A+ A A-

Alternatywne wybory

Australijska karta do głosowania w systemie preferencyjnym AEC
Nieodłącznym elementem głosowania preferencyjnego (AV - alternative voting) są jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). Choć sam wielokrotnie mówiłem i pisałem o wadach JOW, w obliczu kolejnego kryzysu rządowego wprowadzenie drastycznych zmian w ordynacji wyborczej wydaje się nieuniknione. Bez głębokiej reformy sposobu, w jaki wybieramy swoich przedstawicieli, żadne nowe wybory niczego nie zmienią - dalej u władzy będzie POPiS, a reprezentować nas będą anonimowe maszynki do głosowania.

Zwyczajne JOW ma jedną, podstawową wadę - promuje duże partie. Pokazują to dobitnie kompozycje parlamentów tych państw, które stosują JOW od dawna, czy nasz niedawny eksperyment z wyborami do Senatu. Istnieje jednak mechanizm, który czyni jednomandatówki propozycją co najmniej godną rozważenia i ogólnonarodowej dyskusji. Mowa o głosowaniu preferencyjnym - zamiast zaznaczać jeden krzyżyk przy wybranym kandydacie, wyborca może ocenić każdą opcję zgodnie ze swoimi preferencjami.

Głosowanie alternatywne polega na wpisaniu na karcie wyborczej naszych kolejnych preferencji. Jeśli nasz ulubiony kandydat przepadnie, nasz głos idzie na naszą dwójkę, trójkę itd. aż do wyłonienia zwycięzcy. Takie rozwiązanie gwarantuje pełne poszanowanie każdego głosu i prowadzi do bardziej uczciwych wyników, eliminując potrzebę głosowania taktycznego. System przypomina trochę połączenie pierwszej i drugiej tury w jedno (co swoją drogą wiąże się także ze sporymi oszczędnościami).

Jak wygląda JOW w praktyce? Weźmy za przykład moją miejscowość - Tczew. Przy obecnej liczbie posłów (która notabene wymaga zmniejszenia o około 20%), każdy okręg wyborczy liczyłby mniej więcej 80 tysięcy mieszkańców - akurat tyle, ile moje miasto razem z przyległościami. W ostatnich wyborach do Sejmu 48% głosów w Tczewie dostała Platforma, 26% PiS, 10% PSL, 8% Ruch Palikota, 5% SLD, 2% PJN, Samoobrona i Polska Partia Pracy poniżej 0,5%. Wniosek prosty - posłem z Tczewa zostałby przedstawiciel Platformy. Podobnie we wszystkich pozostałych miejscowościach woj. pomorskiego. Rezultatem wprowadzenia JOW byłoby zmniejszenie różnorodności - wygrany bierze wszystko. Zamiast proporcjonalnej reprezentacji każdej z opcji, mielibyśmy na Pomorzu 26 posłów Platformy.

Inaczej sprawa wyglądałaby, gdyby zdecydowano się zastosować głosowanie preferencyjne. Brak dostatecznie szczegółowych danych, aby przeprowadzić symulację wyników głosowania JOW+AV, niemniej jednak "powszechnie wiadomo", że duża część wyborców PO poparła Donalda tylko i wyłącznie ze strachu przed wygraną PiS. Sam kandydując w wyborach wielokrotnie słyszałem od ludzi, że chętnie poparliby mniejsze partie, ale boją się "zmarnować głos". Zastosowanie AV pozwala ludziom głosować zgodnie z ich przekonaniami bez takich obaw.

Jak wyglądałaby moja karta do głosowania? 1 postawiłbym przy kandydacie Twojego Ruchu, 2 przy SLD i 3 przy PO. Taki wybór byłby zgodny z moimi przekonaniami, a jednocześnie dawałby pewność, że w przypadku niepowodzenia pierwszej czy drugiej preferencji, uwzględniony byłby mój sprzeciw wobec przedstawicieli katoprawicy. Podobnie (choć różnić możemy się co do pierwszych preferencji) myśli duża część wyborców obu największych partii. "Głosuję na Tuska, bo boję się Kaczyńskiego" - myśli połowa wyborców PO, z obrzydzeniem stawiając krzyżyk na karcie do głosowania. "Głosuję na Kaczyńskiego, dość rządów Tuska!" - wtóruje im z równym zniesmaczeniem pokaźna część elektoratu PiSu. W rzeczywistości wiele z tych osób wolałoby poprzeć mniejsze partie. Wiedząc, że ich głos nie pójdzie na marne, dużo więcej ludzi zdecydowałoby się poprzeć odłamy PO i PiS - zyskałby zarówno Gowin, jak i Ziobro. Ten ostatni - cieszący się ogromnym poparciem w Małopolsce, nie ma niestety szansa na mandat poselski, ze względu na szkodliwą dla mniejszych partii ordynację. 60 tysięcy głosów oddanych 25/5 na Zbigniewa Ziobro poszło w piach, a europosłami zostali m.in. Siekierski czy Żółtek, którzy dostali mniej niż 30 tysięcy głosów.

Nie, żebym bronił Ministra Niesprawiedliwości - należy jednak szanować decyzje wyborców. Widząc, że ich głos nic nie znaczył, te 60 tysięcy ludzi ma w następnych wyborach trzy możliwości - ponownie oddać głos, który nic nie zmieni, zagłosować na PiS, albo zostać w domu. Taka sytuacja nie sprzyja frekwencji. W przypadku głosowania alternatywnego mogliby postawić jedynkę przy Solidarnej Polsce, dwójkę przy Prawie i Sprawiedliwości, a może nawet trójkę przy Gowinie. To samo działoby się na lewo od centrum - spora część obecnego elektoratu Platformy chciałaby dać szansę Twojemu Ruchowi czy nawet SLD. Możliwość jednoczesnego zagłosowania na TR czy SLD i preferencji dla PO nad PiS mocno zmieniłaby rozkład "pierwszych" głosów Platformy.

JOW+AV jest z powodzeniem stosowane m.in. w Australii, Irlandii, Indiach, czy w wyborach samorządowych w Londynie i niektórych stanach USA. Istnieje wiele wariantów tego rozwiązania - niektóre nakazują przypisanie preferencji do wszystkich kandydatów, inne dają nawet możliwość wyboru opcji "przeciwko wszystkim". Elementem wspólnym jest poczucie, że obywatel ma

Jak sądzicie, czy takie rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce? Głosowaliście na PO albo PiS w obawie, że "zmarnujecie swój głos"? Jak wyglądałby krajobraz polityczny po wyborach JOW+AV?

Opublikowane przez Maciej Kowalski na blogu natemat.pl: http://maciejkowalski.natemat.pl/106947,alternatywne-wybory

Oceń ten artykuł
(0 głosów)