Wyrwać się jak filip z konopi, czyli konopie w kulturze ludowej Słowian
W tej zielonej, pachnącej i gęstej krzewinie, Koło domu, jest pewny przytułek zwierzynie I ludziom. Nieraz zając zdybany w kapuście skacze skryć się w konopiach bezpieczniej niż w chruście, bo go dla gęstwy ziela ani chart nie zgoni, ani ogar wywietrzy dla zbyt tęgiej woni. W konopiach człowiek dworski, uchodząc kańczuka lub pięści, siedzi cicho, aż się pan wyfuka. I nawet często zbiegli od rekruta chłopi, gdy ich rząd śledzi w lasach, siedzą śród konopi.
I stąd w czasie bitew, zajazdów, tradowań Obie strony nie szczędzą wielkich usiłowań, ażeby stanowisko zająć konopiane, Które z przodu ciągnie się aż pod dworską ścianę, a z tyłu, pospolicie stykając się z chmielem, kryje atak i odwrót przed nieprzyjacielem.
A. Mickiewicz Pan Tadeusz, Księga VI, Zaścianek
Korzeń konopi głęboko wrasta w glebę historii
Pierwsze źródła potwierdzające obecność konopi w Europie pochodzą ze stanowisk archeologicznych z Niemczech, Szwajcarii i Rumunii datowanych na epokę neolityczną. Niezbity dowód świadczący o użytkowaniu tej rośliny przez ludność zamieszkującą prehistoryczną Europę pochodzi z okolic Stuttgartu w Niemczech. Znaleziono tam urnę datowaną na 500 r. p.n.e., zawierającą nasiona i liście konopi.
Przyjmuje się, że za upowszechnienie rośliny w Europie odpowiadają Scytowie, o których grecki historyk Herodot w V w. p.n.e pisał, że wykorzystują oni ziele konopne w rytuałach oczyszczenia. W jego Dziejach znajduje się następujący opis scytyjskich praktyk:
Ustawia się trzy żerdzie ze zwróconymi ku sobie szczytami; dokoła nich rozpinają filcowe osłony, łącząc je ze sobą jak najściślej; następnie do wanny, która stoi w środku między żerdziami i filcowymi zasłonami, wrzucają rozżarzone kamienie. [...] tych więc konopi nasienie biorą Scytowie i wchodzą pod filcowe namioty; potem rzucają ziarna na rozżarzone kamienie: rzucane zaczynają dymić i wytwarzają taką parę, że żadna helleńska łaźnia parowa nie mogłaby jej przewyższyć. A Scytowie ryczą z zadowolenia w tej parze.
Więcej źródeł świadczących o upowszechnieniu konopi w Europie pochodzi ze wczesnego średniowiecza. Wiadomo, że lin konopnych używali Wikingowie. Masowo też były uprawiane w Galii za czasów Karolingów, a świadectwa o dorodności tych upraw znajdujemy w edykcie Karola Wielkiego pt. Capitulare de Villis.
W późnym średniowieczu uprawa konopi w Europie jest już powszechna. Podobnie jak sporządzanie tkanin z włókien tej rośliny wśród uboższych warstw społeczeństwa. „21 fresków, znalezionych w 1865 r. na fasadzie domu wiejskiego w Niemczech, wyobraża uprawę i tkactwo konopi i świadczy o wybitnym znaczeniu tej rośliny” – pisze Sara Benetowa w doskonałym studium etnograficznym pt. Konopie w wierzeniach i zwyczajach ludowych.
Szczególnie rozpowszechniona – według ustaleń Benetowej – uprawa konopi była na obszarach zamieszkiwanych przez ludność słowiańską. Ważnym ośrodkiem była zwłaszcza Ruś, skąd eksportowano w XVI w. włókno konopne m.in. do Anglii.
Konopie w gospodarce ludów słowiańskich
Na terenach Słowiańszczyzny konopie były surowcem wykorzystywanym głównie na wsi. Włókna tej rośliny miały ogromne zastosowanie w tkactwie ludowym. Wyrabiano z nich płótno czesankowe i pacześne, tkaniny na ubrania, worki oraz postronki. Przygotowanie uprawianych konopi do uzyskiwania włókna było podobne do obróbki lnu. Technika w krajach słowiańskich polegała na wysuszeniu roślin, a następnie na tarciu (międleniu) za pomocą tzw. międlicy. Dzięki temu otrzymywano włókna, które były stosowane do wyrobów przemysłowych. Oprócz tego z nasion konopnych tłoczono olej, który stosowano w ówczesnym przemyśle. Służył on m.in. do palenia i fabrykacji mydła.
