A+ A A-

Zamach na Konstytucję i sądy. Kilka uwag na marginesie.

  • Napisane przez  Mateusz Klinowski Blog
  • Wydrukuj
  • Email

FG_AUTHORS: Mateusz Klinowski Blog

Za sprawą uchwalanych głosami posłów i senatorów PiS z naruszeniem prawa ustaw żegnamy się z dotychczasowym systemem politycznym. Kropką nad „i” jest rozprawa z sądownictwem odbywająca się pod hasłem likwidacji „kasty sędziowskiej”, „PRL-owskich złogów” i „oddania sądów obywatelom”. Od wielu lat otwarcie krytykuję sądownictwo i nawołuję do reformy całego systemu. Nie tylko ja zresztą. Nie sposób jednak zgodzić się z zamachem na demokrację, jaki zafundowała nam partia rządząca ciesząca się poparciem 19% obywateli. Zupełnie fałszywe są również hasła, pod którymi ów zamach się odbywa.

O co chodzi?

W wielkim skrócie: chodzi o kontrolę nad sądownictwem. Dzisiaj sądy są formalnie niezależne od polityków. PiS postanowił to – łamiąc zapisy Konstytucji – zmienić. Oznacza to, że politycy PiS, a Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro w szczególności, będą wpływać na wybór sędziów, obsadzanie władz każdego sądu, a nawet wskazywanie konkretnych sędziów do konkretnych spraw. I oczekiwanie konkretnych rozstrzygnięć. Wymiaru sprawiedliwości w Polsce już nie będzie. Będzie sądownictwo partyjne.

Dlaczego PiS tak robi? Po pierwsze, aby zapewnić sobie bezkarność we wprowadzaniu dyktatury i zawłaszczaniu państwa. Ludzie odpowiedzialni za przewał dokonujący się w Polsce od wyborów 2015 roku boją się o własną skórę. Po drugie, aby zastraszyć bądź zniszczyć za pomocą sądów i prokuratur niepokornych i krytyków. Po trzecie wreszcie, aby Polacy też się nowej władzy bali. Każdy może znaleźć się na celowniku.

Co więcej, po tej reformie nie będzie już wolnych wyborów, mediów, wolności obywatelskich. To powrót do PRL’u. Autorami i twarzami tych „reform” są zresztą komunistyczni prokuratorzy i sędziowie zasiadający w szeregach PiS.

Warto zauważyć, że wprowadzane pod obrady parlamentu ustawy nie tylko w swojej treści są niezgodne z Konstytucją i stanowią zamach stanu, ale również procedura prac nad nimi urąga prawu. Sejm uchwala zmiany nocą, w pośpiechu, wśród wrzasków i grożenia pięściami. Tak działa mafia, a nie parlament cywilizowanego kraju.

Naprawa sądów a zmiana kadrowa

Główny problemem, który legł u podstaw trwającej od tygodnia awantury – tym co dało PiS-owi społeczną, moralną i wreszcie polityczną legitymację do niszczenia niezależnego sądownictwa, była niezdolność klasy politycznej, decydentów, autorytetów profesorskich, wreszcie polityków PO w szczególności, do uzmysłowienia sobie konieczności głębokiej reformy sądownictwa. I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf nawet teraz przed kamerami twierdzi, że patologie w sądach to margines. Szkopuł w tym, że jest to perspektywa korporacyjnego sądownictwa dyscyplinarnego. Jeżeli jednak zejdziemy na poziom przeciętnego obywatela, obraz jest zupełnie inny.

Niekończące się procesy, zawiłe procedury, spychologia, arogancja, manifestowana na sali sądowej pogarda i brak szacunku dla klienta, wreszcie wcale nierzadka niekompetencja sędziów – to budzi przeświadczenie o istnieniu „nietykalnej kasty” i wywołuje poczucie krzywdy za doznaną niesprawiedliwość.

