A+ A A-

Konopie w kulturze i przemysle: zatrzymany postep

Praca Sary Benetowej powstała w niesławnych latach 30. XX wieku i nie jest wolna od wpływu ich prohibicyjnego klimatu i stwierdzeń typowych dla tego burzliwego czasu. Od tamtej pory zdobyliśmy wiele nowych, cennych informacji na temat konopi i otaczającego nas świata.  
Konopie (Cannabis indica, sativa, ruderalis) należą do najstarszych roślin uprawianych przez człowieka. Przez tysiąclecia uważane były za najbardziej pożyteczny plon znany ludzkości.
 
W Afryce, Europie i Azji konopie zawsze dostarczały człowiekowi ogromnych ilości włókna i oleju, przyczyniając się do powstawania i upadków wielkich cywilizacji. Aż do rewolucji przemysłowej w XIX wieku stanowiły one podstawę najważniejszego przemysłu ludzkości, dostarczając jej większości potrzebnych włókien, olejów i papieru, a także pożywienia, lekarstw, używek i tysięcy innych produktów. Około 80% papieru i tekstyliów używanych na świecie było wytwarzanych z konopi. Wydawnictwo Columbia History of The World stwierdza, że najstarszym znaleziskiem kultury przemysłowej ludzkości jest skrawek tkaniny konopnej pochodzący z ok. 8000 r. p.n.e. W Cesarstwie Japonii tradycja nakazywała rodzinie cesarskiej używanie tekstyliów konopnych. Także dzisiaj naukowcy zachwycają się unikalnymi właściwościami termicznymi, ekranującymi, antyalergicznymi i zdrowotnymi tej tkaniny.

Konopie dostarczają 4 razy więcej papieru niż obecnie produkuje się z drzew i jest to papier bez porównania trwalszy i lepszy jakościowo. Pierwsza drukowana Biblia Gutenberga i oryginał Deklaracji Niepodległości zostały sporządzone na papierze konopnym. Mało kto wie, że konopie mają też zastosowanie w budownictwie: wapno z nimi jest mocniejsze i 6 razy lżejsze niż cement. Europejskie firmy budujące domy w ten sposób mają tysiące zamówień i nie nadążają z ich realizacją.

Przez tysiąclecia konopie były filarem rolnictwa, przemysłu oraz miały decydujące znaczenie strategiczne. Nie dziwi zatem fakt, że Cesarstwo Rzymskie toczyło o nie wojny, zaś Anglii, Hiszpanii, Holandii i innym krajom pomogły podbijać morza i lądy. Z konopi wytwarzano ok. 25 000 różnych produktów, od oliwy spożywczej po liny okrętowe. Stanowiły one jedną z przyczyn wyprawy Napoleona przeciwko Rosji. Historycy twierdzą, że przyczyniły się w XVI i XVII w. do wzrostu dobrobytu i liczby urodzeń oraz małżeństw we Francji. ówczesny lekarz i pisarz Francis Rablais twierdził, że gdyby jakakolwiek roślina miała zostać królem światowej flory, byłyby to konopie.

Konopie wywarły także wielki wpływ na rozwój duchowości, poezji, sztuki. Ich nasiona archeolodzy odkryli w starożytnych i średniowiecznych miejscach pochówku, w grobach Chińczyków, Hindusów, Scytów, Żydów, a także Wikingów, Francuzów, Niemców. W Chinach znano je już 10 tys. lat p.n.e., a państwo środka nazywano kiedyś krajem konopi i morwy. Do dziś są tam wykorzystywane w czasie ceremonii pogrzebowych. Najstarsze wzmianki o konopiach pochodzą z dawnej literatury medycznej i religijnej starożytnych Chin, Indii i Bliskiego Wschodu.

Wiele krajów (np. Rosja) uczyniło konopie składnikiem swojej diety – nasiona konopne zawierają wszystkie podstawowe aminokwasy oraz kwasy tłuszczowe, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu i utrzymania zdrowia. Przez tysiące lat były cenionym składnikiem odżywczym dla umysłu i ciała. Budda w swoich ascetycznych latach miał żywić się wyłącznie nimi. Ptaki chętnie wybierają te nasiona – dzięki nim żyją dłużej i są zdrowsze; ciekawe, że także…więcej śpiewają.

