A+ A A-

 Nie ma dekryminalizacji w Republice Czeskiej...Teraz można sadzić 3 roślinki

Tak piszą „kamraci” z wesołego kraju na południu. Podejrzewam, że radują się mieszkańcy polskiego Śląska... Nowy kodeks karny odstępuje także od represji za sadzenie magicznych grzybów na własny użytek (w ilości do 25 sztuk/dawek, ale ich wyrastania nie może kontrolować ani władza, ani sam hodowca). Była to kolejna już próba reformy po kilku latach przerwy. Nowe prawo obowiązuje od r. 2010.
Pełna dekryminalizacja była popierana przez polityków współrządzącej Partii, nomen omen, Zielonych, w tym najmłodszego Ministra Edukacji Liškę i K. Jacques [znaną z tego, że w ‘06 podczas antyfaszystowskiego zgromadzenia została pobita i aresztowana przez policjanta, wcześniejszego esztebaka (esbeka), skądinąd ukaranego jedynie zwolnieniem]. Byli i radykalni przeciwnicy odwilży, Ludowcy, kwestionujący podział na środki twarde i miękkie. Widać pewne podobieństwa do warunków polskich, ale ich posłowie raczej lepiej reprezentują społeczeństwo. Podobnej nie-dekryminalizacji setki tysięcy, a może miliony polskich konopistów chciałoby „nie mieć”. Tam euforia jest umiarkowana, przyjęte rozwiązanie uchodzi za kompromis, lecz zapewne poważnie zarobią na dalszym rozwoju turystyki... ciekawe swoją drogą, czy doznają Wielkiej Imigracji?? : )

Posiadanie miękkich „narkotyków” w ilości „większej niż małej”, czyli ponad 20 papierosów lub 1 g THC grozi rokiem więzienia (tu widać pewien nierozwiązany paradoks w związku z akceptacją małych upraw), w porównaniu do dwóch za „narkotyki” twarde; pielęgnowanie więcej niż trzech roślin może skutkować półroczną odsiadką, a więcej niż 25 grzybków – wakacjami rocznymi.
 
Jak słusznie zauważa magazyn Konoptikum , oznacza to zarówno zaprzestanie wreszcie zamykania ludzi, którzy ośmielili się uniezależnić od dilerów i pozbawienie tych ostatnich znacznej części dochodów, ale także poprawę sytuacji cierpiących na choroby konopią leczone, w praktyce narażonych na represje mimo przyjaznego orzecznictwa Sądu Najwyższego. Sadzenie staje się również tańsze i bardziej ekologiczne, bo może być szeroko praktykowane w świetle dziennym, w ogródkach, nie tylko w specjalnych instalacjach. Redaktor wspomina, że jego zdaniem prawdopodobnie nie dojdzie do zwiększenia liczby konsumentów, bo już nastąpiło swoiste nasycenie; ponadto, powołując się na przykład USA ukazuje, iż jest to kwestia nie związana zbytnio z prawodawstwem. Dodajmy: nawet jeśli zasmakuje w konopiach jeszcze więcej ludzi – cóż złego w tym – człowiek przecież wybiera sam za siebie – jeśli nie można być aresztowanym za niepalenie i niesadzenie, dlaczego totalitaryści chcieliby więzić za palenie i sadzenie tych, którzy swojego wyboru im nie narzucają?

W ubiegłym roku podejście do uprawy bardzo zliberalizowała także Austria. Przyczyniła się do tego niemała liczba aktywistów i względnie niehisteryczne podejście przedstawicieli oficjalnych instytucji (niektórzy, jak były Minister Zdrowia, Ettl, nie stronili od małego co nieco). Podczas gdy sankcje wobec handlarzy zostały zaostrzone, przestępstwem nie jest już sadzenie dla własnych potrzeb (oraz na cele lecznicze, naukowe itp.). Każdemu przysługuje dziesięć roślin. Co prawda na prowincji wciąż można mieć problemy ze zmagazynowanymi zbiorami, ale jest już jasne, że niezależnie od ilości, kto nie sprzedaje, nie musi się obawiać kryminału. Głośne orzeczenie sądowe  przyznało wolność hodowcy-posiadaczowi 10 kilogramów. Potężne zapasy nawet dla zachłannego konsumenta... a jednak sąd uszanował godność człowieka i ustanowione prawo.

Na marginesie: Nie sądźcie, że macie najgorzej, albo że padliście ofiarą międzynarodowego spisku – jest w Europie kraj, gdzie prawo jest gorsze – oszczędzę zgadywania, to nie Białoruś i nie Szwecja, nie Francja, nie Rosja i nie Ukraina, nawet nie potwornie restrykcyjna Słowacja: to Bułgaria... słynna co prawda z wyjątkowej wręcz korupcji i samowoli władz... nasi „reprezentanci” powiedzą jednak, że jest normalnie... a nawet, że potrzebują więcej władzy. Wiadomo, władza deprawuje... ale że nawet się przed światem nie wstydzą?
Sąd Apelacyjny uchylił karę dwóch miesięcy pozbawienia wolności (warunkowo zawieszoną) dla znanej aktywistki, ponad pięćdziesięcioletniej Bushki Bryndovej, która oprócz wyrobu i promocji darmowych maści leczniczych ze swych roślinek ośmieliła się inhalować dymem na astmę, co pierwotnie uznano za „nadużywanie do celów toksykomańskich”. Długowłosy sędzia nakazał rewizję procesu, jak stwierdził, pierwszy sąd zignorował kluczowe informacje.

Dziennikarz radiowy w programie poświęconym temu skandalowi (http://www.bushka.cz/BEZ+OBALU+BUSHKA+++REAKCE.mp3 ) nadmienił, że już w międzywojniu astmatycy wdychali dym papierosów z konopi. Dzwoniący słuchacze, emeryci i w średnim wieku, byli dość zgodni, że doszło do nadużycia władzy „na postrach” (za bezpłatne, naturalne lecznictwo) i że sprawy medycznego zastosowania konopi nie powinny leżeć w gestii polityków ani (pozbawionych kontroli) przedstawicieli aparatu prawnokarnego.
 
 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)