Czy reforma zaproponowana przez partię Jarosława Kaczyńskiego stanowi rozwiązanie któregoś z tych problemów? Nie, to zwykła wymiana kadr: pozbycie się jednych i zastąpienie drugimi, których wskaże sam Jarosław Kaczyński. Wskazywanie sędziów przez polityków to zaprzeczenie idei niezależnego, demokratycznego sądownictwa. To koniec wymiaru sprawiedliwości i początek państwa totalitarnego. A do tego pozbywamy się ludzi doświadczonych, często fachowców, którzy kariery robili po 1989 roku.

Zgadzam się, że w sądownictwie zmiana kadrowa też jest potrzebna. Ale jej podstawą powinny być mechanizmy, a nie ścinanie głów. Stwórzmy zachęty premiujące niezależne myślenie sędziów, fachowość, a zmuszające miernych i wiernych do wychodzenia z zawodu. Wbrew temu, co kłamliwie twierdzi PiS, w dzisiejszych sądach nie ma „PRL-owskich złogów”, są za to osoby, które talentem się nie wyróżniały, ale dzięki systemowi rekomendacji wskazywane były przez kolegów sędziów na kolejne wolne etaty. Ani nie najzdolniejsi, ani nie samodzielni. Konformiści nastawieni na nie podpadanie. Nie podpaść nikomu, nie mieć uchylonych wyroków – to kluczowe umiejętności przeciętnego sędziego. Dlatego tak często wyroki nie odpowiadają prawu, ani nawet zdrowemu rozsądkowi, bo sędzia myśli przede wszystkim o sobie i swojej karierze.

Zmiany zaproponowane przez PiS nie zrywają z tym schematem – wzmacniają go. To Minister Sprawiedliwości będzie wskazywał kto awansuje, a kto z zawodu odejdzie. Konformizm sędziów, a co za tym idzie niesprawiedliwość wyroków jeszcze się wzmocnią. To zresztą już się dzieje. Politycy opozycji i autorytety krzyczą, że sędziowie zostaną spacyfikowani. Tymczasem to już się stało. W oczekiwaniu na przejęcie sądów sędziowie już kierują się niewypowiedzianymi rozkazami nowej władzy. Mam tego liczne przykłady.

Sądy skorumpowane?

W przeciwieństwie do moich kolegów prawników nie byłem specjalnie zbulwersowany wypowiedzią prof. Lecha Morawskiego na temat domniemanej korupcji w sądach. Morawski zapędził się polemicznie, co pewnie reprezentantowi Trybunału Konstytucyjnego (sędzią TK zgodnie z prawem nie był) nie przystoi. Nie zmienia to jednak faktu, że w wielu przypadkach korupcja to najrozsądniejsze wytłumaczenie zapadających wyroków. W przeciwieństwie do Morawskiego mogę podać konkretne sprawy i nazwiska.

Gmina Wadowice traci rocznie setki tysięcy złotych, jeżeli nie miliony, przez niewytłumaczalne decyzje sądów – przewlekanie postępowań, nierozstrzyganie oczywistych spraw. Często błędy konkretnych sędziów potwierdzone są decyzjami instancji odwoławczych (uchylenia postanowień, stwierdzenia przewlekłości, zasądzone – śmiesznie niskie – odszkodowania). Kiedy niedawno na konferencji organizowanej na temat zawodu sędziego wprost powiedziałem, że każdy obywatel oceniając te przypadki (a często są one nagłośnione przez media) ma prawo i powody domniemywać skorumpowanie sądu, uczestniczący w niej sędziowie wizytatorzy z doświadczeniem nawet nie oponowali. To diagnoza dla osób znających polskie realia dość oczywista.

Taki właśnie jest stan wyjściowy społecznej percepcji polskiego sądownictwa i do tego należało się już dawno temu odnieść. Nikt tego systemowo nie zrobił, a teraz nowe standardy wyznaczać będzie Kaczyński z Ziobro.

