie prawo, cierpi polskie społeczeństwo – wiele osób nie rozróżnia konopi przemysłowych od tych, z których uzyskuje się marihuanę. Żeby to zmienić, nie wystarczy o tym mówić – społeczeństwo nie uwierzy, póki nie zobaczy. Amerykański tydzień historii konopi został zorganizowany przez wolontariuszy i aktywistów z całego kraju. Nie bądźmy gorsi – w każdym mieście, w każdej najmniejszej gminie, regularnie odbywają się wszelkiego rodzaju imprezy plenerowe, festyny, dożynki... Spróbujcie namówić producentów/dystrybutorów produktów konopnych na zorganizowanie degustacji, pokazu mody, prezentacji – niech naród zobaczy, że konopie to nie tylko marihuana.
Artykuł z 40 numeru Gazety Konopnej SPLIFF
Maciej Kowalski
Facebook YouTube