A+ A A-

ARCHIWARIA

Kończący się, czy nawet miniony rok, miał dwa sezony – przed- i po-wakacyjny. Stąd mój top obejmuje tylko to, co w tak zwanym międzyczasie wylądowało na moim stole. Nie są to, w sposób oczywisty, tylko nowinki, ale też i archiwalia, które dopiero teraz do mnie dotarły. Upośledzony jestem trochę, jeśli chodzi o najnowszą technologię, stąd więc niczym nowości oglądam czasem jakieś stare filmy, ekscytację którymi dawno już przeżyli ci, co są na bieżąco z różnymi tendencjami mody czy światopoglądu.

 

Wracam też do lektur, zaniechanych dawniej czy odłożonych na później, ponownie odkrywając uroki synchroniczności. Przeoczone kiedyś wątki układają się w trochę inną wersję historii, czekającą na swą właściwą i odpowiednią opowieść. Bo czemu by nie rozpocząć od minionego sezonu? Gdyby jakieś wydawnictwo opublikowało w jednej książce teksty rege piosenek, znanych, bo słuchanych na ostatnio wydanych płytach, byłaby to propozycja, jaką mógłby zignorować jedynie ignorant z krwi i z kości, prawdziwy aż po głębię swej istoty. Bo gdyby chcieć zaprezentować, fragmentarycznie chociaż, dokonania jednego tylko sezonu w dziedzinie rege, to wciąż nie znajdujemy na tyle drożnego medium, które zdolne byłoby tego dokonać. Tym bardziej, że dawniej rege to było i ragga i dub i ska i rock-steady i ambient niekiedy i nawet minimal-art. Dziś to bardziej muzyka etniczna niż popularna i masowa. A każdy styl jest własnym stylem wykonawczym każdego zespołu. W ten sposób powstają nowe wersje historii, nigdy nieopisane i nijak nieopowiedziane, przez co niewidzialne i wywierające anonimowy wpływ na poglądy, tak dominujące, jak i potoczne oraz takie, które skłonni jesteśmy wyznawać jako własne. Mijający, czy też miniony już rok, chciałbym kiedyś pokazać jako najważniejszy w aktualnej historii rege. Prawdopodobnie jednak, zanim to nastąpi, ilość szczegółów ulegnie znacznej, przez co i znaczącej redukcji.

Którzy wykonali coś w tak zwanym międzyczasie i nie zadbali o to, by nie znalazło się to na moim stole, sami są sobie winni braku partycypacji w aktualności. Pamiętam bowiem dawne czasy, gdy pytali mnie różni reprezentanci rege w Polsce, dlaczego nie prezentuję ich nagrań w swoich radiowych programach [Pieśni Wędrowców w Trójce i Domowe Archiwum w Harcerskiej Radiostacji], na co odpowiadałem, że nie mam tych nagrań, ponieważ ich nie dostałem, choć mój kontaktowy adres nie zmienił się przez te lata. I nawet numer telefonu jest niezmiennie taki sam. Teraz jest to oczywiście trochę inaczej, więc przypominam i polecam uwadze adres myspace.com/audiomara, niemniej Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. zachowuje swą aktualność kontaktową, a to przecież tytuł moich dawniejszych prezentacji radiowych. Tak więc, czy inaczej, sytuując Dzień Niezależności w listopadzie, zbliżam tę całą historię ku ramom obrazu, ograniczonego przez opowieść, jaką inni mają na ten temat do opowiedzenia.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)