A+ A A-

Prawda o barwach światła

Fitochromy to drobne białkowe sensory świetlne w liściach. Po obu stronach. Regulują podstawowe procesy fizjologiczne jak kiełkowanie, stopień i kierunek wzrostu łodygi, wzrost liści, korzeni, produkcję chlorofilu, kwitnienie… reagują na światło czerwone, bliskie pomarańczowemu (najbardziej na 675-670 nm długości fali) i „daleką czerwień” (far red, dokładnie ok. 705–740).
   
Również na proporcję zawartości tych zakresów w spektrum. Dlatego uprawy pod diodami elektroluminescencyjnymi (LED) są oświetlane zestawami głównie czerwonymi. Występują także fitochromy wrażliwe na barwę niebieską i bliski ultrafiolet. Podobne białka i cykle przemian chemicznych posiadają niektóre bakterie i glony. Niektóre rośliny mogą mieć specyficzne proporcje aktywnych pigmentów, w zależności od liczby cotyledonów (pierwszy jeden lub dwa listki) i ploidyzmu. To z kolei może mieć wpływ na płciowość oraz typ indukcji kwitnienia i sezonowość, ale to do sprawdzenia; wygląda jednak prawdopodobnie. W końcu konopie tri- i więcej (e)ploidalne występują blisko równika, tak samo potencjalnie dwusezonowe, a fotoperiodycznie obojętne i częściowo obojętne też tam oraz na dalekiej północy. Przy równiku nie ma wahań spektrum do analizy, a na Syberii cykl jest ekstremalnie krótki, tylko w ciągu lata, wahania skromne.

    Stan podstawowy to P(r), stan pobudzenia – P(fr), od „red” i „far red”. W stanie podstawowym fitochromy są koloru turkusowego i wyłapując jasną czerwień przechodzą delikatnie w ciemną zieleń i przechodzą w stan P(fr), który sygnalizuje roślinie, ze czas na wzrost (pestka/kiełek interpretuje odwrotnie). Teraz wyłapują far red i wracają. Dzieje się to też samoczynnie podczas nocy. Trwa to godzinami i dniami, pomalutku. Nie może brakować tlenu, dwutlenku węgla, żelaza, magnezu.

    Po co to wszystko? Rośliny, szczególnie kwitnące, na swój sposób myślą. Powszechnie wiadomo też, że warunki takie, jak temperatura czy dostępność wody są zbyt labilne i roślina nie może na nich do końca polegać, bo przypadkowe zmiany mogą zawieść jej zaufanie i doprowadzić do kiełkowania czy kwitnienia w nieodpowiednim momencie, a w konsekwencji nawet do śmierci przy np. nagłym powrocie ciężkich czasów. Jedyną prawdziwą stałą, wiarygodnym sygnałem, jest światło. To dlatego wystarcza jedna, rzadko występująca anomalia w postaci zaćmienia słońca, by w przyrodzie wzrosła liczba obojnaków, a nawet mutantów. Indoorowcy także ponoszą zwiększone ryzyko hermafrodytyzmu w wypadku awarii oświetlenia. Ale fotoperiod to nie wszystko. Różne barwy to różne długości promieniowania, a długie fale mają większy zasięg przenikania przez przeszkody, jak atmosfera (por. fale radiowe… ale rtg i mikrofale to jeszcze inna sprawa). Wschody i zachody słońca są czerwonawe, a dopiero wysoko nad poziomem morza i blisko zwrotnika jest prawdziwy dostatek UV. Wiosną i jesienią jest relatywnie więcej czerwieni niż niebieskiego w świetle widzialnym, a z punktu widzenia roślin – względnie więcej far red w porównaniu do jasnej czerwieni. To samo w cieniu i półcieniu z chmur. Dodać należy, że na widoczne i namacalne zachowania wpływa bardziej kierunek i tempo zmian stosunku różnych barw, niż sama proporcja, wszak stale istotna.