Pierwsi amerykańscy prezydenci G. Washington i T. Jefferson uprawiali konopie. Waszyngton powiedział: „Wykorzystujcie konopie jak najlepiej. Uprawiajcie je wszędzie.” Jefferson stwierdził, że najbardziej wartościową rzeczą, jaką może zrobić naród, to dodać roślinę do swojej kultury.

Pierwsze amerykańskie prawo dotyczące konopi, ustanowione w Virginii w 1619 r., nakazywało uprawiać je w każdym gospodarstwie. W historii USA bywały okresy, w urządzenie do produkcji sznura z konopiczasie których można było trafić za kraty za odmowę zajmowania się konopiami (Wirginia 1763-67). Dzisiaj w tym stanie posiadanie choćby 1 krzaka rośliny grozi karą od 5 do 30 lat więzienia.

Prawdopodobnie zakaz tak ważnej strategicznie rośliny miał swoje źródło w intrygach polityczno-rodzinnych w amerykańskim przemyśle na początku XX wieku. Był on ściśle związany z wprowadzaniem na rynek syntetycznych tkanin takich jak nylon i stylon, a także z rozwojem przemysłu naftowego. Sprytnie użyto nieznanego wówczas słowa „marihuana”, aby zakazać uprawy i zbiorów powszechnie cenionych konopi. Lokalne meksykańskie określenie zna już dziś cały świat. Zakaz ten stał się jedną z głównych przyczyn dzisiejszego globalnego kryzysu moralnego i ekonomicznego.

    Włókna syntetyczne nie miały szans konkurować z najtrwalszym (10 razy bardziej niż dżins), najtańszym i zarazem najdelikatniejszym włóknem naturalnym. Pierwsze Levisy były robione z konopi. Nieprzypadkowo zakaz uprawy konopi wprowadzono 2 miesiące po wynalezieniu nowych maszyn i metod pozyskiwania włókna konopnego – czas potrzebny na to spadł z 300 roboczogodzin do...jednej godziny. Podobna maszyna do bawełny wywołała prawdziwą rewolucję w cenach i przemyśle włókienniczym. Bawełna potrzebuje jednak, w przeciwieństwie do konopi, ogromnych ilości wyjątkowo toksycznych, nielubianych przez rolników i obrońców środowiska nawozów chemicznych. Uprawy bawełny to zaledwie 2,5 % areałów rolnych na świecie, tymczasem pochłaniają ponad 20 procent globalnego zużycia środków owadobójczych. Do wyprodukowania koszulki używa się 8000 różnych chemikaliów, jedna łyżeczka tej mieszanki wylana na skórę jest w stanie zabić dorosłego mężczyznę.

W trakcie trwania prohibicji zdarzały się przerwy - w czasie II wojny światowej sukces aliantów zależał od konopi, więc nakręcono film Konopie dla zwycięstwa. Po wojnie zakaz utrzymano, choć USA importowały miliony ton surowca z Indii. Dzisiaj Stany Zjednoczone są jedynym rozwiniętym krajem, w którym konopie są zakazane nawet w przemyśle i rolnictwie. W Unii Europejskiej natomiast ich uprawa jest zalecana, a nawet subsydiowana.

Wizjoner przemysłu samochodowego Henry Ford w latach 30. XX wieku wyprodukował samochód z konopi. Także silniki na biopaliwa Diesla były znane od początku XX wieku - olej roślinny dawał światło w lampach już w czasach prehistorycznych. Przemysł motoryzacyjny wyobrażali sobie jako nową gałąź rolnictwa, które wytwarzałoby wtedy znaczącą część energii. Samochód Forda z 1941 r. z celulozowych włókien uzyskanych z konopi, sizalu i słomy można zobaczyć w wielu filmach o konopiach emitowanych m. in. na francuskim kanale dokumentalnym Planete TV, w książkach, gazetach z tamtych lat, a dzisiaj także na koszulkach czy plakatach. Był on 10 razy bardziej wytrzymały na silne uderzenia i kilkakrotnie lżejszy. Próba z ciężkim stalowym młotem wyglądała naprawdę imponująco: po silnym uderzeniu młot odskakiwał od maski samochodu jak gdyby karoseria była zrobiona z kauczuku, bez zostawienia najmniejszego wgniecenia. Magazyn Popular Mechanics w 1938 r. przewidywał, że nowe technologie i rynki zbytu uczynią konopie najbardziej wartościowym surowcem w świecie - „nowym plonem wartym bilion dolarów”. Na czas II wojny światowej prohibicję zawieszono, rolnik mógł nawet uniknąć poboru do armii jeśli zajął się ich uprawą.

