Marihuana ratuje życie ...czyli kilka słów o tym, jak THC chroni żołądek
Lekarstwa te mogą wyrządzić poważne szkody, wśród nich krwawienia żołądka, zgagę, uszkodzenia śluzówki żołądka i wrzody żołądka. Przypuszcza się, że leki NLPZ hamują powstawanie prostaglandyny, substancji chroniącej żołądek występującej w przewodzie pokarmowym. Prostaglandyny nie tylko chronią śluzówkę żołądka, lecz również regulują produkcję kwasów żołądkowych. Ponadto leki z grupy NLPZ, takie jak diklofenak utrudniają odbudowę śluzówki żołądka po jej uszkodzeniu. Zasadniczo razem ze środkami przeciwzapalnymi podawane są substancje zmniejszające wydzielanie kwasów żołądkowych, tak, aby zmniejszyć ryzyko potencjalnych uszkodzeń. Te leki mają jednakże skutki uboczne, takie jak zwiększone ryzyko zachorowania na raka, wzrost łamliwości kości czy podatność na infekcje bakteryjne.
Już w latach siedemdziesiątych naukowcy stwierdzili, że THC może chronić przed powstawaniem wrzodów żołądka. W badaniach tych, przeprowadzonych w 1978 roku na szczurach, stosowano jednak bardzo duże dawki THC. W najnowszym badaniu, którego autorami są naukowcy Instytutu Psychologii Uniwersytetu West Virginia w USA zbadano konkretnie, czy THC chroni przed negatywnym wpływem diklofenaku na śluzówkę żołądka i jakie dawki byłyby w takiej sytuacji wskazane. Okazało się, że THC chroni śluzówkę żołądka już w takich dawkach, które nie wywołują typowych skutków przyjmowania marihuany.
W celu badania zwierzęta po 23-godzinnym okresie postu otrzymywały różne dawki THC, tak doustnie jak i dożylnie, zaś godzinę później wysoką dawkę diklofenaku, która zwykle wystarcza, by pojawiło się krwawienie żołądka. W zależności od dawki THC hamowało powstawanie krwawień i to już od dawki przyjmowanej doustnie, która u zwierząt nie powoduje występowania objawów będących odpowiednikiem objawów występujących u człowieka i świadczącym o wpływie THC na psychikę. Ochrona żołądka ma zatem miejsce już w przypadku dawek, które mieszczą się w realistycznych granicach leczenia.
W USA (liczba mieszkańców: 315 milionów) około 107 tysięcy osób trafia rocznie do szpitali w wyniku komplikacji spowodowanych regularnym przyjmowaniem diklofenaku, ibuprofenu i innych leków NLPZ. Odpowiada to ok. 13 tysiącom osób w Polsce, zakładając, że użycie tego typu środków przeciwzapalnych jest u nas na takim samym poziomie jak w USA. U pacjentów z artretyzmem czy reumatyzmem ryzyko trafienia do szpitala z powodu uszkodzeń żołądka wywołanych przez leki NLPZ jest pięć razy wyższe niż u reszty społeczeństwa. Około 15% pacjentów, którzy są z tego powodu leczeni w szpitalu, umiera. W Polsce jest to rocznie ok. 2 tysiące osób. Dlatego też jest tak ważne, aby poczynić postępy w kwestii profilaktyki tego typu skutków ubocznych. Ponadto wiadomo, że stosowanie THC może często zastąpić przyjmowanie leków NLPZ w celu złagodzenia bólu i zmniejszenia zapalenia – nie wywołując przy tym wspomnianych wcześniej śmiertelnych skutków ubocznych. Medyczne zastosowanie produktów na bazie marihuany mogłoby również w tym wypadku, jak i przy wielu innych chorobach, uratować wiele istnień ludzkich.
Uwydatnia to absurdalność klasyfikacji różnych środków przeciwbólowych dostępnych w Polsce jeśli chodzi o wywoływane przez nie zagrożenie. Marihuana uważana jest za najbardziej niebezpieczną substancję i dlatego nie można jej legalnie nabyć – tymczasem dużo bardziej groźne leki NLPZ są często dostępne bez recepty.
Dr med. Franjo Grotenhermen, współpracownik Instytutu nova w Hürth/k.
Kolonii i przewodniczący stowarzyszenia Arbeitsgemeinschaft Cannabis als Medizin (ACM)
Facebook YouTube