Nasion używano również do celów spożywczych. W czasie postów i świąt przyrządzano z nich tzw. „siemieniatkę”. Była to zupa podawana jako potrawa obrzędowa w wigilię Bożego Narodzenia. Potrawą wigilijną była również popularna na Kielecczyźnie i w regionie łódzkim „konepiunka”. Z kolei w okolicach Lwowa na stole wigilijnym można było spotkać tzw. „łochdziaki”, czyli pierogi nadziewane farszem z siemienia konopnego. Zupa z nasion konopnych cieszyła się popularnością także w kuchni zamków należących do Zakonu Krzyżackiego. Z kolei w klasztorach na terenie dzisiejszej Rosji i Rumunii z nasion tej rośliny powszechnie wytwarzano masło.
Zastosowanie rośliny w medycynie ludowej
Cytowana już Sara Benetowa wskazuje, że zastosowanie konopi w medycynie ludowej wiąże się z ich narkotycznymi właściwościami, a także mistycznym znaczeniem oraz mocą magiczną, jakie im przypisywano.
W Polsce, na Rusi i na Litwie funkcjonowało przeświadczenie, że dym wydzielany przez nasiona konopne rzucone na rozpalone kamienie jest dobrym lekarstwem na bóle zębów. „Stosowanie tego środka było wynikiem wiary w to, że robaczki, istniejące jakoby w chorych zębach można »dymem umorzyć«” – pisze Benetowa.
Wierzono również, że konopie są skutecznym środkiem przeciwko febrze. W Czechach i na Morawach palono przy chorym słomę konopną, a dym wypuszczano przez okno. Z kolei na Śląsku znany był zwyczaj leczenia gorączki przy pomocy nitki konopnej. „Mierzy się ją na psie, od jego głowy do ogona, zawiązuje następnie na szyi, a po siedmiu dniach zdejmuje i obwiązuje nią drzewo. Wówczas choroba znika” – wskazuje etnografka.
Źródła etnograficzne podają liczne przykłady na stosowanie konopi jako środka leczniczego przeciwko chorobom skórnym. Stosowano je w leczeniu różyczki. Wioskowy znachor kładł wówczas na objęte wysypką miejsca czerwoną wstążkę, na niej szmatę lnianą, a na wierzch rozpłaszczony pęczek konopi. Konopie zapalał, a kiedy płomień unosił się w górę, zaczynał dmuchać na ranę i żegnać się. Zabieg ten powtarzał trzy razy.
Z kolei na Polesiu przy pomocy nitki kopnej leczono brodawki pojawiające się na rękach. Człowiek, który chciał się pozbyć uciążliwego znamienia, wiązał na nitce tyle węzełków, ile miał brodawek. Następnie podczas nowiu o północy chował nitkę pod kamień leżący najbliżej domu i trzymał ją tam tak długo, aż brodawki znikły.
Przykładów zastawania konopi w medycynie ludowej jest bardzo wiele, np. w Rosji leczono żółtaczkę przy pomocy soku z utłuczonych nasion konopnych, używano ich również w łagodzeniu bólów porodowych. Warto być może jeszcze przytoczyć ciekawy motyw z terenów Słowacji. Otóż stosowano tam nawar konopny do leczenia alkoholików. Rośliny używane w tej kuracji musiały być siane jesienią, przetrwać zimę i dać plon na wiosnę. Interesujący jest również przykład z kultury ludów białoruskich. Wierzono tam, że noszenie przy sobie parzystej liczby kilkunastu ziaren konopnych dodatnio wpływa na przytomność umysłu. „Toteż niejeden mając sprawę w sądzie lub transakcję na targu, zaopatruje się w takie ziarna” – pisze Benetowa.
Magiczne właściwości rośliny
Również w dziedzinie magii ludowej interesująca nas roślina odgrywała znaczącą rolę. W większości przypadków stanowiła w mniemaniu ludu skuteczny apotropaion, czyli środek chroniący przed działaniem złych mocy.
Na Wołyniu kwiat konopi, zebrany w święto Kupały, miał chronić bydło przed urokami wiedźm. Podobne przeświadczenie funkcjonowało na Polesiu. Tam tuż przed dniem św. Jerzego lud udawał się do znachora, który przez całą noc splatał powrózki konopne i szeptał zaklęcia. Nazajutrz o świcie wieśniacy rozpalali na swoich podwórkach niewielkie ogniska i rozciągnąwszy w bramie na ziemi powróz konopny, wierzbą święconą wypędzali na ulicę wszystkie zwierzęta. Następnie powróz wiązali na szyi zwierzęcia, które go pierwsze przestąpiło.
W niektórych miejscowościach o magicznej i tajemniczej mocy, jaką lud przypisuje konopiom, świadczył osobliwy sposób ich zbierania.
