A+ A A-

Marihuana na padaczkę

Jak dotąd niemalże nie zajmowano się badaniem klinicznym skuteczności leków na bazie marihuany w terapii padaczki.

Zajmuję się kilkoma pacjentami cierpiącymi na epilepsję, którzy mają bardzo dobre doświadczenia z zastosowaniem marihuany. Chciałbym tu krótko przedstawić doświadczenia jednego z nich.

W dzieciństwie po raz pierwszy miał tzw. napady ogniskowe, które w ówczesnych czasach nie były uznawane za ataki epileptyczne. Zniknęły i pojawiły się znowu dopiero w wieku dorosłym. W okresie młodzieńczym pacjent zaczął spożywać marihuanę. Ataki rozpoczęły się na nowo, gdy z powodu wyjazdu zagranicznego pacjent przez kilka dni nie przyjmował marihuany. Najpierw ataki dawały o sobie znać poprzez wewnętrzne uczucie ucisku, wyostrzenie słuchu i niespokojne poruszanie rąk, zimne poty i bladość na twarzy. Jeden atak trwał tylko dwie minuty. Zdarzało się jednak kilka ataków dziennie, tak że stały się bardzo uciążliwe. Gdy przyjmował marihuanę, ataki nie występowały, natomiast powracały każdorazowo 3-4 dni po odstawieniu marihuany. Inne lekarstwa na padaczkę wywołują u niego silne skutki uboczne. Inny pacjent cierpi na padaczkę uogólnioną, przy której pojawiają się niekontrolowane ruchy rąk i nóg oraz upadki na ziemię, co niejednokrotnie doprowadziło już do urazów. Nie wiadomo, czy częstotliwość występowania ataków zmniejsza się wraz z przyjmowaniem marihuany, jednakże po atakach o wiele szybciej dochodzi do siebie.

Bez marihuany jeszcze kilka godzin po ataku cierpi na bóle mięśni, silne napięcie wewnętrzne oraz rozkojarzenie jak również przyjemnie odmienny sposób postrzegania własnego ciała. W przypadku przyjmowania marihuany objawy te występują w zdecydowanie mniejszym nasileniu.
Zgodnie z obecnym stanem wiedzy naukowej THC działa antypadaczkowo, przerywając synchronizację aktywności elektrycznej komórek nerwowych. Synchronizację tę można wyobrazić sobie jak orkiestrę, w której muzycy grają w zgodnym takcie. W przypadku ataku epileptycznego dochodzi do niezwykle silnej synchronizacji aktywności nerwowej. W badaniu przeprowadzonym w 2006 roku na zwierzętach badacze udowodnili, że podanie THC wyprowadza komórki nerwowe ze wspólnego taktu. Neurony uwalniały wprawdzie taką samą liczbę impulsów nerwowych, ale nie działo się to synchronicznie. Takie działanie THC pozwala wyjaśnić nie tylko antyepileptyczne działanie marihuany, lecz również myślenie skokowe i nagle zmniejszoną wydajność pamięci po spożyciu konopi.
Wydaje się, że kannabinoidy znajdujące się w organizmie, tzw. endokannabinoidy, odgrywają naturalną rolę w redukowaniu ataków skurczów. Endokannabinoid o nazwie anandamit jest skuteczną substancją antyepileptyczną działającą na zwierzętach nawet wtedy, kiedy inne substancje antyskurczowe są nieskuteczne. Badacze na uniwersytecie w Moguncji wykazali w 2010 roku, że wysoka koncentracja receptorów kannabinoidowych 1 w pewnych regionach mózgu zmniejsza liczbę ataków u myszy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że u epileptyków aktywność systemu endokannabinoidowego, a tym samym jego funkcja ochronna, jest osłabiona. Stężenia anandamidu w płynie mózgowo-rdzeniowym były również zmniejszone u pacjentów z dopiero co zdiagnozowaną i jeszcze nieleczoną padaczką, zaś aktywność receptorów kannabinoidowych 1 była w porównaniu z osobami zdrowymi ograniczona do jednej trzeciej.

Już w latach 40-tych, zatem jeszcze przed dokładnym zdefiniowaniem THC w roku 1964, przeprowadzono małe badanie kliniczne z wykorzystaniem syntetycznego kannabinoidu o nazwie DMHP.

Pięcioro dzieci z atakami padaczki uogólnionej (napady toniczno-kloniczne), których leczenie przy użyciu zwykłych leków nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, otrzymywały przez 3-7 tygodni wspomniany wyżej kannabinoid. Trójka dzieci zareagowała podobnie jak na poprzednie leczenie przy użyciu standardowych leków, czwarte dziecko zostało niemalże zupełnie, zaś piąte zupełnie wyleczone z ataków. Na tym przykładzie widać, że w niektórych przypadkach marihuana może przynieść wiele korzyści. Niestety brak jest kolejnych badań klinicznych.

W poprzednich dziesięcioleciach opublikowano jednakże kilka przypadków epileptyków, których stan polepszył się wraz z przyjmowaniem marihuany. Dwa z tych przypadków zostały opisane w książce Lestera Grinspoona. Grinspoon przedstawił historię 53-letniego mężczyzny, który mógł kontrolować swoją uogólnioną padaczkę jedynie przy pomocy dostępnych leków, godząc się tym samym na silne skutki uboczne. W 1976 roku zalecono mu marihuanę, co umożliwiło mu wkrótce zredukowanie dawki lekarstw o połowę, co doprowadziło do znacznego zmniejszenia skutków ubocznych.
Zmniejszyła się również częstotliwość ataków. Niedawno lekarze uniwersytetu nowojorskiego przedstawili historię 45-letniego mężczyzny cierpiącego na padaczkę, który również wiele skorzystał na terapii z wykorzystaniem marihuany, pisząc, że „przypadek ten potwierdza inne anegdotyczne dane, w myśl których zastosowanie marihuany może być skuteczną terapią dodatkową w przypadku niektórych pacjentów”.

Artykuł z 45 numeru Gazety Konopnej SPLIFF



Dr med. Franjo Grotenhermen
Współpracownik Instytutu Nova w Hürth k. Kolonii i przewodniczący stowarzyszenia Cannabis als Medizin (Marihuana jako lekarstwo, ACM).

Oceń ten artykuł
(3 głosów)