Coraz więcej mówi się o tym, że większość wojen ma dziś za przyczynę ropę naftową, nazywaną w wielu wyniszczonych krajach „ekskrementem diabła”. Bliski Wschód, Irak, Afganistan, Azja Środkowa, rejon Morza Kaspijskiego, Afryka Płn. - to mapa naftowych interesów i – co za tym idzie – także rzezi wojennych. Sprawą podstawowej wagi jest zwrócenie uwagi na cykliczne, odnawialne źródła energii. O paliwach biologicznych, w pełni odnawialnych zasobach przyrody, było do niedawna raczej cicho, chociaż to nic nowego. Ostatnie prognozy stwierdzają jednak, że już wkrótce świat będzie korzystał głównie z biopaliw. Dodatkową zaletą jest ważny dla ekologii fakt, że paliwowy plon będzie przy okazji pomagał oczyścić zanieczyszczoną atmosferę: rośliny rosnąc pobierają z niej dwutlenek węgla i produkują tlen. Amerykański uczony Jared Diamond ostrzega, że wkrótce może zabraknąć energii promieniowania słonecznego. Jest ona przekształcana poprzez proces fotosyntezy w formy użyteczne dla człowieka. Bez roślin nie mielibyśmy pożywienia, ubrań, drewna, książek, a także tlenu do oddychania. Tymczasem zdolność fotosyntetyczna Ziemi, liczona jako powierzchnia dostępnych terenów zielonych, w porównaniu z popytem wywołanym rozwojem i przyrostem ludności spotkają się w punkcie, który może oznaczać koniec współczesnej cywilizacji. Nie ma innego wyjścia – musimy wybrać się z motyką na słońce. Powietrze, którym oddychamy, jest dla wszystkich: i biednych, i bogatych.

Zdaniem ekspertów mamy ok. 10 lat na opracowanie nowych technologii i nowej polityki. Francuska ekonomistka Genevieve Ferone nazwała rzecz po imieniu: chodzi o przejście od gospodarki rabunkowej ku ładowi międzynarodowemu opartemu na współpracy. W swojej książce datę nadejścia krachu ekologicznego i gospodarczego, spowodowanego kryzysem energetycznym, globalnym ociepleniem, przeludnieniem oraz innymi czynnikami wyznacza na rok 2030. Inni eksperci są jeszcze większymi pesymistami – wskazują na rok 2020. Przed katastrofą energetyczną może nas uchronić tylko rozwój nauki. Rząd Szwecji zapowiedział, że w ciągu 15 lat przestanie ona korzystać z ropy, węgla i gazu. „Zielona Szwecja” ma skończyć z niszczeniem środowiska oraz paliwami powodującymi globalne ocieplenie, kwaśne deszcze, zanieczyszczenie wody i powietrza. Do orędowników ekologii, nazywanej nowym humanizmem, należy także były przywódca ZSRR Michail Gorbaczow i były wiceprezydent USA Al Gore. Komisarz UE ds. środowiska Stavros Dimas uważa, że rozwój odnawialnych źródeł energii jest dobry nie tylko dla klimatu i przyrody. Prowadzi on do dywersyfikacji źródeł, zmniejsza uzależnienie od ropy i gazu, zwiększając bezpieczeństwo. Sprzyja rozwojowi nowych technologii i miejsc pracy. Przemysły zielonych technologii w 2008 r. zatrudniały więcej ludzi niż europejski przemysł farmaceutyczny.

