Dniepropietrowsk - uliczny teatr vs neonaziści+władza 1:0
O ile w stolicy Ukrainy państwo stara się o pozory (np. ograniczając konstytucyjne prawo do pokojowego zgromadzenia wyrokiem sądu), na prowincji robią co chcą. Przykładowo, jak tu, próbują nie przyjmować zgłoszenia, by ogłosić manifestację nielegalną przez brak rejestracji... ale to jeszcze nic: półoficjalną praktyką jest zapraszanie współpracujących osób i grup na „kontrdemonstrację”, która zajmuje niewygodnej demonstracji miejsce na godzinę przed czasem.
Potem wkracza policja, nie pozwalając na żadne akcje pod pozorem ryzyka starcia obu tłumów. Przeciwko GMM zawsze używa się neonazistów, rok temu w wyniku prowokacji kilku aktywistów aresztowano. Teraz na Placu Europejskim działał już teatr uliczny, ludzie przebrani za baśniowe zwierzęta rozmawiali z przechodniami o kwiatach, które wręczali (są za darmo), wiośnie (kończącej się) i wolności (która zawsze jest zagrożona, może zostać zdławiona w każdej chwili). „Przedstawienie właśnie trwa; policja, naziole, aktywiści konopni i przechodnie są aktorami żywego spektaklu i każdy na placu może wpłynąć na zakończenie”. Performerom udało się stworzyć poczucie wspólnoty i moderować agresywniejsze zachowania. Wywiązała się burzliwa dyskusja, zgodnie z zamierzeniami; pomimo okrzyków i gróźb nie wybuchły walki. Ok. 150 aktywistów przemaszerowało w towarzystwie neonazistów. Jedynym smutnym wypadkiem było pobicie przez tych ostatnich jednego fotografa i kradzież aparatu. Jak na tak niebezpieczne przedsięwzięcie, świadczy to o znakomitej organizacji i morale ekipy.
Facebook YouTube