Bioponika - krótka historia
Pierwsze eksperymenty z hydroponiką zacząłem ponad 40 lat temu, ale dopiero od około 22 lat zajmuję się tym etatowo. Przez te wszystkie lata zawsze, gdy ktoś pytał mnie, z czego żyję, mówiłem, że pracuję przy hydroponice. I ten sam dialog:Hydro czym? – Hydroponice. – Hydrofonice? – Nie, hydroponice. To sztuka uprawy roślin z odsłoniętymi korzeniami, w roztworze odżywczym.
Ludzie stwierdzali, że jestem dość dziwny. Potem padało nieuniknione:
Czy to naturalne?
Wtedy musiałem tłumaczyć, że nie jest, za to jest ekologiczne. Używamy czystych soli mineralnych jako pożywki, technologia ta oszczędza mnóstwo wody, a roślina jest szczęśliwa i może w pełni wykorzystać potencjał tkwiący w jej genach. Wytwarzamy warzywa, które mają dobry smak i wartość dietetyczną. Produkujemy też zioła aromatyczne i lecznicze o wysokich zawartościach substancji aktywnych.
Streszczam tu krótki dialog złożony z wielu pytań i odpowiedzi. W końcu rozmówca stwierdzał, że może nie jestem szalonym naukowcem zatruwającym planetę.
Po tylu latach wiem, że ludzie chcą czegoś organicznego, więc chcę im dać coś organicznego. Uświadamiałem sobie, że od wniosku do realizacji daleka droga.
Nawóz hydroponiczny musi być płynny lub w całości rozpuszczalny. Klasyczne nawozy stosowane w uprawach organicznych, płynne, nie nadają się. Pożywki-ekstrakty z ryb lub z krwi (ang. blood meal) nie mogą być dodawane do wody: gniją i/lub wydzielają nieopisany smród! Inne, jak ekstrakty z alg, humus, przefermentowane pokrzywy itp. są zdrowe dla roślin, dla mikroorganizmów w glebie oraz mają inne zalety... ale zawartość minerałów nie jest wystarczająca! Brakuje bardzo wiele do bogactwa, jakie oferują czyste sole mineralne. Cel był taki: dostarczyć klientowi buteleczkę, z której będzie mógł dawkować 2-4 ml/l, taki sam lub lepszy koncentrat, jak większość nawozów sztucznych na rynku. W końcu znalazłem produkt uboczny agrokultur spełniający formalne wymogi dla produktów organicznych. Ma formę cieczy i na jego podstawie można zrobić nasz nawóz. Zawartość soli była znacznie lepsza, ale wciąż nie zadowalająca.
Kluczowe pierwiastki są kłopotliwe: azot oraz fosfor. Pierwszy dlatego, że bardzo niewiele źródeł odpowiada standardom „organiczności” (dawka azotu jest tak naprawdę jedną z głównych różnic między takimi uprawami, a „mineralnymi”). Drugi, fosfor, dlatego, że wszystkie klasyczne źródła, jak fosforyt, nawóz nietoperzy i podobne są kiepsko rozpuszczalne! Dokonałem wielu eksperymentów próbując rozwiązać ten problem, przez jakiś czas bezskutecznie, zanim odkryłem. Zamiast rozpuszczać to, co nie chce się rozpuszczać, zastosowałem formę koloidalną. Cząstka koloidalna jest na tyle drobna, że pozostaje zawieszona w cieczy, mimo, że nie tworzy roztworu. Seria prób zajęła kolejny rok (trzeci od początku procesu). Potem potrzebowałem tylko dodać nieco aminokwasów, hormonów roślinnych i kwas fulwowy (oczywiście wszystko z akceptowanych źródeł) i ostatecznie miałem Graala: BioSevia, doskonały nawóz organiczny, o jakim marzyłem!
Teraz pozwólcie mi krótko wytłumaczyć tym z Was, którzy nie śledzili tematu, podstawową różnicę między nawozem organicznym a sztucznym.
Jon pierwiastka, jaki roślina pobiera, jest oczywiście dokładnie identyczny, ale forma, w jakiej jest obecny w ziemi lub w tym przypadku w roztworze, bardzo się różni. Sól mineralna rozpuszcza się w wodzie do jonów (cząstek z ładunkiem elektrycznym), które korzenie bezpośrednio absorbują. W nawozie naturalnym jony są „zespolone”, tj. tworzą molekuły substancji organicznych, czyli są związane razem z węglem i wodorem. Aby je uwolnić, cząsteczka musi być rozłożona przez bakterie bądź grzyby, które żywią się związkami węgla. W ziemi czynią to niezliczone mikroorganizmy, które są w niej zawsze obecne. Recycling materii organicznej to nieprzerwany proces, który jest podstawą całego życia na Ziemi. Rośliny czerpią substancje odżywcze również absorbując produkty dekompozycji skał, dzięki działaniu wody i innych mikroorganizmów.