Nie przeszkadza to Unii Europejskiej i USA blokować tani etanol z Brazylii, aby nie dopuścić do przewagi trzcinowego Południa nad rzepakową Północą. Trawy i trzciny mają jednak większą szansę stopniowo zastąpić kończącą się ropę. Zagrożone lobby naftowe zostało zmuszone do inwestycji w rolnictwo i naukę. Biopaliwa są wielką szansą dla biednych państw, zwłaszcza w Afryce, które nie mogą konkurować z dotowanym zachodnim rolnictwem. Twórca telewizji CNN Ted Tuner przyłączył się do kampanii na rzecz biopaliw, dostrzegając w nich szansę dla biednych krajów – rolnicy mieliby zapewniony rynek zbytu swoich towarów. Zdaniem wielu ekspertów biopaliwa to wstęp do nowej, ekologicznej epoki, także w historii motoryzacji. Dzisiejsza petropolityka powoduje, że im wyższa jest cena ropy, tym bardziej kurczy się nasza wolność. Thomas L Friedman, dziennikarz New York Times i trzykrotny zdobywca Nagrody Pulitzera napisał, że zmiana nawyków energetycznych to już nie jest hobby naiwnych ekologów, ale narodowy imperatyw bezpieczeństwa. Prezydent Brazylii Luiz I. da Silva powiedział, że czuje się osobiście znieważony, kiedy czystą energię z biopaliw wytyka się brudnymi palcami unurzanymi w ropie i węglu. Pod koniec swojej drugiej kadencji nawet były prezydent USA George W. Bush zainteresował się rozwiązaniami brazylijskimi, w których etanol tankuje się do 70% aut, zaś biopaliwa są używane masowo od 30 lat. Największy kraj Ameryki Łacińskiej nie potrzebuje ropy i ma szansę stać się paliwowym mocarstwem. Bush w trakcie oficjalnego powitania napił się nawet brazylijskiej alkoholowej benzyny, co jest zdarzeniem bez precedensu w dziejach dyplomacji.

Dzisiaj na rynku biopaliw króluje etanol z trzciny cukrowej i olej napędowy z rzepaku. Wiele krajów inwestuje poważne kwoty w rozwój tej gałęzi rolnictwa i przemysłu. Trwają poszukiwania najlepszej rośliny energetycznej w celu standaryzacji upraw na świecie. Musi ona rosnąć szybko, mieć dużą odporność i małe wymagania. Gdy ludzie w różnych miejscach na świecie są zmuszeni z różnych przyczyn (np. klimatycznych) uprawiać tylko jedną roślinę, zawsze wybierają konopie. Warto o tym pamiętać szukając najwydajniejszych roślin do standaryzacji biopaliw: konopie świetnie rosną od Afryki aż po Syberię dostarczając zarówno oleju, jak i roślinnej biomasy.
Mikrobiolog Władysław Kunicki-Goldfinger napisał: „Dla biosfery nie jesteśmy najważniejszym aktorem. Dramat czy tragifarsa życia rozgrywały się i mogą się w przyszłości rozgrywać mniej więcej tak samo i bez nas. Ale jesteśmy chyba jedynymi aktorami na scenie, którzy o tym wiedzą i którzy mogą choćby częściowo pisać swoją rolę. Nie piszmy jej jak idioci i łajdacy. Stać nas bowiem na dobry i piękny scenariusz.”  