Dzięki PiS sądy będą gorsze

Zmiany wprowadzane przez PiS umocnią tylko „kastowość” sądów, ale PiS nie chodzi o naprawę czegokolwiek. Chodzi o przejęcie patologicznego systemu i użycie go do rozprawy z przeciwnikami: krytykami, politykami opozycji, ich rodzinami. Chodzi wreszcie o fałszowanie wyborów i zablokowanie możliwości rozliczenia na wypadek ich przegranej.

Reformy Ziobry nie rozwiązują najważniejszego problemu – poziomu polskich sędziów. Partia rządząca wytnie niepokornych zastępując ich jeszcze bardziej konformistycznymi aspirantami. Gorzej wykształconymi niż poprzednicy (o tym zaraz), bez doświadczenia i bez kręgosłupa. Dojdzie do tego ręczne sterowanie, którego jednak – cokolwiek by mówić krytycznego – w takim wymiarze dotychczas nie było.

Niezależne sądownictwo jest warunkiem koniecznym sprawiedliwego państwa

Wszystkim nam, obywatelom, powinno zależeć na sprawiedliwym sądownictwie, sprawnie działających sądach, mądrych sędziach. Nie da się tego osiągnąć działaniami jednego ministra, choćby najbardziej mądrego i sprawiedliwego. Kaczyński z Ziobrem rozmontowują coś, co było warunkiem koniecznym, choć jak widać nie wystarczającym, sprawnego działania sądów – ich ustrojową niezależność.

Wierzycie, że sędziowie są osobną „kastą”? Skoro tego wymaga systemowa niezależność, to niech będą, ale zadbajmy o to, żeby jakościowo byli to inni ludzie niż dzisiaj sędziami zostają. Niech członkowie tej kasty to rzeczywiście najwybitniejsi prawnicy. Niech zarabiają dobre pieniądze. Wprowadźmy rzeczywistą dyscyplinarną odpowiedzialność sędziów, a nawet mechanizmy demokratycznej legitymacji. Wybierajmy w wyborach prezesów sądów okręgowych, czy sędziów Sądu Najwyższego spośród grupy kandydatów z wykształceniem i stażem pracy w służbie publicznej. Stwórzmy społeczną radę wymiaru sprawiedliwości, która czuwa nad jego działaniem. Sposobów jest wiele.

Likwidacja niezależności sądów, rozwiązanie Sądu Najwyższego, podporządkowanie sędziów politykom PiS nie jest sposobem. Jest obaleniem Konstytucji. Ludzie za to odpowiedzialni powinni skończyć w więzieniach i wierzę, że w przyszłości tak właśnie się stanie.

Takie będą sądy rzeczpospolitych…

Spójrzmy wreszcie na siebie, koleżanki i koledzy. Jakie elity przychodzą dzisiaj na wydziały prawa, gdzie nie ma nawet egzaminów wstępnych? Tylko na pierwszym roku z ok 500 osób tylko na ocenianym przez mnie egzaminie powinniśmy oblać co najmniej połowę. A jaka liczba bronionych doktoratów ma jakikolwiek sens?

Nie da się pominąć faktu, że rozwałkę Polski fundują nam dzisiaj dr Andrzej Duda, pracownik wydziału prawa, mgr Ziobro, który ten sam wydział prawa ukończył, dr Jarosław Kaczyński, również prawnik, mecenas Małgorzata Wasserman…

Sądowa patologia orzecznicza, dramatyczne błędy i niekompetencja są wynikiem „fachowej” pracy naszych absolwentów, a często kolegów-wykładowców. Ale udajemy, że nic złego się nie dzieje, że nie ponosimy za to żadnej odpowiedzialności. Zmiana programu nauczania i podejścia do kształcenia prawników jest koniecznością. Do tej pory w tym temacie nie działo się nic.

Read more http://mateuszklinowski.pl/2017/07/20/zamach-na-konstytucje-i-sady/

Oceń ten artykuł
(0 głosów)