    Co im to daje konkretnie? Na początku wiedzą, kiedy kiełkować i zapuszczać korzenie. Potem następuje prawdopodobnie wybór płci (lepsze warunki to większa szansa na kobietę) oraz intensyfikacja produkcji chlorofilu i eksplozja ulistnienia. Osobniki zacienione przez inne rośliny wydłużają łodygi, by sięgnąć się do słońca. W cieniu np. skał widmo jest minimalnie odmienne, a nawet to jest wykrywane, łodyga odgina się w bok. Szybciej na długość rośnie też nadłamany fragment wiechcia i okolica. Efekt dominacji wierzchołkowej (apical dominance) jest silniejszy. Przy względnym zwiększeniu udziału far red rozpoczyna się i postępuje kwitnienie. Rano zaś i wieczorem liście rozwierają się i z powrotem kulą.

    Wykorzystanie tej wiedzy jest możliwe w warunkach indor, jednak każdy niemal out zaczyna się w domu. Waga opisanych zjawisk jest gigantyczna, są one banalne w obserwacji gołym okiem. Zwłaszcza fototropizm, wyginanie do światła widać wyraźnie. Szczególnie sprawa wyboru płci oraz stymulacja kwitnienia powinny zachęcić do zaopatrzenia się w LEDy.

    Uprawa pod samymi LEDami jest uważana za eksperymentalną. Koszt lamp, a szczególnie ich wydajność nie pozwalają zbyt łatwo zastosować oświetlenia o podręcznikowej mocy w lumenach/luksach, co nie do końca jest rekompensowane nawet wyraźnie lepszą absorpcją energii przez chloroplasty. Pionierzy podejmowali próby nawet z mocami rzędu 20W, temat jest do wglądu na forach, również polskojęzycznym hyperreal.info .Najczęściej postuluje się 6 razy więcej czerwonych niż niebieskich, ew. dorzucić UVA i jako dodatek odrobinę innych barw.

    Na marginesie, dla malarzy, oświetleniowców i fotografów: kombinując z szerokim wachlarzem oraz manipulując podawanym napięciem można właściwie dowolnie bawić się odcieniami, albo osiągnąć Colour Rendering Index nawet do 98, dużo więcej niż zwykłą lampką RGB czy jakimkolwiek innym źródłem, przy tym będzie stabilniej niż w świetle dnia.

    Mi osobiście genialnym pomysłem wydaje się a) uzupełnianie standardu, zwłaszcza w okresach przełomowych; b) stymulacja naświetlaniem na początek (jasna czerwień; i trochę niebieski, podczas wega więcej n.) i koniec dnia, poprawi dynamikę cyklu; c) przyspieszenie rozkwitu użyciem silnego far red na dobranoc; d) stosowanie do klonów; e) do hodowli, nie tylko uprawy, m.in. do menów i feminizowanych pestek; f) połączenia tych punktów. Będzie to prawdopodobnie jeden z nadchodzących projektów autora. Może spróbować też skrócić okres nocy, nie sumując do 24h, skoro przyświecenie far red intensyfikuje zmianę trybu fizjologicznego? Rozważam także uprawę wraz z dokumentacją dla celów edukacyjnych w dużej obudowie komputerowej pod potężniejszą baterią diód, porównywalną nie tylko ze świetlóweczkami; przy mocnej wentylacji, wykorzystując kompaktowość LEDów. Rodzaj cyber-guerilli; niestety na mocne, ale tanie przyjdzie jeszcze kilka lat poczekać.
Co sprawdzone, nawet zwykła 21-diodowa żaróweczka na 220V o mocy 1,3 W za 20 pln na Allegrze daje ogromną poprawę tempa i poziomu kiełkowania. Wydaje mi się, że do idei b) oraz częściowo d) także wystarczy naprawdę mała i niedroga.

    Dla teorii i edukacji znaczenie należy podkreślić, że „na veg niebiesko, na bloom czerwono” jest wielkim uproszczeniem. Zwykła sodówka emituje sporo w obu zakresach dla fitochromów, co daje jej jeszcze większą przewagę nad MH w wydajności, niż wynika z kalkulacji. Dla mniej dociekliwych, oczywiście silniej stymuluje far red. Co ważne, artykuł ukazuje, że HPS może być stosowany na samiutkim początku, dla ukorzenienia, potem zmienić na metalohalogen lub świetlówki, by określające się dzieci wybrały przeważnie piękną płeć, no i aby pójść w liście.
Oceń ten artykuł
(3 głosów)