Marcelo i Mikrowafle
Był prekursorem muzyki z rodzaju postindustrialnego live-electronic. W ramach tego gatunku powołał do życia grupy performersko-muzyczne: Fjoletowe Płyny Zdrowotne (1987-1989), Morris Generativ (1989-1993), Protoplazma (1993-2003), E-1 (1996, projekt solowy), Mikrowafle (2003).
Do rozmowy z Marcelo skłoniło mnie wiele kwestii. Po pierwsze jest prekursorem polskiego, jak i nie wschodnioeuropejskiego electro. Po drugie cenię jego wszechstronność i wytrwałość sceniczną. A po trzecie miał odwagę, jak niewielu muzyków w kraju, spoza sceny powiedzieć kilka gorzkich słów prawdy na tematy związanymi z używkami…
SD: Słyniesz z udziału w wielu przed przedsięwzięciach. Co najmilej wspominasz i co najwięcej Ciebie inspirowało dalej, dalej by mimo wąskiego grona odbiorców tworzyć?
M: Najmilej to wspominam pewne okresy Protoplazmy, chodzi np. o konkretnych ludzi, z którymi aktualnie działałem - np. z Pawłem Maciakiem i Motylem, także o osobliwą atmosferę kilku specyficznych wydarzeń... Tak, bywały naprawdę mile chwile. Bardzo przyjemny był też rok 2004, kiedy z MIKROWAFLAMI zaczynało się coś dziać i byliśmy naprawdę wystrzałowym składem…
No a inspiracje to zawsze bywały różne. Od czystej magii, okultyzmu i metafizyki, po ciekawe rozwiązania z dziedziny elektroniki czy cybernetyki. Był np. okres parateatralny - bardzo na przykład konceptualny TEATR ELEKTRYCZNY, który chyba istniał bardziej w teorii, niż praktyce. Dla mnie też inspiracją jest kino czy programy telewizyjne z lat 70 - np. „SONDA” „Telewizja Młodych Kosmonautów” czy Adam Słodowy... To wszystko z kolei znalazło ujście w produkcjach dla telewizji, które robiłem dla Dwójki oraz w grupie filmowej PLAZMA TV, która obecnie odnosi sukcesy w kinie niezależnym. To chyba najważniejszy projekt, w którym uczestniczę.
SD: W obecnej rzeczywistości młodzież sięga po różne odskocznie od codziennych zmagań z losem. Są to narkotyki, nieuzasadniona przemoc i tym podobne wybryki okresu dojrzewania. Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać polityka narkotykowa państwa?
M: Na takie tematy trzeba wypowiadać się niezwykle ostrożnie. Nie tylko, że mamy chorą władzę obecnie i naprawdę można się bać inwigilacji i wszelkich możliwych sankcji (zupełnie, jak za komuny!)
Świadomość tego wszystkiego wzrosła obecnie, myślę, że także wśród młodzieży. Dlatego trudno mi się teraz na pewne tematy wypowiadać jednoznacznie - o ile kiedyś byłem bardziej radykalny i bezpośredni. Ja np. osobiście mam swoje preferencje wśród pewnych lekkich używek i jest to naprawdę MOJA OSOBISTA SPRAWA. Jeśli ktoś postanowił państwo nazwać DEMOKRATYCZNYM, to powinien to uszanować i nie wtrącać się w osobiste preferencje jednostki. Jedyne wyjście, to zalegalizować, co się da. Wprowadzanie sankcji sprzyja jedynie patologiom: gangsterstwu, korupcji, sensacji, której będzie się poszukiwać... To wcale nie pomaga młodzieży, ani nikomu. Nie kumam, dlaczego niektórzy chcą na siłę innych uszczęśliwiać? A tym bardziej, jak ktoś może mieć monopol na prawdę? Wierzę natomiast, że ktoś może mieć w tym po prostu swój interes...
SD: Błędne koło. Czy nie w wychowaniu tkwi źródło?
M: Inną sprawą jest walka z patologiami w społeczeństwie. Nie tylko wśród młodzieży - powinno się raczej zacząć od rodziców! Ale tutaj akurat nic nie wskóramy zakazami - one raczej przynoszą wręcz odwrotny skutek. Tutaj pozytywny skutek może przynieść uczciwe UŚWIADAMIANIE.
Tymczasem posuwamy się w odwrotnym kierunku, niż DEMOKRACJA: coraz więcej rzeczy się zakazuje - ba - nawet zaczyna być odczuwalna cenzura słowa! To musi doprowadzić do jakiejś kulturalnej rewolucji.. Czekam na coś takiego. W przeciwnym razie wyprowadzam się z tego kraju.
SD: Nie jesteś pierwszym ani ostatnim, co tak myśli. Postępująca emigracja w zasadzie nikogo już nie dziwi. Nie wydaje się Tobie, iż znajdywanie alternatyw na życie, umiejętność wypełniania sobie czasu nie jest najlepszą odskocznią a zarazem inwestycją w samego siebie?
M: No, to dosyć oczywiste. Największe frustracje przychodzą, gdy człowiek zaczyna się nudzić. A nudzi się, bo nie ma w pobliżu kogoś, kto mógłby mu coś zaproponować. Dlatego apeluję do wszystkich, aby innym coś proponowali fajnego! (ale też nie na siłę, bo przyniesie się odwrotny efekt).
SD: Święta racja. Na koniec powróćmy do MIKROWAFLI - jakie plany na przyszłość?
M: Chciałbym zrobić coś wystrzałowego! Mam kilka koncepcji, ale nie czas o tym mówić. Z takich bliższych planów, to jedynie wypromować MIKROWFLE na tyle, na ile się da - sprzyja temu nowy skład z ciemnoskórą wokalistką, która zresztą śpiewa operowo (jest z akademii muzycznej!). A jak wiadomo, jakość broni się sama…
SD: Dziękuję za rozmowę i życzę przede wszystkim satysfakcji w tworzeniu.
Facebook YouTube