„W powiecie lubelskim kwiat konopny, podobnie jak i baśniowy kwiat paproci, zrywało się w następujący sposób: w nocy, dookoła kępy, gdzie rosną konopie, kreśli się święconą kredą trzy koła, skrapia je święconą wodą i czeka północy. Wówczas, jeśli kwiat sam wpadnie do buta, trzeba uciekać, nie oglądając się za siebie” – czytamy w dziele Konopie w wierzeniach i zwyczajach ludowych.
Konopie miały także służyć do wzmacniania sił fizycznych człowieka. W okolicach Sieradza panował przesąd, że aby pozostać niezwyciężonym, należy w wigilię św. Wojciecha zabić węża i zakopać go w ziemi. Następnie z konopi, które wyrosną w tym miejscu uwić sznur i opasać się nim. Z tajemną mocą rośliny związana jest również ukraińska bajka o „Smoku kijowskim”. Otóż znajdziemy tam wzmiankę o bohaterze, który zgładził potwora odziawszy się w koszulę konopną wysmarowaną smołą.
Roślina miała również zastosowanie we wróżbach miłosnych, na co wskazują obrzędy odprawiane w noc św. Andrzeja. Na różnych terenach Słowiańszczyzny popularne były wróżby, w których kluczową rolę odgrywało symboliczne wysiewanie konopi. Na Huculszczyźnie, na przykład, dziewczyna wychodziła w noc św. Andrzeja na dwór, zrzucała z siebie koszulę i wlekła ją trzy razy dokoła chaty. Potem szła do zagrody i siejąc nasiona konopne mówiła: „Mam zostać tak długo dziewką, aż z tego siemienia wyrosną konopie, ja te konopie zbierać będę już nie sama, ale z mą drużyną”.
Nieco odmienną formę wróżby miłosne przybierały na Mazowszu. Tam dziewczyna wiązała dwie młode łodyżki konopne, czekając aż wyrosną. Jeżeli okazało się, że należą do różnej płci, to znaczyło, ze wkrótce czeka ją małżeństwo.
Konopiom jako roślinom o charakterze magicznym towarzyszył swoisty rodzaj ambiwalencji. Z jednej strony były wykorzystywane jako środek zabezpieczający przed złymi mocami i jako element wróżb miłosnych, z drugiej zaś w niektórych regionach kategoryzowano je jako siedlisko istot z panteonu demonologii ludowej. Dla przykładu na Słowacji istniało przeświadczenie, że w zagonach konopnych mieszkają diabeł, wiedźmy i południce. Stąd też wzięło się tamtejsze przysłowie: „Śmieje się jak diabeł w konopiach”.
O niebagatelnej roli konopi w kulturze ludowej może również świadczyć mnogość zabiegów magicznych mających zapewnić urodzaj tej rośliny. Tu warto przytoczyć jedynie najbardziej charakterystyczne i jednocześnie rozpowszechnione na terenie całej niemal Europy tzw. tańce konopne. Polegały one na wykonywaniu podskoków, które stanowiły miarę wzrostu rośliny.
„Wyrwać się jak filip z konopi”
Na terenach Słowiańszczyzny, podobnie jak w innych częściach Europy, drastyczne zmniejszenie areałów uprawianej konopi nastąpiło wraz z nastaniem XX w. Wiązało się to z upowszechnieniem innych surowców do wyrobu tkanin oraz przeobrażeniami agrarnymi na wsi. Dziś o popularności tej rośliny w staropolskiej kulturze warstw chłopskich świadczą przede wszystkim utrwalone w źródłach etnograficznych obrzędy i związane z nimi wierzenia.
O tym, że konopie były istotnym elementem krajobrazu staropolskiej wsi, świadczy też m.in. przysłowie, które na stałe gości we współczesnej polszczyźnie. Chodzi o powiedzenie: „Wyskoczyć jak filip z konopi”. Utrwalił je w swojej epopei Mickiewicz, ale podał przy tym jego błędną etymologię. Poeta twierdził, że pochodzi ono od niejakiego pana Filipa, który był właścicielem majątku Konopie. „Raz na sejmie poseł Filip ze wsi dziedzicznej Konopie, zabrawszy głos, tak dalece odstąpił od materii, że wzbudził śmiech powszechny w Izbie. Stąd urosło przysłowie: wyrwał się jak Filip z Konopi” – pisał w objaśnieniach do „Pana Tadeusza” Mickiewicz.
Tymczasem prawda jest inna. Przysłowie „Wyrwać się, wyskoczyć jak filip z konopi” nie ma nic wspólnego ze szlachcicem Filipem. Pochodzi z Białorusi, gdzie filipem nazywano w gwarze ‘zająca’. Filipy zazwyczaj niespodziewanie wyskakują z konopi rosnących na polach, stąd przeniesienie nazwy takiego zachowania na „niedorzeczne odezwanie się, powiedzenie czegoś niestosownego, bezmyślnego”.
Doczekal
Facebook YouTube