A+ A A-

PHP: Daj jej jeść!

W głębokiej podstawówce każdy z nas słyszał co nieco o fotosyntezie. Zasadniczo chodzi o to, że roślinie (oprócz miłości :-) do życia potrzebna jest woda, słońce i wszelkiego rodzaju składniki odżywcze. Dostarczaniu tych ostatnich – czyli de facto karmieniu rośliny - służy właśnie nawożenie.  
 
OK, biologia już była, to teraz mała powtórka z chemii: substancje dzielimy na organiczne i nieorganiczne. Trzy kluczowe dla życia pierwiastki (wodór, węgiel i tlen) roślina pobiera z wody i z powietrza, w zasadzie bez naszego udziału. Wyjątkiem jest to uprawa indoor, w której należy zadbać o dostarczanie odpowiedniej ilości światła i szkodliwego dla nas, a zbawiennego dla roślin zielonych dwutlenku węgla. Nas w tej chwili bardziej interesuje jednak druga grupa pierwiastków, tworzących związki nieorganiczne. Najczęściej, choćby z etykiet popularnych nawozów, słyszy się o azocie (N), fosforze (P) i potasie (K). Te trzy pierwiastki stanowią bowiem absolutnie niezbędne minimum, a wysokie na nie zapotrzebowanie sprawia, że trzeba ich okresowo dostarczać. Następną grupę smakołyków tworzą wapno (Ca), Magnez (Mg) i Siarka (S), które zazwyczaj roślina znaleźć może w ziemi (oczywiście nie dotyczy to hydroponiki, czyli uprawy w wodzie). Pozostałe pierwiastki pełnią w organizmie rośliny bardzo wyspecjalizowane „zadania” i żeby życie growera nie było zbyt proste, ich odpowiednie dawkowanie zależy od indywidualnego zapotrzebowania każdego krzaka. Dalej, idealna mieszanka minerałów zmienia się z tygodnia na tydzień – inne związki potrzebne są przy wzroście wegetatywnym, inne przy poszczególnych fazach kwitnienia.

Podobnie jak z ludźmi, rośliny nie powinno się ani przekarmiać, ani głodzić. Znalezienie odpowiednich proporcji składników mineralnych i ich odpowiednie dawkowanie jest sednem sztuki nawożenia. Inną kwestią jest jakość dostarczanych składników. Dla wielu rolników w zupełności wystarczy naturalny biohumus (delikatnie mówiąc to, co pojawia się z drugiej strony dżdżownic), jednak jego uniwersalność sprawia, że chcąc wyhodować naprawdę okazałe *pomidory* musimy zdecydować się na samodzielne eksperymenty, lub sięgnąć po gotowe nawozy profesjonalne. Niedobór któregokolwiek ze składników odbija się negatywnie na stanie zdrowia krzaka. Najczęstszą przyczyną zatrzymania się wzrostu jest niedobór podstawowych minerałów (N-P-K). Jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że np. nadmiar potasu powoduje wypłukiwanie z gleby magnezu, a zbyt dużo wapnia może utrudnić roślinie przyswajanie manganu, więc, przewrotnie, podobny skutek może mieć ich nadmiar, o co szczególnie łatwo przy uprawie wewnątrz i stosowaniu nawozów sztucznych.

Dodatkowo, intensywne nawożenie w ostatnim okresie kwitnienia może negatywnie wpłynąć na właściwości psychoaktywne. Dostępne na czarnym rynku pomidory-mutanty, zwane mózgotrzepami, są częstokroć ofiarami takich właśnie praktyk. Tak więc nie potrzeba mitycznego muchozolu, czy innych domestosów – nadmiar chemii w pomidorach marki 'skun' (o burzliwych dziejach tej nazwy innym razem) to często nic innego jak właśnie nieodpowiednie nawożenie, chęć oszukania i przyspieszania natury. Ekologiczna uprawa zakłada zaprzestanie jakiegokolwiek nawożenia na dwa tygodnie przed zbiorami – w przeciwnym razie, zawarte zwłaszcza w nawozach sztucznych substancje odkładają się i przy konsumpcji trafiają prosto do naszego steranego organizmu, co – uwierzcie – na zdrowie nikomu nie wychodzi.

Oceń ten artykuł
(1 głos)