Z pamiętnika aktywisty: Wiedeń 2008
Oprotestować politykę ONZ pojechaliśmy w ponad dziesięć osób, tworząc jedną z większych ekip z pojedynczego kraju. Program obejmował m.in. marsz protestacyjny pod siedzibę United Nations oraz dwudniową konferencję/wykłady ENCOD (Europejskiej koalicji dla sprawiedliwych i efektywnych polityk narkotykowych), w dużej części poświęconą konopiom.
Na miejsce główne siły (w tym dwóch dość świeżych aktywistów) przybyły świeżo chrzczonym KanaBusem Hemp Lobby, bazy zaś użyczył nam stary anarchistyczny squott EKH, całe zresztą miasto zdawało się nam sprzyjać:) Spotkaliśmy mnóstwo życzliwych i gościnnych osób, a nagromadzone oraz niespodziewane zasoby skarbów wiadomej natury;) ułatwiały porozumienie z niemieckojęzycznymi oraz anglojęzycznymi rozmówcami. Zieleń jest chyba tam zresztą chlebem dość powszednim, a ludzie ogólnie wyluzowani.
Podczas manifestacji byliśmy wśród najaktywniejszych i najbardziej widocznych grup, nasz transparent wołający o wolność dla Andrégo Fürsta i wszystkich represjonowanych okazał się zdecydowanie największy i najpiękniejszy:-> Demonstracja nie była tak liczna ani głośna jak nasze warszawskie marsze, ale i tak przyciągnęła min. 1000 działaczy, wielu reporterów, także wzrok i słuch zadowolonych z własnej „pracy”, z ciepłych posad i słonecznego weekendu międzynarodowych urzędników. Podczas konferencji i poza nią umacnialiśmy więzi z pozostałymi członkami ENCODu i nawiązywaliśmy nowe kontakty. Planujemy m.in. wspomóc raczkującą organizację portugalską oraz rozwinąć rozpoczętą znajomość z Czechami. Cenną zdobyczą były całe godziny czasu, które spędziła z nami legenda ruchu legalizacyjnego, aktywistka od kilkunastu lat i producentka znanej maści leczniczej z konopi Bushka Bryndová; nagraliśmy wywiad-rzekę. Także inni zdawali się być pod wrażeniem przebytej przez nas drogi, szerokiego składu i przede wszystkim dramatycznej sytuacji w naszym zakątku świata, który zszedł z pierwszych stron gazet.
Choć nie wszystko poszło jak z płatka, całość możemy uznać za bardzo udaną. Wróciliśmy z tarczą; zmęczeni i zarazem głodni dalszej walki. Mimo wszystko, chcemy i musimy robić jeszcze większy ferment, nasze działania chyba na razie nie wystarczają, by wpłynąć na ciasne umysły „ekspertów” tego biurokratycznego molocha. Przypuszczam, że wszyscy tam trzymali się kurczowo swoich starych wytycznych, a zanim protesty przyniosą wymierne rezultaty minie jeszcze parę lat. Pięćdziesiąta pierwsza sesja Comission on Narcotic Drugs (oraz szereg organizacji takich jak Human Rights Watch) zajmowała się głównie, również ważnymi dla świata, zagadnieniami walki z przemytem twardych narkotyków, promującą kary śmierci polityką państw pokroju Tajlandii itd. W przeciwieństwie do większości, Japonia i USA tradycyjnie, acz enigmatycznie wypowiedziały się przeciwko łagodzeniu represji.
My, zamykani do więzień użytkownicy cannabis, przestępcy bez ofiar też nie możemy siedzieć cicho! Dalsze międzynarodowe spotkania różnego szczebla są przewidziane na lipiec '08 i na 2009.
Facebook YouTube