Legalne zioło?
Preparaty te przetwarzane są w taki sposób, by wyglądem, smakiem i zapachem do złudzenia przypominały kwiaty konopi indyjskich. Według sprzedawców, podobny jest także efekt jaki wywołują; a wszystko to bez problemów i niebezpieczeństw związanych z hodowlą lub zaopatrywaniem się na czarnym rynku. Zbyt piękne, by mogło być prawdziwe?
Nie sposób zaprzeczyć, że świat roślin potrafi zachwycać swoim bogactwem. Jednym z jego przejawów, są dla niektórych psychoaktywne właściwości pewnych gatunków. Choć dzisiejszy rynek narkotykowy obfituje w substancje wytworzone w warunkach laboratoryjnych, to większość „tradycyjnych” substancji odurzających jest pochodzenia naturalnego. Heroina jest pochodną morfiny, pozyskiwanej z mleczka makowego, kokaina przetworzonymi liśmi andyjskiej koki, LSD „wzorowane” jest na buławince czerwonej (pasożycie żyta), a grzyby halucynogenne stosowane są dokładnie w takiej formie, jak stworzyła je natura. Rozpowszechnienie się tych środków sprawiło, że uprawa maku, koki i konopi jest zakazana na większej części globu. Oddziaływujące na nasz centralny system nerwowy związki kryją się jednak w nasionach, kwiatach i liściach wielu innych, spośród 350 tysięcy gatunków roślin naszej Planety. Duża część z nich, podobnie jak jeszce w połowie ubiegłego wieku grzyby psylocybowe, pozostaje tajemnicą szamanów i czarowników. Inne, ze względu na mniej spektakularne działanie, nie wywołują globalnej sensacji na miarę konopi. Mieszanką takich właśnie roślin są wspomniane herbal buds. Ich skład, stanowiący często tajemnicę handlową, zazwyczaj orbituje wokół kilku-kilkunastu gatunków, niekiedy tak zaskajujących jak... odmiana sałaty.
Z „technicznego” punktu widzenia hebral buds mają prawo wywoływać pewne zaburzenia świadomości. Nie można wykluczyć istnienia mieszanki, która poprzez synergiczne działanie związków zawartych w poszczególnych roślinach, wywoła pożądane efekty. Marzycieli trzeba jednak ściągnąć na zemie – póki co, jej składu nikomu nie udało się wypracować. Istniejące zaś „gatunki” traktować należy raczej jako ciekawostkę, która poza wrażeniami smakowymi wywołać może co najwyżej efekt placebo.
Facebook YouTube