Dzisiaj dysponujemy już środkami i technologiami mogącymi rozwiązać większość światowych problemów: głód, narkomanię, choroby i ubóstwo. Potrafimy wykorzystywać alternatywne źródła energii, w tym odnawialne biopaliwa. Futurolog Waldemar Kampffert już w 1950 r. przewidywał, że w ciągu pół wieku ludzie doświadczą cudów postępu: niezawodnej medycyny, szybkiego transportu, taniej żywności, opakowań i naczyń, które nie będą zaśmiecać środowiska, ale ulegną rozkładowi po użyciu. Zaznaczył jednak, że przeszkodą dla lepszego jutra mogą stać się partykularne interesy. To właśnie te interesy sprawiają, że codziennie na świecie umiera 30 tysięcy dzieci od chorób, które medycyna potrafi już wyleczyć. Połowa ludności w południowej Afryce i wielu innych krajach tzw. III świata musi przeżyć dzień za jednego dolara amerykańskiego lub mniej. Na pomoc dla tych krajów przeznacza się mniej pieniędzy niż kosztuje jeden nowoczesny bombowiec czy kilka tygodni wojny np. w Iraku. Według raportu ONZ obecnie 1 % ludności świata zgromadził 40% bogactw Ziemi (konta, udziały, nieruchomości i ruchomości), zaś 10% najbogatszych posiada ich nawet 85%. Z drugiej strony połowa ludności planety nie ma nawet 1% dóbr. Filozof Ryszard Rorty ostrzega nas wszystkich przed brazylianizacją, czyli podziałem społeczeństwa na niewielką liczebnie i bardzo bogatą „nadklasę” i niezwykle liczną biedotę. Socjolog prof. Zygmunt Bauman, autor wielu książek tłumaczonych na dziesiątki języków, uważa, że groźbę dzikiej globalizacji może złagodzić tylko wyniesienie rządów prawa do poziomu, na którym działają dziś moce gospodarcze. „Państwo społeczne może utrzymać się przy życiu tylko w formie „społecznej planety”, a demokracja przeżyć tylko w formie ogólnoziemskiej. Ta prawda utoruje sobie prędzej czy później drogę do świadomości społecznej – a od niej do czynów.”  Będziemy bezpieczni, gdy inne narody też będą czuć się bezpieczne. Póki co, inicjatywy przeciwdziałające globalnemu ociepleniu (np. protokół z Kyoto), czy takie jak powołanie Międzynarodowego Sądu Kryminalnego czy zakaz używania min lądowych są bojkotowane przez możnych tego świata. W osiągnięciu dobrobytu przeszkadza nam jedynie nieludzki charakter dzisiejszej polityki. Według Programów Rozwojowych ONZ i Worldwatch Institute zaspokojenie podstawowych potrzeb każdego mieszkańca planety, czyli wody, systemu kanalizacji, pożywienia, opieki zdrowotnej i edukacji, kosztowałoby niewiele ponad 20 miliardów dolarów. Na zbrojenia i potrzeby wojska świat rocznie wydaje ponad 40 razy więcej (ok. 900 mld). Światowe rolnictwo mogłoby dzisiaj wyżywić 12 mld ludzi, mimo to 100 tys. ludzi umiera codziennie z głodu, głoduje notorycznie ponad miliard.

Twórca teorii wolnego rynku, Adam Smith, wierzył w dobrego Boga, szczęście ludzkości i mądrość Opatrzności, do której należała „niewidzialna ręka” rynku regulująca płace, pracę, popyt i podaż. Pochodzący z Białegostoku socjolog Max Weber podkreślał rolę etyki protestanckiej w tworzeniu się ducha kapitalizmu. U podstaw kapitalizmu leżała powściągliwość, a nie kult bogactwa oraz żądza zysku. Powinien on temperować chciwość i wprowadzać ograniczenia, mając na celu długotrwałe korzyści. Racjonalny kapitalizm to planowanie i myślenie o przyszłości, dążenie do osiągania ciągle nowych zysków, do rentowności. Amerykański filozof katolicki Michale Novak napisał, że zysk w kapitalizmie to synonim rozwoju. Nie musi oznaczać grzechu chciwości. Dzisiejszy kapitalizm zapomniał o swoich duchowych korzeniach i nie potrafi uwzględnić interesu ogółu, obchodzi go tylko bogactwo jednostek, akcjonariuszy. Tworzy wielkie nierówności, nie dba o rozwój, człowieka, środowisko naturalne - musi on zostać podporządkowany wartościom demokratycznym. Filozof i teolog Walter Benjamin nazwał kapitalizm religią zniszczenia: niewiara w jakiekolwiek wartości duchowe to także skomplikowany system wierzeń. Pogoń za wielomiliardowym zyskiem sprawia, że kapitaliści zostawiają w spadku swoim dzieciom i wnukom coraz bardziej zanieczyszczone powietrze, wodę, glebę, mniej lasów i unikalnej przyrody.

    Znany futurolog i humanista Andrew Zolli wierzy, że symbolem XXI wieku będzie ogrodnik – człowiek rozumiejący, że bierzemy na siebie odpowiedzialność za całą planetę i myślący nad możliwościami regeneracyjnymi naszego ziemskiego ogrodu, człowiek korzystający ze zdobyczy nauki i technologii. Dobry model dla naszego stulecia to z kolei „ogród nauki i technologii”. Podobną wizję roślinnego symbolu nowej ery kilkadziesiąt lat wcześniej zaproponował amerykański pisarz Terence McKenna. Antropolog i religioznawca prof. Andrzej Wierciński już ponad 20 lat temu zauważył, że rozwój kultury materialnej musi zostać zahamowany przez intensyfikację kultury duchowej bez względu na to, czy zmusi nas do tego kryzys energetyczny czy nie.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)