Aby więc mieć prawdziwy nawóz organiczny do hydroponiki, musisz powtórzyć taki proces, innymi słowy wprowadzić do systemów życie... to już kolejne wyzwanie! Jedna możliwość to pozwolić, by działo się to samo. Życie jest wszędzie, na nas i w nas, w powietrzu, w wodzie, wszędzie. Właśnie dlatego tak trudno jest osiągnąć względną sterylność. Jeśli roztwór jest dobrze napowietrzony, bakterie itd. po jakimś czasie pojawią się, by żyć w nim i kolonizować system. Próbowałem w ten sposób, to działa, ale początek jest powolny. Chciałem, aby rośliny miały odżywkę od samego startu, kiedy potrzebują jej najbardziej.
Zacząłem sprawdzać różne źródła, różne mieszanki. Pragnąłem czegoś taniego i szeroko dostępnego. Odpowiedź przyszła po kolejnym roku: Trichoderma. Działają bardzo sprawnie i są niedrogie. Rozwój “Bioponics Technology” był zakończony. Trzeba było zdobyć patent. Złożyłem wniosek we Francji i po jakimś czasie, w 2005 otrzymałem patent nr 05.11569 15/11/05°. Otrzymałem również międzynarodowy certyfikat.
Następne eksperymenty, prowadzone w General Hydroponics Europe miały porównać rezultaty w uprawach hydroponicznych (z Flora Series) i bioponicznych (z BioSevia). Wyniki były dość interesujące!
Jak wspomniałem, jedna z głównych różnic pomiędzy składem nawozu mineralnego i organicznego to poziom dostępnego azotu. Idea produkcji bioponicznej polega na tworzeniu zrównoważonej agrokultury. Celem jest dać mniej azotu i faworyzować kwitnienie i rozwój owoców, zamiast rozwoju wegetatywnego, który bywa obfity, ale niepotrzebny. Ciekawym aspektem bioponiki jest proporcja pomiędzy biomasą i plonem. Przykładowo dla tego samego zbioru, załóżmy kilograma pomidorów, masa liści i gałązek będzie dużo niższa, niż przypadająca na kilogram pomidorów uprawianych mineralnie.
To bardzo ekonomiczne, gdyż pobór wody i nawozów kosztuje, a producent mógłby je wykorzystać gdzie indziej. Bioponika łączy zalety hydroponiki i upraw glebowych.
Testy robiliśmy na bazyliach, gdzie plony na nawozach sztucznych były niemal dwukrotnie większe, na rumiankach, gdzie zebraliśmy nieco więcej kwiatów w bioponice oraz na pomidorach, gdzie nawozy sztuczne dały średnio 15% większy plon. Pamiętajmy, że gdyby nawozy naturalne umożliwiały większe zbiory niż mineralne, każdy uprawiał by organicznie!
Kiedy przyszło ocenić smak i aromat, nie oczekiwałem dużych różnic, gdyż w General Hydroponics mamy nawozy najwyższej jakości, a owoce z upraw często doceniają szefowie najlepszych restauracji na świecie. Jednakże aromat był mocniejszy, przede wszystkim dla pomidorów. Również ilość cukrów była wyższa. Nie prowadziliśmy analiz chemicznych na poziom składników aktywnych rumianku.
Odtąd uprawialiśmy różne gatunki w tej technologii i stale odkrywamy jej potencjał. Stosowanie nawozów naturalnych w hydroponice zdobywa popularność pomału, bo jest dla hodowców czymś niemal zupełnie nowym. Z drugiej strony, nawóz polubili zwolennicy upraw glebowych. To, co działa w hydro, zadziała i w ziemi. Mamy wielu klientów, osób prywatnych i firm, którzy nawożą BioSevią glebę. Jedną z zalet dla profesjonalistów jest to, że rozpuszcza się i nadaje do systemów irygacyjnych.
Teraz, gdy powiem „hydroponika”, a ludzie zapytują „Czy to naturalne?”, mogę po prostu odpowiedzieć „Tak, oczywiście”.
Facebook YouTube